Najpierw była siedmiodniowa kwarantanna, potem odkażanie i załadunek sprzętu na kolejowe platformy, wreszcie: w drogę. Czołgiści ze Świętoszowa wyruszyli do Niemiec, by na poligonie w Munster trenować z żołnierzami 41 Brygady Grenadierów Pancernych. Ćwiczenia będą kolejną odsłoną programu „Cross Attachment”.
– Zadanie nie jest łatwe, ale mam doświadczenie z poprzednich wyjazdów na ćwiczenia. Najważniejsza rzecz: dokładnie śledzić wskazania dowódcy – podkreśla st. szer. Tomasz Kuś, kierowca czołgu Leopard 2A4 z 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. W środę musiał wprowadzić 55-tonową maszynę na platformę kolejową. Liczy się precyzja praktycznie każdego ruchu, ponieważ czołg jest tak duży, że nieznacznie wystaje poza obrys wagonu. Z podobnym wyzwaniem mierzyli się także jego koledzy z plutonu.
Zanim jednak doszło do załadunku, żołnierze ze Świętoszowa przez kilka dni przygotowywali się do wyjazdu. Najpierw, zgodnie z zaleceniem niemieckich gospodarzy ćwiczeń, musieli przejść siedmiodniową kwarantannę. Podczas niej każdy z żołnierzy został poddany trzem testom na obecność wirusa COVID-19. Potem już na samej rampie należało zdezynfekować Leopardy. Procedura pomaga zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). – Odkażanie polega na naniesieniu roztworu dezynfekcyjnego na te powierzchnie pojazdu, które mają styczność z podłożem – tłumaczy mjr Michał Stańczyk, szef wojsk chemicznych w świętoszowskiej brygadzie. – Jeśli znajdują się tam patogeny ASF, płyn pomoże je unieszkodliwić. Dezynfekcja wymagana jest w sytuacji, kiedy sprzęt przemieszcza się ze strefy zagrożenia do strefy czystej. W przeciwną stronę już nie – dodaje. Kiedy formalnościom stało się zadość, a czołgi zostały załadowane na platformy i odpowiednio zabezpieczone, żołnierze wyruszyli w kilkusetkilometrową podróż do Dolnej Saksonii.
Przerzut wojsk to faktyczny początek ćwiczeń „SchUbZ 20”, które przez najbliższe dni będą prowadzone w Centrum Strzelań Taktycznych w Munster. Czołgiści ze Świętoszowa mają tam współdziałać z żołnierzami 41 Brygady Grenadierów Pancernych.
Ćwiczenia stanowią test gotowości dla niemieckiej kompanii zmechanizowanej. Podczas certyfikacji zostanie ona wzmocniona przez pluton czołgów z Polski. Polacy wezmą udział w wielu taktycznych epizodach, związanych między innymi z obroną przed nacierającym przeciwnikiem. Skala trudności z każdym dniem będzie się zwiększała. Ostatniego dnia żołnierze mają działać w polu przez całą dobę. – Ćwiczenia są dla nas świetną okazją do podnoszenia kwalifikacji. W Niemczech będziemy mogli skorzystać z nowoczesnego laserowego systemu AGDUS, który pozwala na odwzorowanie realiów pola walki z bardzo dużą dokładnością – podkreśla por. Hubert Stefaniak, dowódca plutonu czołgów. Symulatory montuje się na czołgach, ale korzystają z nich także pojedynczy żołnierze. System informuje, czy strzały oddane przy użyciu laserowej wiązki dosięgnęły celu, a także jak duże szkody wyrządziły w szeregach nieprzyjaciela. – Dzięki nim załoga czołgu dowiaduje się na przykład, że uszkodzeniu uległ silnik i należy niezwłocznie go wymienić. A zanim to się stanie, pojazd na kilka godzin pozostaje wyłączony z walki – wyjaśnia mjr Artur Pinkowski, rzecznik prasowy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, której podlega świętoszowska brygada.
Ćwiczenia „SchUbZ 20” to kolejna odsłona realizowanej od sześciu lat polsko-niemieckiej inicjatywy „Cross Attachment”. W jej ramach odbywają się treningi, podczas których pododdział z jednego kraju przyporządkowywany jest brygadzie państwa partnerskiego. Przez cztery lata partnerem niemieckich grenadierów była 34 Brygada Kawalerii Pancernej z Żagania. W 2018 roku została ona zastąpiona przez 10 Brygadę Kawalerii Pancernej. W ubiegłym roku żołnierze z Polski i Niemiec ćwiczyli w Nowej Dębie. – Realizacja takich zadań świadczy o tym, że odmienne narodowości czy języki nie są dla nas żadną przeszkodą. Staramy się, aby współpraca przynosiła wymierne rezultaty zarówno dla strony polskiej, jak i niemieckiej – mówił podczas szkolenia ówczesny dowódca świętoszowskiej brygady płk Artur Pikoń. Potwierdzał to dowódca 41 Brygady gen. bryg. Andreas Durst: – Droga, w którą wyruszyliśmy pięć lat temu, nie była łatwa, jednak wspólnie osiągnęliśmy wiele. Uczymy się od siebie nawzajem po to, aby doskonalić się i ujednolicać procedury, które w przyszłości zapewnią nam sprawne działanie w każdej sytuacji.
autor zdjęć: 11 DKPanc
komentarze