Likwidowali skrytki z materiałami wybuchowymi, zatrzymywali przywódców ugrupowań separatystycznych i szturmowali budynki, w których ukrywali się rebelianci. Tego rodzaju zadania wykonywali na węgierskim poligonie żołnierze Jednostki Wojskowej Agat. Specjalsi z Gliwic wzięli udział w natowskim ćwiczeniu sił specjalnych „Black Swan”.
Gospodarzem ćwiczeń „Black Swan” były Węgry, ale niektóre z epizodów zostały rozegrane także w Słowenii i na Słowacji. W dwutygodniowych manewrach wzięło udział ponad 700 wojskowych z dziewięciu państw. Najwięcej żołnierzy skierowały na poligony Węgry i Stany Zjednoczone, ale nie zabrakło także sił specjalnych z Austrii, Chorwacji, ze Słowacji, Słowenii oraz z Czech, Rumunii i Polski. Nasz kraj reprezentowali szturmani z Jednostki Wojskowej Agat.
– Ćwiczenia odbywały się we środkowych Węgrzech, w okolicach miejscowości Szolnok – informuje mjr Mariusz Łapeta, oficer prasowy gliwickiego Agatu. – Do udziału w ćwiczeniu skierowaliśmy m.in. grupę szturmową i logistyków. Nasi żołnierze byli podporządkowani siłom specjalnym Węgier, planowali i wykonywali samodzielne operacje specjalne oraz współdziałali z sojusznikami – dodaje oficer.
Zgodnie z przyjętym przez organizatorów scenariuszem działań na terenie Węgier zaczęły działać ugrupowania separatystyczne wspierane i szkolone przez siły specjalne wrogo nastawionego kraju. Ich zadaniem, poza destabilizacją władzy, było także zablokowanie szlaków komunikacyjnych w kierunku Rumunii i Bułgarii. Siły specjalne NATO zaplanowały więc operację, której celem było rozbicie siatki rebeliantów.
– Mieliśmy do wykonania kilka zadań, przy czym każda misja była poprzedzona skrupulatnym, nawet kilkudniowym planowaniem – mówi dowódca grupy szturmowej JW Agat. Jej celem było m.in. zlikwidowanie skrytki, w której miała się znajdować broń separatystów, a następnie schwytanie głównego szkoleniowca rebeliantów. Ostatnim, najbardziej wymagającym zadaniem, które polscy specjalsi wykonywali razem z komandosami z Węgier, był szturm na obóz szkoleniowy separatystów. W czasie zadań Polacy korzystali z węgierskich śmigłowców Mi-17.
– Wszystkie zadania zostały wykonane bezbłędnie – zapewnia Grzegorz, oficer JW Agat, który na Węgrzech zajmował się oceną ćwiczących żołnierzy. – Tego typu treningi dla naszych szturmanów to doskonała okazja, by ćwiczyć współdziałanie z sojusznikami. Taki międzynarodowy sprawdzian wpływa także na ich morale. Zobaczyli, że wysiłek, jaki dotąd wkładali w szkolenie, się opłacił – zauważa oficer.
Przebieg ostatniego etapu ćwiczenia obserwowali dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych gen. dyw. Sławomir Drumowicz, gen. dyw. Tibor Bozó, stojący na czele dowództwa węgierskich sił zbrojnych, oraz gen. bryg. Rob Stephenson, zastępca dowódcy Dowództwa Operacji Specjalnych NATO.
autor zdjęć: Węgierskie Ministerstwo Obrony
komentarze