24 bomby głębinowe o łącznej masie trzech tysięcy kilogramów zrzuciły wczoraj do morza załogi śmigłowców Mi-14PŁ. Na poligonie morskim w pobliżu Ustki lotnicy z marynarki wojennej po raz pierwszy w tym roku ćwiczyli niszczenie celów podwodnych. Szkolili się w dzień i w nocy.
W ćwiczeniach wzięły udział dwa śmigłowce Mi-14PŁ z 44 Bazy Lotnictwa Morskiego w Darłowie. Każdy z nich odbył trzy loty w dzień i trzy w nocy. – Na szczęście pogoda nam dopisała, więc zadanie udało się wykonać w stu procentach – mówi kpt. mar. pil. Sebastian Stypułkowski, pilot Mi-14PŁ.
Na poligonie morskim w okolicach Ustki lotnicy mieli zrzucić bomby nad wyznaczonymi celami. Załogi dostały współrzędne, do których musiały dolecieć i tam wykonać zadanie, albo atakowały cel oznaczony pławą sygnalizacyjną. – W tym przypadku współrzędne celu należało wyliczyć – wyjaśnia kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Dla lotników morskich były to pierwsze w tym roku loty z użyciem uzbrojenia. Przy okazji swoje umiejętności doskonalił też personel służby inżynieryjno-lotniczej. Żołnierze musieli dowieźć bomby na płytę lotniska, rozładować je, podwiesić pod śmigłowcami i przygotować w maszynach systemy uzbrojenia.
Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej ma osiem śmigłowców Mi-14 PŁ. Ich podstawowym zadaniem jest poszukiwanie, śledzenie oraz niszczenie okrętów podwodnych. Mogą to robić na kilka sposobów. – Śmigłowce są wyposażone w stację hydroakustyczną, którą opuszcza się do wody. Wykrywa ona okręt podwodny na podstawie wydawanych przez niego dźwięków – opowiada kpt. mar. pil. Stypułkowski. Aparatura jest niezwykle skuteczna, ale ma też pewne ograniczenia. – Aby opuścić ją do wody, śmigłowiec musi się znajdować w zawisie. Dlatego też stacji hydroakustycznej możemy używać tylko w dzień – tłumaczy kpt. mar. pil. Stypułkowski.
Takie ograniczenia nie istnieją, jeśli chodzi o detektor anomalii magnetycznych i pławy radiohydroakustyczne. – Tej aparatury można używać zarówno w dzień, jak i w nocy, ponieważ korzystający z niej śmigłowiec znajduje się w ruchu – wyjaśnia kpt. mar. pil. Stypułkowski. Detektor namierza okręt, rejestrując anomalie, które powoduje on w polu magnetycznym Ziemi. Wrzucone do wody pławy namierzają jednostkę, a sygnał przekazują na pokład śmigłowca, do nawigatora, który obsługuje systemy poszukiwawczo-uderzeniowe.
Śmigłowce Mi-14PŁ można uzbroić w nowoczesne torpedy MU-90, a także bomby głębinowe. Podczas wczorajszych ćwiczeń lotnicy używali bomb PŁAB-250-120. Załoga „czternastki” składa się z dwóch pilotów, technika pokładowego i nawigatora.
autor zdjęć: kmdr ppor Czesław Cichy

komentarze