To więcej niż legenda, to symbol harcerskiej służby całym życiem – napisał prezydent Bronisław Komorowski w liście do uczestników obchodów 70-lecia powstania Batalionu „Zośka”. Do dziś żyje kilkunastu byłych „zośkowców”. Wielu z nich spotkało się na dzisiejszej uroczystości.
– „Zośka” i kultywowane w niej wartości – dobro ojczyzny, honor i braterstwo były dla mnie kierunkowskazem na całe życie, nie tylko w czasie walki i komunistycznego terroru – mówił portalowi polska-zbrojna.pl prof. Tytus Karlikowski, przewodniczący Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej Batalionu „Zośka”.
Podczas Powstania Warszawskiego miał 17 lat – był jednym z najmłodszych żołnierzy batalionu. W walkach na Starym Mieście był ranny. Stracił oko. Ocalał przeprowadzony kanałami przez kolegów. Dziś razem z kilkunastoma byłymi „zośkowcami” spotkał się w Centralnej Bibliotece Wojskowej na obchodach 70-lecia powstania ich oddziału.
„Batalion „Zośka” to więcej niż legenda, to symbol harcerskiej służby całym życiem” – napisał w liście do uczestników uroczystości prezydent Bronisław Komorowski, który objął obchody honorowym patronatem. Minister obrony Tomasz Siemoniak w swoim przesłaniu podkreślał, że żołnierze batalionu dali lekcje bohaterstwa i poświęcenia budując fundamenty wolnej Polski.
Uroczystość uświetnił koncert piosenek powstańczych zespołu „Śląsk” i film dokumentalny poświęcony batalionowi. Potem przyszedł czas na wspomnienia. − Najcięższy moment powstania? Kiedy w czasie walk o kościół Jana Bożego na Starówce trafił mnie pocisk – opowiada Jan Maruszewski „Janusz”. Jak dodaje, lekarzom nie udało się wydobyć wszystkich odłamków i jeden z nich tkwi nadal w jego głowie. – Odejdę z nim pewnie na wieczną wartę – uśmiecha się pan Jan.
Byli żołnierze „Zośki” z rozrzewnieniem wspominali też walczące z nimi dziewczęta. Jedną z nich była Anna Wyganowska-Eriksson „Ania”, która dołączyła do oddziału w czasie powstania. – Najpierw byłam łączniczką batalionu AK „Czata 49”, ale jako harcerka chciałam walczyć z harcerzami i dlatego przeszłam do plutonu „Zośki” – opowiada. Za udział w walkach na Woli, Starym Mieście, Czerniakowie i Mokotowie pani Anna była dwukrotnie odznaczona Krzyżem Walecznych.
„Zośkowców” cieszył też udział w obchodach żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, która kontynuuje ich tradycje. – My już powoli odchodzimy i dobrze, że młodzi będą pamiętać o naszym oddziale – stwierdził Jan Maruszewski.
Dowódca komandosów płk Wiesław Kukuła podkreślał natomiast, że jego żołnierze starają się być godnymi następcami „Zośki”. – Walcząc z zagrożeniami na całym świecie czujemy się współczesnymi „zośkowcami”. Też nieraz patrzyliśmy śmierci w oczy i znamy okrucieństwo wojny, jesteśmy też gotowi na wezwanie Ojczyzny stanąć w jej obronie – mówił oficer.
Uroczystość w CBW zakończyła trzydniowe obchody rocznicy powstania Batalionu „Zośka”. Wcześniej jego żołnierze w towarzystwie komandosów z Lublińca odwiedzili w Warszawie miejsca pamięci związane z oddziałem i uczestniczyli w Apelu Poległych.
* * * * *
Batalion Armii Krajowej „Zośka” powstał 1 września 1943 r. z przekształcenia istniejącego od 1942 r. harcerskiego oddziału szturmowego Szarych Szeregów. Nazwę przyjął na pamiątkę poległego w jeden z akcji dywersyjnych dowódcy warszawskich grup szturmowych kpr. pchor. Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”. Dowódcą oddziału był ppor. Ryszard Białous „Jerzy”. W trakcie okupacji żołnierze „Zośki” uczestniczyli w akcjach dywersyjnych i sabotażowych, a w Powstaniu Warszawskim brali udział w najcięższych walkach na Woli, Starówce i Czerniakowie. Poległo wtedy 360 jego żołnierzy, czyli 70 procent oddziału.
autor zdjęć: DPI MON
komentarze