Dopiero dziś, po oczyszczeniu terenu z pocisków artyleryjskich, śledczy dotrą do ciał dwóch saperów, którzy zginęli w wyniku niekontrolowanego wybuchu w okolicach Kuźni Raciborskiej i przeprowadzą oględziny miejsca wypadku. W czasie eksplozji poszkodowanych zostało jeszcze czterech saperów z 6 Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic. Jeden z nich jest w stanie ciężkim.
Niewybuchy w okolicach Kuźni Raciborskiej odkrył leśniczy, a następnie zgłosił sprawę policji w Raciborzu. Zgodnie z przepisami, do zabezpieczenia terenu skierowano saperów – 29 patrol rozminowania, w składzie którego pracowało sześciu doświadczonych żołnierzy 6 Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic.
We wtorek, ok. godz. 13.40, podczas usuwania niebezpiecznych przedmiotów doszło do niekontrolowanego wybuchu. W wyniku eksplozji na miejscu zginęło dwóch saperów, a czterech zostało rannych. Żołnierze zostali przetransportowani do szpitali w Raciborzu, Siemianowicach Śląskich i w Sosnowcu. To właśnie w Szpitalu Specjalistycznym św. Barbary w Sosnowcu przebywa najciężej ranny żołnierz. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, lekarze poinformowali, że znajduje się on na oddziale intensywnej terapii, a jego stan jest ciężki, choć stabilny.
Pacjent ze względu na urazy głowy jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. – Doznał ciężkich obrażeń twarzoczaszki. Rokowania są niepewne, należy liczyć się z każdym możliwym scenariuszem – poinformował Wojciech Kaspera, neurochirurg ze szpitalnego Centrum Urazowego. Lekarz całą noc czuwał przy rannym żołnierzu.
Najlżej ranny żołnierz, który otrzymał pomoc medyczną w szpitalu w Rybniku, został już zwolniony do domu.
Dzisiaj minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak i dowódca generalny RSZ gen. broni Jarosław Mika spotkali się w gliwickiej jednostce z dowódcą spadochroniarzy gen. bryg. Szymonem Koziatkiem i bezpośrednimi przełożonymi saperów. – Wszyscy ranni żołnierze są otoczeni najlepszą specjalistyczną opieką. Składam wyrazy współczucia wszystkim, którzy zostali dotknięci tą tragedią – powiedział szef MON. – Poleciłem dowódcy generalnemu koordynację pomocy dla rodzin żołnierzy, którzy zginęli oraz rodzin tych saperów, którzy zostali ranni – dodał.
Minister Błaszczak spotkał się także z rannymi saperami oraz z lekarzami z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, którzy opiekują się dwoma poszkodowanymi z 6 Batalionu. – Są to żołnierze świetnie wyszkoleni, doświadczeni, wysokiej klasy specjaliści. Podziękowałem im za ofiarną służbę. Za służbę, w czasie której ratując innych, narażają własne zdrowie i życie – powiedział po spotkaniu z żołnierzami szef resortu obrony.
Dzisiaj rano Bogusława Szczepanek-Siejka, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Południe, przyznała, że ze względów bezpieczeństwa nie można było dotrzeć do ciał dwóch poległych saperów ani przeprowadzić oględzin na miejscu zdarzenia. Od rana w lesie w okolicy Kuźni Raciborskiej trwają prace saperskie. Śledczy rozpoczną działania, gdy teren zostanie oczyszczony z niewybuchów.
Sprawę z Kuźni Raciborskiej dziś przed południem przejął Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Wszczęliśmy śledztwo w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób – informuje prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy stołecznej Prokuratury Okręgowej. Potwierdził też, że wczoraj ze względu na znajdujące się w lesie niewybuchy śledczy nie mogli podjąć żadnych działań. – Oględziny będą prowadzone dzisiaj, po zabezpieczeniu miejsca przez saperów. Poza tym trwają czynności procesowe w sprawie. M.in. zabezpieczana jest dokumentacja z jednostki, z której pochodzili żołnierze, są także przesłuchiwani świadkowie – dodał Łapczyński.
Każdego roku saperzy w całej Polsce interweniują tysiące razy. W 2018 roku było przeszło 7 tysięcy zgłoszeń telefonicznych. Podjęto ponad tysiąc min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych, podjęto ok. 1,5 tys. bomb lotniczych, przeszło 3,7 tys. granatów, niemal 26 tysięcy pocisków artyleryjskich i rakietowych oraz torped i granatów moździerzowych. Tylko w ubiegłym roku saperzy usunęli ok. 287 tys. niebezpiecznych przedmiotów, pół tony materiałów wybuchowych i prochu. Patrole saperskie przejechały 1,5 mln kilometrów.
autor zdjęć: MON
komentarze