moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Sukces polskich podchorążych na zawodach West Point

Ponad pół tysiąca kadetów z uczelni wojskowych całego świata rywalizowało w prestiżowych zawodach Sandhurst organizowanych przez West Point. Wśród zawodników po raz pierwszy startowali polscy podchorążowie z wrocławskiej AWL. Zajęli 18. miejsce pośród 64 drużyn. – Ciężko pracowaliśmy, trud się opłacił – mówi sierż. pchor. Maciej Łukaszewicz, kapitan polskiego zespołu.

Prestiżowe zawody Sandhurst organizowane są przez amerykańską uczelnię West Point od 50 lat. Odbywają się konkurencje na lądzie i w wodzie, a ich celem jest sprawdzenie wojskowego wyszkolenia uczestników, ich sprawności psychicznej i fizycznej, a także współpracy w grupie. W tegorocznej edycji po raz pierwszy wzięli udział polscy podchorążowie z wrocławskiej Akademii Wojsk Lądowych. Byli jednym z 64 zespołów reprezentujących wojskowe uczelnie z całego świata. W zmaganiach konkurowali z kadetami m.in. z USA, Australii, Brazylii, Chile, Kolumbii, Korei Południowej, Niemiec, Japonii, Meksyku i Wielkiej Brytanii.

Zadania na trasie 40 kilometrów

Zanim zawody rozpoczęły się na dobre, organizatorzy skrupulatnie sprawdzili wyposażenie uczestników. Obowiązkowy był zestaw startowy, zawierający m.in. przydzieloną broń – karabinki M4, hełm, cztery magazynki broni i kamizelkę taktyczną. Do tego, zgodnie z regulaminem, plecak, który musiał ważyć co najmniej 12 kg. – W praktyce był znacznie cięższy. Podchorążowie mieli np. zapasową odzież, mundury i buty, śpiwory i karimaty oraz racje żywnościowe. Do tego dodatkowe wyposażenie – według decyzji dowódcy teamu – taśmy, liny, które mogłyby się przydać w trakcie zawodów – mówi mjr Aleksander Ziemiński, wykładowca Instytutu Dowodzenia AWL i opiekun drużyny.

Rywalizacja trwała w sumie 36 godzin, z krótkimi tylko przerwami na odpoczynek. Konkurencje były rozgrywane na dystansie 40 km. Było ich w sumie 11, a wśród nich strzelanie z broni strzeleckiej (pistolet M9 i karabin M4), rzut granatem czy pokonywanie jeziora łodzią Zodiak. – Najpierw jednak organizatorzy pokazali wszystkim uczestnikom 58 podobnych do siebie obrazków, które musieliśmy zapamiętać. Na początku każdy z nas jeszcze o nich myślał, ale w miarę upływu czasu i kolejnych konkurencji skupialiśmy się na wykonywaniu zadań. Na koniec dnia, gdy byliśmy już zmęczeni, musieliśmy odtworzyć ten układ graficzny. Nie zrobiliśmy żadnego błędu – opowiada sierż. pchor. Wiktoria Kryształa, jedna z dwóch startujących kobiet w polskim zespole.

Dziewięcioosobowe teamy musiały też zdać sprawdzian ze znajomości procedur: medycznych, wezwania ognia z pola walki oraz czytania rozkazu bojowego. Tym ostatnim poprzedzona była każda konkurencja. W dwustronicowym dokumencie były zawarte szczegółowe informacje, wskazujące co w danym zadaniu jest najważniejsze. W jednych liczył się czas, w innych precyzja, a jeszcze w kolejnych liczba powtórzeń. – Ale żeby nie było zbyt łatwo, poszczególne ćwiczenia też miały swoją wagę. Trzeba było więc kalkulować, co się bardziej opłaca. Czy np. noszenie opon, czy ciężarów? Na pewno ten etap zadania wymagał szybkiego myślenia, analizowania i podejmowania błyskawicznych decyzji. A nie było to proste, bo na przeczytanie rozkazu, zrozumienie go i podzielenie ról między członków zespołu były zaledwie trzy minuty. Z dokładnym zrozumieniem rozkazów problem mieli nawet sami Amerykanie – mówi sierż. pchor. Łukaszewicz. Poza samym wykonaniem zadania instruktorzy, obecni na każdym punkcie, oceniali też przestrzeganie norm, wytrzymałość zawodników, współpracę w drużynie oraz to, jak dowódca rozdziela zadania i jak sprawdza się w roli lidera.

Mocna strona nawigacja

Część konkurencji podchorążowie wykonywali nocą, np. zadania z nawigacji. – Już na starcie zawodów musieliśmy oddać wszelkie zegarki, telefony komórkowe, GPS-y. Do dyspozycji mieliśmy jedynie mapę topograficzną i busolę. Nie było łatwo, bo poruszaliśmy się zupełnie po ciemku, w terenie lesistym, poprzecinanym pagórkami i skałami – opowiada sierż. pchor. Tomasz Kuś. Z 20 punktów terenowych, które powinni zaliczyć, podchorążowie musieli dotrzeć do jednego najwyżej ocenianego, znajdującego się na końcu trasy, a dopiero po jego osiągnięciu odnaleźć pozostałe. – Nasi nawigatorzy zrobili jednak świetną robotę. Wcześniej, podczas przygotowań w Szklarskiej Porębie, wyznaczałem im trasy, określałem różne współrzędne i zadaniem żołnierzy było prowadzenie całej grupy. Wysiłek się opłacił, zajęliśmy szóste miejsce – mówi sierż. pchor. Maciej Łukaszewicz, kapitan zespołu.

Na uczestników czekał też specjalny tor przeszkód, tzw. Obstacle Course. Zawodnicy musieli np. przeczołgać się na plecach pod drutem kolczastym, przejść przez pochyłą dwumetrową ściankę oraz szereg bali umieszczonych poziomo nad ziemią. Wszystkie przeszkody należało pokonać zespołowo, liczył się czas ostatniego zawodnika. – Odpowiednią technikę mogliśmy przećwiczyć podczas trzydniowych treningów zgrywających, które prowadzili instruktorzy z West Point. Poza tym te treningi pozwoliły także na zapoznanie się z bronią, wykonanie strzelań z pistoletu i karabinka M4, jak również sprawdzenie się z procedur taktycznych według wytycznych amerykańskich – mówi kpt. Artur Zielichowski z Instytutu Dowodzenia, instruktor i drugi opiekun polskiego zespołu.

Podczas tegorocznej edycji organizatorzy duży nacisk położyli na zadania crossfitowe, polegające na wykonywaniu szeregu intensywnych ćwiczeń z dużą liczbą powtórzeń. – Właściwie każda konkurencja wymagająca precyzji była poprzedzona ćwiczeniami, które miały nas wybić z rytmu. Jeśli więc mieliśmy zadania strzeleckie, wymagające maksymalnego skupienia uwagi, to chwilę wcześniej musieliśmy np. przenosić opony, kanistry z wodą, skrzynki z amunicją. W ten sposób organizatorzy chcieli nas zmęczyć przed kolejnymi wyzwaniami – mówi sierż. pchor. Łukaszewicz.

Polacy z brązową odznaką

Finalnie Polacy uplasowali się na 18. pozycji i zdobyli brązową odznakę Sanduhurst (pierwsze siedem zespołów otrzymuje złotą odznakę, kolejne siedem – srebrną, ostatnia siódemka – brązową). Polscy podchorążowie, obok Włochów i Brazylijczyków, byli zespołem debiutującym na zawodach. – Z tej trójki wypadliśmy najlepiej. A przed nami znalazły się bardzo silne zespoły z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, które w zawodach biorą udział od początku. Dlatego uważam, że taka lokata to wielki sukces naszych podchorążych – mówi mjr Ziemiński.

Jak przyznają członkowie zespołu, kluczem do sukcesu okazało się m.in. niesamowite zgranie zespołu. – Studiujemy na tym samym, czwartym roku, przez kilka miesięcy wspólnie trenowaliśmy. Czasem nie musieliśmy używać słów, by przekazać sobie informacje, wystarczyło na siebie spojrzeć. To dowodzi, że dobrze się poznaliśmy – mówi sierż. pchor. Krzyształa. Z kolei sierż. pchor. Kuś dodaje, że niemała w tym zasługa dowódcy teamu. – Podczas takich zawodów bardzo ważne jest działanie w grupie i dobre dowodzenie. Maćkowi udało się zbudować zgrany zespół. Wszyscy mieliśmy wspólny cel i każdy tak samo dążył do jego osiągnięcia – podkreśla sierż. pchor. Kuś.

Dowódca zespołu przyznaje, że zawody Sandhurst to doskonały sprawdzian umiejętności przywódczych, hartu ducha i umiejętności pracy w zespole w warunkach skrajnego zmęczenie psychofizycznego. – Jestem przekonany, że zdobyte podczas przygotowań i samych zawodów doświadczenie pozwoli na przeniesienie przynajmniej części pomysłów do naszej przyszłej pracy na stanowiskach dowódców plutonów – zaznacza sierż. pchor. Łukaszewicz. – Tak jak obiecywałem, tanio skóry nie sprzedaliśmy. Teraz będziemy w szczegółach analizować udział podchorążych w zawodach. Po to, by za rok jeszcze lepiej móc się do nich przygotować – dodaje mjr Ziemiński.

Paulina Glińska

autor zdjęć: arch AWL

dodaj komentarz

komentarze


Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
 
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Olympus in Paris
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Pod osłoną tarczy
Powstaną nowe fabryki amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ämari gotowa do dyżuru
HIMARS-y dostarczone
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Saab ostrzeże przed zagrożeniem
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Wzlot, upadek i powrót
Zmiana warty w PKW Liban
Silne NATO również dzięki Polsce
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Breda w polskich rękach
Medycyna w wersji specjalnej
O amunicji w Bratysławie
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Szturmowanie okopów
Siła w jedności
Mamy BohaterONa!
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Polskie „JAG” już działa
Wojna na planszy
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Jutrzenka swobody
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Ostre słowa, mocne ciosy
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Olimp w Paryżu
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
1000 dni wojny i pomocy
Fabryka Broni rozbudowuje się
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Gogle dla pilotów śmigłowców
Komplet Black Hawków u specjalsów
Karta dla rodzin wojskowych
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Patriotyzm na sportowo
Czworonożny żandarm w Paryżu
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Baza w Redzikowie już działa
Kolejne FlyEye dla wojska
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Wielka pomoc
Szwedzki granatnik w rękach Polaków

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO