Mało kto wie, że w Afganistanie działa nie tylko NATO, ale także ONZ. Niedawno spotkałam Polaka, który pracuje tu w ramach UNAMA (United Nations Assistance Mission in Afghanistan). To misja pokojowa, której głównym celem jest pomoc rządowi i obywatelom Afganistanu w zapewnieniu pokoju i rozwoju ich kraju. Misja liczy około tysiąca osób, z czego 80 proc. to Afgańczycy. Reszta pracowników pochodzi z różnych państw należących do ONZ. Wśród nich jest Polak – pisze Monika Krasińska z Afganistanu.
Pokojowa misja UNAMA rozpoczęła się na prośbę tutejszego rządu. – Pracują u nas praktycznie sami cywile, a to oznacza, że działamy inaczej niż ISAF – mówił mi komandor Stanisław Zawor. On sam jest jednym z niewielu wojskowych doradców. Ze zdziwieniem się dowiedziałam, że członkowie misji ONZ nie mieszkają w bazie wojskowej, ale w mieście. – Ludzie muszą mieć do nas zaufanie, więc i my musimy pokazać, że im ufamy – tłumaczył mi komandor. – Afgańczycy, widząc na samochodzie litery UN [United Nations], wiedzą, że samochód należy do pracowników ONZ udzielających pomoc humanitarną. Czarny napis UN z kolei, to sygnał, że jadą pracownicy, których zadaniem jest wspieranie rozwoju politycznego państwa oraz dbanie, by były przestrzegane prawa obywatelskie.
Pracownicy UNAMA mają tu naprawdę wiele do zrobienia. To właśnie oni udzielają wsparcia Afgańczykom przy organizacji wyborów, współpracują z organizacjami obywatelskimi czy zajmującymi się prawami kobiet. Badają także przypadki łamania praw człowieka, przede wszystkim praw kobiet i dziewcząt. Ale to tylko niewielka część zadań, jakie podejmuje UNAMA.
Pracownicy ONZ nie mają wprawdzie broni, ale ich samochody są wyposażone w nowoczesne systemy zabezpieczeń. Dostępu do siedziby UNAMA strzegą natomiast dwie bramy. By przez nie przejść trzeba mieć przepustkę. W środku, oprócz pomieszczeń biurowych, są mieszkania pracowników. Może mieszkania to za dużo powiedziane. To po prostu mały pokój z łazienką. Zajrzałam też na tutejszy DIFAC (no tak, jedzenie to jednak istotny element mojego życia). Budynek niczym nie przypominał bazowej stołówki, kojarzył się raczej z rodzinną jadalnią z olbrzymim stołem pośrodku i prawdziwą domową kuchnią. Niestety, nie miałam czasu ani na podpytanie afgańskiego kucharza o przepisy, ani na to, by zjeść z wszystkimi wspólny obiad. Udało mi się za to zwiedzić znajdujący się przy siedzibie UNAMA piękny ogród z różami. To miejsce idealne na wypoczynek w słoneczny dzień. Szkoda, że nadeszła już pora powrotu do bazy.
autor zdjęć: Monika Krasińska
komentarze