Wojsko Polskie otrzyma 250 czołgów Abrams. O tym, jaki wpływ na funkcjonowanie sił zbrojnych będzie miało wdrożenie tego sprzętu, a także o szkoleniu załóg rozmawiamy z inspektorem wojsk lądowych. Gen. dyw. Maciej Jabłoński jest jednym z niewielu polskich żołnierzy, którzy osobiście testowali możliwości amerykańskiego czołgu.
Panie generale, decyzja zapadła – czołgi Abrams zasilą Wojsko Polskie. Jaki będą miały wpływ na funkcjonowanie sił zbrojnych?
Gen. dyw. Maciej Jabłoński: Przede wszystkim te czołgi unowocześnią arsenał naszej armii i zwiększą jej potencjał bojowy. Szczególnie wojsk pancernych, ale to przełoży się na całe wojska lądowe. Zwiększy się nasza zdolność odstraszania przeciwnika, a w przypadku jego agresji – odparcia ataku.
A co z logistyką? Czy podołamy obsłudze tak nowoczesnego sprzętu?
Oprócz samych Abramsów pozyskamy także cały pakiet logistyczny. Na początku w tej kwestii będą nas także wspierać Amerykanie. Oczywiście konieczne będzie przystosowanie infrastruktury do wymogów tych czołgów. To na pewno nie będzie łatwe, ale jesteśmy zdeterminowani, aby te zmiany wdrożyć.
Każdy czołg musi mieć załogę. Jak to będzie wyglądało w przypadku Abramsów? Czy do służby na tym sprzęcie zostaną skierowani doświadczeni czołgiści, czy może żołnierze, którzy dopiero rozpoczynają służbę i nie mają jeszcze nawyków związanych z obsługą innego typu wozów?
Załogi Abramsów będą tworzyć czołgiści z 18 Dywizji Zmechanizowanej. Myślę, że sam proces szkolenia nie będzie zbyt skomplikowany. Mówię to na podstawie moich doświadczeń z czasów, kiedy byłem dowódcą 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Wówczas ściśle współpracowaliśmy ze stacjonującą w Polsce Brygadową Grupą Bojową. Jeden z jej batalionów był wyposażony właśnie w czołgi Abrams. Polscy żołnierze, którzy służyli wówczas na Leopardach, nie mieli problemu z przesiadką na amerykański sprzęt. Abramsy są bardzo intuicyjne i proste w obsłudze.
Pan miał okazję poprowadzić Abramsa?
Tak, kiedy jeszcze służyłem w 10 Brygadzie skorzystałem z okazji, by dokładnie przyjrzeć się tym czołgom. Jeździłem Abramsem w trudnym terenie, wykonałem też serię strzelań. Drugi raz zdarzyło się to w tym roku, kiedy w Stanach Zjednoczonych przeprowadzaliśmy rekonesans przed podjęciem decyzji o pozyskaniu tych czołgów dla Wojska Polskiego. Wówczas testowałem Abramsa w wersji, jaka trafi do naszych sił zbrojnych. Tak że nie jestem gołosłowny, kiedy mówię, że to intuicyjny sprzęt. Bo mimo że sama budowa Abramsa jest skomplikowana i jest on naszpikowany elektroniką, instruktaż i przygotowanie czołgu do jazdy trwa bardzo krótko. Nawet w porównaniu z czołgiem Leopard, Abrams zaskakuje manewrowością, potęgą silnika i zdolnością pokonywania nawet bardzo trudnego terenu. Chociaż jestem bardzo mocno zżyty z Leopardami, uważam, że Abramsy są po prostu lepsze.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Rafał Mniedło
komentarze