Procedury poprzedzające zakup nowego sprzętu i uzbrojenia wojskowego sprawiają, że niektórzy tkwią w błędnym przekonaniu, że program modernizacji technicznej polskich Sił Zbrojnych tkwi w miejscu. Jednak aby dobrze przygotować się do zakupów okrętów czy śmigłowców, nie mamy innego wyjścia i musimy przebrnąć przez niekończące się procedury, analizy rynku i dialogi techniczne – pisze Krzysztof Wilewski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl
Kiedy wreszcie kupimy te rakiety, okręty, śmigłowce, czołgi i samoloty? Od kiedy nasza armia ogłosiła program modernizacji swojego potencjału bojowego, wart prawie sto miliardów złotych i rozpisany na najbliższe dziesięć lat, Ministerstwo Obrony Narodowej coraz częściej musi się tłumaczyć, dlaczego nowego sprzętu nie ma jeszcze w jednostkach.
Właściwie nie ma co się dziwić takim pytaniom. Bo skąd statystyczny Kowalski ma wiedzieć, że zanim armia kupi nowe karabiny, armaty czy okręty podwodne, musi określić wymagania nie tylko techniczne, ale również taktyczne, jakie ten sprzęt musi spełniać.
Ktoś powie, co w tym trudnego? Przecież mamy tylu świetnych wojskowych specjalistów, którzy nie tylko wiedzą, co jest dostępne na rynku, ale wiedzą również, czego potrzebuje nasza armia. Czy oni nie są w stanie przygotować odpowiednich dokumentów?
Są w stanie i przygotowują je. Niestety, nie jest to proces, który trwa dzień, tydzień czy miesiąc. Trwa to czasem kilkanaście miesięcy, ponieważ w każdej armii na świecie, nie tylko w naszej, są procedury, które mają zagwarantować, że wojsko kupi sprzęt, którego potrzebuje, a nie ten, który np. zalega producentowi na półce. Dokumenty są więc przez cały szereg osób decyzyjnych opiniowane, oceniane, poprawiane, znów opiniowane itd.
Jeśli miałbym więc przewidywać, jaki będzie pod względem zakupów nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego zbliżający się 2014 rok, to mogę założyć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, iż zajmujący się zakupami urzędnicy MON dalej nie będą mieli ani jednego dnia wolnego od przygotowywania analiz rynku, prowadzenia dialogów i negocjacji technicznych i przelewania wniosków na stosowne kwity, a nam, szarym obywatelom, dalej trudno będzie pogodzić się z tym, że nowego uzbrojenia i sprzętu nie ma jeszcze w jednostkach.
Obu stronom pozostaje więc życzyć cierpliwości. Urzędnikom w pracy, obywatelom w oczekiwaniach.
komentarze