Jak nie stracić orientacji w głębokiej wodzie i opanować różne techniki nurkowania? Dziesięciu żołnierzy poszkodowanych na misjach bierze udział w szkoleniu płetwonurków na Mazurach. Pod wodą ćwiczą nawet ci, którym amputowano nogę lub rękę. Po zaliczeniu kursu zdobędą uprawnienia płetwonurka.
Szkolenie w Orzyszu to pierwszy taki kurs zorganizowany dla polskich weteranów przez Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju oraz Gdański Klub Płetwonurków „Neptun”. – Do Orzysza przyjechało 13 osób. Niektórzy z nich doznali urazu kręgosłupa, a czterech przeszło amputację kończyn – mówi mł. chor. Przemysław Wójtowicz, koordynator do spraw sportu w Stowarzyszeniu.
Dziesięciodniowy kurs został przygotowany specjalnie dla osób o ograniczonej sprawności fizycznej. Każdemu żołnierzowi pomagał wykwalifikowany instruktor mający uprawnienia do pracy z niepełnosprawnymi.
Żołnierze przyznają, że udział w kursie to dla nich duże wyzwanie. – Nie chodzi wcale o przełamanie strachu, bo to twardzi faceci, którzy wiele przeszli. Tym razem jednak musieli pokonać własne ograniczenia fizyczne – wyjaśnia mł. chor. Wojtowicz.
Najtrudniejsze było przygotowanie osób po amputacjach. – Brak nogi czy ręki oznacza inną stabilność pod wodą. Dlatego trzeba było tak dobrać balast, by na przykład ktoś, kto używa tylko jednej płetwy, podczas pływania utrzymywał właściwy kierunek – tłumaczy podoficer.
Byli żołnierze najpierw uczestniczyli w zajęciach teoretycznych. Poznawali m.in. techniki zanurzania i wynurzania oraz zasady użytkowania profesjonalnego sprzętu do nurkowania. Potem, asekurowani przez instruktorów, schodzili pod powierzchnię orzyskiego jeziora. Tam uczyli się orientacji pod wodą. – To niełatwa sprawa pływać w zupełnych ciemnościach. A takie panują poniżej 15 metrów – opowiada mł. chor. Wójtowicz. Weterani muszą zanurkować siedem razy na głębokość od 5 do 20 metrów. Dopiero po wykonaniu tego ćwiczenia będą mogli uzyskać uprawnienia płetwonurka.
Zbigniew Skopiński, instruktor z „Neptuna”, jest pewien, że wszyscy zdobędą certyfikat. – Radzą sobie znakomicie. Niektórym żołnierzom bardzo szybko udało się opanować technikę pływania z jedną nogą. To bardzo zdeterminowani ludzie, a z każdym zejściem pod wodę idzie im coraz lepiej – mówi instruktor.
W kursie bierze udział Krzysztof Polusik, saper, który trzy lata temu został ranny w Afganistanie i przeszedł amputację nogi. – Nurkowanie jest trudne nawet dla osób w pełni zdrowych, ale ja bardzo chciałem spróbować. I nie żałuję, bo to coś niesamowitego. Znów mogę sobie udowodnić, że nie ma dla mnie ograniczeń – mówi żołnierz.
Z powodów zdrowotnych nie mogło nurkować trzech weteranów. Dla nich przygotowano zajęcia na motorówkach i kurs prowadzenia jachtu. Te dyscypliny, jak podkreślają instruktorzy, nie wymagają szczególnej kondycji. – Każdy z trzynastu uczestników wróci do domu z nowymi uprawnieniami: jedni z certyfikatem płetwonurka, inni z żeglarskim lub motorowodnym – tłumaczy mł. chor. Wójtowicz.
Kurs nurkowania na Mazurach został sfinansowany ze środków Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju oraz spółki Orlen.
autor zdjęć: Przemysław Wójtowicz
komentarze