Każde z państw ma prawo do wyboru własnych rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa – podkreśla Antony Blinken, sekretarz stanu USA. W takim też tonie utrzymane są pisemne odpowiedzi, które Stany Zjednoczone i NATO przekazały Rosji. Kreml zażądał bowiem od Zachodu m.in. gwarancji, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Rosjanie swoje żądania przedstawili w grudniu. Oczekują między innymi, że NATO nie będzie się rozszerzało dalej na wschód i wycofa swoją infrastrukturę do granic sprzed 1997 roku. Oznaczałoby to, że sojusznicze wojska znikną np. z Polski. Aby dopiąć swego, Kreml wywiera na Zachód presję, gromadząc ogromne ilości wojsk przy granicy z Ukrainą.
Rozmowy prowadzone pod koniec ubiegłego roku nie przyniosły rezultatu. Rosja poprosiła wówczas USA i NATO o pisemną odpowiedź na przedstawione postulaty. Wczoraj wieczorem John Sullivan, amerykański ambasador w Moskwie, przekazał obydwa dokumenty rosyjskiemu MSZ. Choć ich szczegóły nie zostały ujawnione, wiadomo, że Zachód podtrzymał wcześniej prezentowane stanowisko. – Wyjaśniamy, że istnieją podstawowe zasady, których jesteśmy zobowiązani przestrzegać i bronić – podkreślał amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie. – Opowiadamy się za suwerennością i integralnością terytorialną Ukrainy oraz prawem państw do wyboru własnych rozwiązań i sojuszy w zakresie bezpieczeństwa – dodawał.
Blinken przypomniał, że tylko w ostatnim tygodniu do Kijowa dotarły trzy dostawy z amerykańską pomocą wojskową. Transporty zawierały m.in. pociski Javelin oraz tzw. wyposażenie osobiste dla żołnierzy. – W ubiegłym tygodniu powiadomiliśmy też Kongres o zamiarze dostarczenia na Ukrainę śmigłowców Mi-17 – zaznaczył Blinken. Sekretarz stanu zapewnił również, że Amerykanie robią wiele, by decyzje Rosji nie zachwiały rynkami energii. – Prowadzimy dyskusje z rządami i głównymi producentami na całym świecie w sprawie zwiększenia ich zdolności produkcyjnych – zapewnił.
Jednocześnie USA deklarują, że ciągle są otwarte na dialog z Kremlem. Przekazany rosyjskiemu MSZ dokument zawiera propozycje dotyczące „wzajemnych środków transparentności” w zakresie rozmieszczania sił na Ukrainie, prowadzenia ćwiczeń wojskowych w Europie i kontroli zbrojeń rakietowych. – Spodziewam się, że w najbliższych dniach uda się porozmawiać na ten temat z ministrem Siergiejem Ławrowem – zapowiedział Blinken.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele NATO. – Jeśli chodzi o euroatlantyckie bezpieczeństwo, znaleźliśmy się w krytycznym momencie. Sojusz ciągle jednak wierzy, że napięcie można rozładować poprzez dialog i dyplomację, nie zaś poprzez siłę albo groźbę jej użycia – podkreśla Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO. Podczas konferencji zwołanej w Brukseli zaznaczył, że rozmowy z Kremlem powinny być prowadzone na trzech płaszczyznach. – Rosja sama zerwała dyplomatyczne więzi z NATO, przez co dialog stał się trudniejszy. Należy więc przywrócić biura w Moskwie i Brukseli, po czym wykorzystać wszystkie dostępne kanały komunikacji, by promować przejrzystość we wzajemnych działaniach i redukować ryzyko – wskazywał Stoltenberg.
Sekretarz generalny Sojuszu zaapelował też o respektowanie zasad, które zostały zapisany w Akcie końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Został on podpisany w połowie lat 70., między innymi przez USA i ZSRS, a mówi przede wszystkim o pokojowym rozstrzyganiu sporów, nienaruszalności granic oraz integralności terytorialnej państw, a także powstrzymaniu się od gróźb użycia siły przez sygnatariuszy. – Rosja powinna wycofać swoje siły z Ukrainy, Gruzji i Mołdawii, gdzie rozmieściła je bez zgody tych krajów i zaangażować się w konstruktywne rozwiązywanie konfliktów, na przykład w oparciu o Format Normandzki – mówił Jens Stoltenberg. Wspomniana grupa została powołana, by rozmawiać o przynależności Krymu i wojnie w Donbasie. W jej skład weszły Niemcy, Francja, Rosja i Ukraina.
Sekretarz generalny NATO zaproponował też organizację wzajemnych spotkań, które poprzedzałyby wojskowe ćwiczenia zarówno Sojuszu, jak i Rosji oraz kontrolowanie polityki nuklearnej w ramach Rady NATO-Rosja. – Powinniśmy także zmodernizować Dokument Wiedeński – stwierdził Stoltenberg. Porozumienie to zostało zawarte jeszcze pod koniec lat 90., w ramach OBWE. Otwiera ono drogę do wzajemnych inspekcji uzbrojenia. W ostatnim czasie jednak Rosja zablokowała wizytę kontrolerów OBWE w zgrupowaniach wojskowych na zachodzie kraju.
Pozostaje jednak pytanie: czy dyplomacja wystarczy? – Jesteśmy gotowi na obydwie ścieżki: poważny dialog, ale też sytuację, kiedy Rosja zdecyduje się na użycie siły – przyznał Stoltenberg.
Kreml na propozycje zareagował bardzo chłodno. – Odpowiedź USA i NATO pozwala liczyć na początek poważnego dialogu, ale dotyczący jedynie tematów drugorzędnych. Nie ma w tym dokumencie pozytywnej reakcji na nasze główne pytanie – uznał rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w rozmowie z agencją Interfax. Dodał, że decyzje dotyczące kolejnych działań Rosji podejmie jej prezydent Władimir Putin.
Tymczasem Rosja przemieszcza w pobliże granic z Ukrainą kolejne oddziały. Według ukraińskiego ministerstwa obrony, stacjonuje już tam 127 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Kilka dni temu Rosjanie rozpoczęli też przerzut sił na Białoruś. Trafiły tam między innymi zestawy rakietowe S-400 Triumf, czołgi T-80 czy myśliwce Su-35. Oficjalnie: z powodu planowanych na początek lutego rosyjsko-białoruskich ćwiczeń. Ukraińska armia nie ma jednak wątpliwości. „Terytorium Białorusi musi być brane pod uwagę jako potencjalne miejsce, z którego Rosja może rozpocząć agresję na Ukrainę” – czytamy w jednym z ostatnich jej oświadczeń.
Zachód ostrzega, że agresja pociągnie za sobą potężne sankcje wymierzone w rosyjską gospodarkę i sektor bankowy. Rzecznik Departamentu Stanu, Ned Price oświadczył na przykład, że uderzenie na Ukrainę spowoduje zahamowanie projektu Nord Stream 2. Stany Zjednoczone i NATO zabezpieczają też tzw. wschodnią flankę Sojuszu. Wczoraj w estońskiej bazie Amari pojawiły się amerykańskie samoloty F-15, a dziś do litewskich Szawli mają dotrzeć duńskie F-16. Jak podało CNN, USA, Wielka Brytania i kilka innych państw Sojuszu rozważają też wysłanie żołnierzy na Węgry, do Rumunii i Bułgarii. Mieliby oni pełnić rolę podobną do tej, która przypadła siłom eFP w Polsce i państwach bałtyckich. Wczoraj też sekretarz obrony USA Lloyd Austin rozmawiał telefonicznie z polskim ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem. Rzecznik Pentagonu John Kirby przyznał, że Amerykanie nie wykluczają udzielenia Polsce dodatkowego wsparcia wojskowego.
autor zdjęć: Pool AFP/Associated Press/East News, NATO
komentarze