moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Pożegnaliśmy ostatniego cichociemnego

Był bezkompromisowy, skromny, nie znosił patosu. Ujmował poczuciem humoru i kindersztubą. Patriotyzm rozumiał nie tylko jako walkę za ojczyznę, lecz także jako pracę dla kraju. W piątek w Bielsku-Białej pochowano Aleksandra Tarnawskiego, ostatniego z cichociemnych. Spadochroniarz AK pośmiertnie został awansowany do stopnia pułkownika.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się dziś w Bielsku- Białej. Wzięli w nich udział dowódcy wszystkich jednostek specjalnych, powietrznodesantowych oraz ich żołnierze, przedstawiciele instytucji rządowych i władz lokalnych. Decyzją ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka Aleksander Tarnawski został pośmiertnie mianowany do stopnia pułkownika, a prezydent RP Andrzej Duda odznaczył go Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości.

List do uczestników uroczystości przesłał prezydent Andrzej Duda. Odczytał go gen. dyw. rez. Andrzej Reudowicz, doradca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „Żegnamy ostatniego cichociemnego, żołnierza Sił Zbrojnych na Zachodzie, wspaniałego patriotę czasu wojny i pokoju, człowieka, który stał się wzorem dla żołnierzy Wojska Polskiego […] Jestem przekonany, że zostanie Pan w pamięci narodu”, napisał prezydent Duda.

Gen. dyw. Sławomir Drumowicz, dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych, odczytał z kolei list od ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. „Aleksander Tarnawski był bohaterem, który w formacji cichociemnych walczył o ojczyznę. To także dzięki niemu możemy cieszyć się dziś wolnością. Był idolem, inspiracją dla żołnierzy wojsk specjalnych, zwłaszcza dla żołnierzy JW GROM”, napisał minister.

W trakcie uroczystości odczytano również list premiera Mateusza Morawieckiego. „Żołnierze GROM-u uważali go za przyjaciela, otaczali go szacunkiem. Odejście Aleksandra Tarnawskiego zamyka pewną epokę”, napisał premier. Wspomniał też o skoku spadochronowym, jaki w wieku 93 lat wykonał pan Aleksander. „To był wielki wyczyn, a jednocześnie świadectwo tego z jak wyjątkowym człowiekiem mieliśmy do czynienia”, dodał w liście szef rządu.

Cichociemnego pożegnał również gen. Drumowicz. – Aleksandrze, przyjacielu! Jak mamy się cieszyć z twojego awansu w taki okolicznościach? Byłeś dla nas nie tylko kolegą, ale i mentorem, motywowałeś nas do ciężkiej pracy. Będziesz dla nas zawsze wzorem. Dziękujemy ci za rady i wsparcie wojsk specjalnych – powiedział dowódca DKWS.

Panie Aleksandrze, będzie nam Pana brakowało

– Wiadomość o śmierci Aleksandra Tarnawskiego była jedną z tych, o których wiesz, że kiedyś nadejdą. I bardzo nie chcesz, żeby to „kiedyś” w końcu przyszło. Będzie mi go brakowało – mówi przyjaciel Aleksandra „Upłaza” Tarnawskiego, płk rez. Piotr Gąstał, były dowódca jednostki GROM, która dziedziczy tradycje cichociemnych. – Był niezwykłym człowiekiem, odważnym, szczerym i bezkompromisowym. Ale co ciekawe, nie miał w sobie wiele z żołnierza, nie tęsknił za wojną, nie gloryfikował jej, nie snuł wspomnień o tamtych czasach. Był raczej humanistą, naukowcem, kimś, komu wojna po prostu pokrzyżowała plany na życie – wspomina Piotr Gąstał.

Aleksander Tarnawski był jednym z 316 cichociemnych, żołnierzy Armii Krajowej, którzy po trudnym szkoleniu w Szkocji skakali ze spadochronem do okupowanej ojczyzny. Przynosili ze sobą informacje o tym, co się dzieje na Zachodzie, ale przemycali też broń i pieniądze od rządu londyńskiego dla Armii Krajowej. Większość ich w okupowanej ojczyźnie pełniła funkcje dowódców lub zajmowała się szkoleniem innych żołnierzy. Ich misja była wyjątkowo trudna, bo dla niemal wszystkich skok do zajętej przez hitlerowskie Niemcy Polski był pierwszym skokiem wykonanym po szkoleniu. Podejmowali ogromne ryzyko.

Wydawałoby się, że o tych wydarzeniach i wielkich przeżyciach można dużo opowiadać. Tymczasem Aleksander Tarnawski postanowił się od nich odciąć. Tak zresztą w powojennej, PRL-owskiej rzeczywistości było lepiej. Przez lata tylko nieliczni wiedzieli, że był cichociemnym spadochroniarzem AK. Nie mówił o tym w pracy, nie wspominał znajomym.

Przeszłość upomniała się o Tarnawskiego. Przez długi czas na swoje święto próbowali go zaprosić żołnierze Jednostki Wojskowej GROM. – Konsekwentnie odmawiał – przyznaje Piotr Gąstał. Sam „Upłaz” tłumaczył, że „nie miał na to ochoty” i zajmowała go praca w Zakładach Chemicznych, którą wykonywał jeszcze po dziewięćdziesiątce. Wolny czas poświęcał rodzinie – żonie, córce, wnukowi, po prostu codziennemu życiu. Ale gromowcy też nie odpuszczali. W końcu przełamał się i w 2014 roku przyjął zaproszenie jednostki. – Ile można odmawiać – żartował Tarnawski. Operatorzy wspominają, że zaiskrzyło już na pierwszym spotkaniu. – Był ulepiony z tej samej gliny co my. Widać było, że nie zapomniał, o co chodzi w żołnierskim fachu – mówi jeden z żołnierzy. Wielu z nich z niedowierzaniem patrzyło, jak chwycił za broń podczas wizyty na strzelnicy jednostki. – Spodziewasz się, że przyjdzie staruszek, że trzeba będzie mu pomagać, wspierać, troszczyć się. Tymczasem facet doskonale wiedział, jak się z bronią obchodzić, znał wszystkie zasady, był silny, miał celne oko. Patrzyłem na niego z podziwem – mówi żołnierz jednostki.

Tarnawski nie przestawał zaskakiwać. W 2014 roku, 7 września, niedaleko Książenic pod Warszawą wykonał skok spadochronowy w tandemie z żołnierzem Jednostki Wojskowej GROM. Miał wtedy 93 lata. – Panuje przekonanie, że jak człowiek jest starym, za przeproszeniem, pierdołą, to się wszystkiego boi. No to się chciałem przekonać, czy tak jest. I się przekonałem, ku mojemu zdumieniu, że to nieprawda – opowiadał żartobliwie. Arkadiusz „Maya” Majewski, były żołnierz GROM-u, doświadczony skoczek spadochronowy, przyznaje, że organizacja tego skoku była olbrzymim wyzwaniem. – Na początku, kiedy pojawił się ten pomysł, powiedziałem kategoryczne „NIE!”. Bałem się o niego. To był szalony pomysł! – mówi Majewski. Ktoś rzucił hasło: „OK, to może skoczy z kimś z cywila?”. – No nie, na to nie mogłem pozwolić. Powiedziałem, że jeśli już ma skoczyć, to wyłącznie z nami, z GROM-em. Chciałem wziąć za to pełną odpowiedzialność – wspomina Arek. Skok się udał, a Tarnawski wielokrotnie podkreślał, że „nie ma sprawy”. – Ja mogę to powtórzyć. Tylko nie wiem, co na to GROM – śmiał się.

Śmierć Aleksandra Tarnawskiego oznacza koniec pewnej epoki dla Jednostki Wojskowej GROM. Do tej pory cichociemni osobiście odznaczali naszywką z napisem „cichociemny” tych żołnierzy, którzy skończyli kurs podstawowy. – Dla mnie to było bardzo ważne przeżycie. Szkoda, że ta tradycja zniknęła wraz z nimi – ocenia Maya. Nikt natomiast nie ma wątpliwości, że pamięć o cichociemnych będzie w jednostce żywa. – Pamięć o nich jest silnie zakorzeniona w GROM-ie, nie sądzę, by ktokolwiek o nich zapomniał – zapewnia płk Gąstał.

Każdy, kto znał Aleksandra Tarnawskiego, wiedział, że nie znosił patosu. Bardzo nie lubił, gdy ktoś nazywał go bohaterem. – Takich jak ja było tysiące. Nie lubię tego słowa, nie lubię, gdy tak się o mnie mówi – tłumaczył Tarnawski. – Zawsze powtarzał, że był po prostu młodym chłopakiem, który szukał przygody, nie mógł siedzieć bezczynnie, musiał działać – mówi płk rez. Zbigniew Cerekwicki, były zastępca dowódcy JW Agat, z którą Tarnawski był związany ze względu na miejsce zamieszkania – Gliwice. – Wielką ideologię dopowiedziały kolejne pokolenia. Oczywiście byłem patriotą. Ale to było coś naturalnego. Bez wielkich haseł, bez podniosłości i egzaltacji – mówił w wywiadzie dla portalu polska-zbrojna.pl.

Często był pytany o patriotyzm. Jednak ci, którzy spodziewali się, że cichociemny będzie opowiadał o poświęceniu i radości z przelanej krwi, mogli być rozczarowani. – Mnie nikt nie uczył, jak być patriotą. Wychowałem się w dwudziestoleciu międzywojennym, patriotyzm był czymś naturalnym – zaznaczał w rozmowach z dziennikarzami. We współczesnej Polsce patriotyzm wyrażał się dla niego przede wszystkim w nauce, w pracy, w pasjach. Przestrzegał za to przed ideologiami, które bywają mylone z patriotyzmem. – To pozbawia człowieka możliwości samodzielnego myślenia. Tego trzeba się wystrzegać – ostrzegał.

Kiedy już mówił o wojnie, zawsze podkreślał, że jej ofiarami były przede wszystkim dzieci, był bardzo wrażliwy na krzywdę najmłodszych. – W pamięci mam jedno z jego wystąpień na pikniku z okazji dnia cichociemnych. Apelował wtedy ze sceny o postawienie pomnika dzieciom, które zginęły w czasie II wojny światowej. Dzieciom, które były przerażone, ukrywały się w piwnicach i nie rozumiały, co się dzieje – wspomina Grzegorz Wydrowski, były żołnierz GROM-u, prezes Fundacji Sprzymierzeni z GROM. Ten apel ponawiał bardzo często w wywiadach, bardzo zależało mu na tym, by uczcić pamięć tych, którym wojna odebrała całe życie. – Dorośli nie radzili sobie z traumą wojny, a co dopiero dzieci. Im należy się pamięć, o nich trzeba mówić, o nich pamiętać – przekonywał Tarnawski.

Słynął z poczucia humoru. Często się uśmiechał, lubił żartować. Kiedy zgodził się na pierwszy z wywiadów z dziennikarkami „Polski Zbrojnej”, powiedział z uśmiechem: „Jak się dowiedziałem, że chcą ze mną rozmawiać dwie kobiety, to byłem przerażony!”.

Nie lubił myśleć o przeszłości, uczył, że zgliszcza wojny trzeba zostawić za sobą. – Było minęło, proszę pani. Ciekawi mnie przyszłość – powtarzał. – Zawsze mam plany na przyszłość. Dziś na przykład po obiedzie zamierzam poczytać książkę – dodawał z uśmiechem.

Nie bał się odchodzenia. – To jest naturalna kolej rzeczy. Ja w ogóle nie zajmuję sobie głowy tym, na co nie mam wpływu – mówił Aleksander Tarnawski.

Ostatni z 316 cichociemnych zmarł 4 marca. – Po policzku popłynęła mu ostatnia łza, odszedł spokojnie, otoczony rodziną – powiedział jeden z przyjaciół.

Panie Aleksandrze, będzie nam Pana brakowało. 

Ewa Korsak, Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Magdalena Kowalska-Sendek, Kielerc Klub Spadochronowy Sił Specjalnych, arch. JW Grom, JW AGAT, Michał Niwicz, arch. Agnieszki Polończyk

dodaj komentarz

komentarze


Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
 
Żeby nie poddać się PTSD
Breda w polskich rękach
Rajd pamięci i braterstwa
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Cześć ich pamięci!
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Olimp w Paryżu
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
The Power of Buzdygan Award
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Namiastka selekcji
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Snipery dla polskich FA-50
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Polskie „JAG” już działa
Mikrus o wielkiej mocy
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Kleszcze pod kontrolą
Ogień nad Bałtykiem
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Sojusz także nuklearny
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Zagrożenie może być wszędzie
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Święto marynarzy po nowemu
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Mark Rutte w Estonii
Witos i spadochroniarze
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polski wkład w F-16
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Ostrogi dla polskich żołnierzy
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Grób Nieznanego Żołnierza ma 99 lat
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Zmiana warty w PKW Liban
Olympus in Paris
Karta dla rodzin wojskowych
Żołnierska pamięć nie ustaje
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Jak Polacy szkolą Ukraińców

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO