Major Olgierd C. prawomocnie uniewinniony w sprawie ostrzelania afgańskiej wsi Nangar Khel powinien dostać 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia – orzekł Sąd Najwyższy, oddalając kasację od poprzedniego wyroku wniesioną przez pełnomocnika oficera. To rekompensata za przeszło siedem miesięcy spędzonych w areszcie.
To kolejna odsłona sprawy. W czerwcu 2013 roku Wojskowy Sąd Okręgowy przyznał mjr. Olgierdowi C. zadośćuczynienie wysokości pół miliona złotych. Dwa miesiące później Izba Wojskowa obniżyła tę kwotę właśnie do 150 tysięcy złotych. Powód? Według składu orzekającego sąd niższej instancji, wyliczając wysokość zadośćuczynienia, wziął pod uwagę nie tylko krzywdy doznane przez niesłusznie aresztowanego, ale też straty moralne jego bliskich. A tego nie miał prawa robić. Jednocześnie Sąd Najwyższy potępił sposób, w jaki zatrzymany został mjr Olgierd C. Uznał, że był on „hańbiący”.
Pełnomocnik Olgierda C. mecenas Adam Pacyna złożył od tego rozstrzygnięcia kasację. Wnioskował, by sprawa ponownie trafiła do sądu okręgowego. – 150 tys. to kwota symboliczna, biorąc pod uwagę pobyt przez siedem miesięcy w areszcie osoby całkowicie niewinnej – podkreślał. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy kasację oddalił. Dziś pełnomocnik mjr Olgierda C. nie komentuje wyroku. – Nie życzy sobie tego mój klient – ucina mecenas Adam Pacyna.
Kilka miesięcy temu po 130 tysięcy złotych zadośćuczynienia otrzymali również uniewinnieni w sprawie Nangar Khel starsi szeregowi Jacek Janik i Mateusz Boksa. – Mojego klienta również nie satysfakcjonuje taka kwota. My jednak nie znaleźliśmy podstaw, by wnosić kasację – tłumaczy Tomasz Krzyżanowski, adwokat st. szer. Janika.
Sprawa Nangar Khel ciągnie się od blisko siedmiu lat. W sierpniu 2007 roku pociski z moździerza wystrzelone przez polskich żołnierzy spadły na zabudowania afgańskiej wioski Nangar Khel. Na miejscu zginęło sześć osób, w tym troje dzieci, następne dwie zmarły w szpitalu. W listopadzie na wniosek poznańskiej prokuratury zatrzymanych zostało siedmiu wojskowych. Sześciu z nich usłyszało zarzut zbrodni wojennej (grozi za to dożywocie), siódmy – ostrzelania niebronionego obiektu cywilnego (ten czyn jest zagrożony karą do 25 lat więzienia). Żołnierze tłumaczyli, że chcieli ostrzelać kryjówkę rebeliantów, a na wioskę pociski spadły przypadkowo.
W pierwszej instancji Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wszystkich siedmiu oskarżonych. Prokuratura odwołała się od tej decyzji do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego, a ta podtrzymała uniewinnienie w stosunku do trzech żołnierzy. Sprawę czterech pozostałych skierowała do ponownego rozpatrzenia. Proces trwa.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik / Combat Camera DORSZ,
komentarze