Po czterech miesiącach samoloty MiG-29 wróciły do służby. Myśliwce zostały uziemione po lipcowym wypadku, w którym zginął kpt. Krzysztof Sobański. – Pewny jestem, że ich załogi są bezpieczne. Nigdy nie naraziłbym życia pilotów – zapewnia gen. bryg. pil. Jacek Pszczoła, inspektor sił powietrznych. Komisja Badania Wypadków Lotniczych nadal jednak pracuje. Niestety, nie wiadomo, kiedy poznamy jej raport końcowy.
Kiedy kilka tygodni temu obejmował Pan stanowisko inspektora sił powietrznych wskazał Pan swoje priorytety: MiG-i muszą zacząć latać, a ich piloci muszą wiedzieć, że są bezpieczni. Samoloty wróciły. Czy jest Pan pewny, że ich powrót będzie bezpieczny dla załóg?
Gen. bryg. pil. Jacek Pszczoła: Tak, jestem o tym przekonany. Gdyby było inaczej, nie rekomendowałbym dowódcy generalnemu dopuszczenia samolotów MiG-29 do lotów. Nigdy nie naraziłbym życia pilotów.
Z czego wynika ta pewność? Nie znamy jeszcze protokołu końcowego Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która zajmuje się ustaleniem przyczyn katastrofy, w której zginął kpt. Krzysztof Sobański, pilot MiG-29.
Już w czasie prowadzenia badań przez Komisję, po ustaleniu wstępnych, prawdopodobnych przyczyn katastrofy, główny inżynier wojsk lotniczych wydał zalecenia profilaktyczne na wykonanie konkretnych prac w samolotach. Działania profilaktyczne zostały zrealizowane i dowódca generalny podjął decyzję o wznowieniu lotów na samolotach MiG-29.
Czego dotyczą te zalecenia?
Dotyczyły m.in. silników RD-33 i foteli katapultowych K-36DM. Jednym z zaleceń profilaktycznych było przeprowadzenie testów z użycia fotela katapultowego na poligonie w Nadarzycach . Obserwowali je wszyscy lotnicy, którzy latają na samolotach Su-22 i MiG-29 (te samoloty wyposażone są w fotele katapultowe K-36DM – przyp. red.). Dla mnie było niesamowicie ważne, by pokazać im, że te fotele, po usprawnieniu, są sprawne. Jedynym sensownym sposobem, by o tym zapewnić, był test poligonowy.
Czy był dla nich wystarczający?
Wsiedli do myśliwców i latają. Nie wierzę w to, by pilot, który nie jest przekonany, że system awaryjnego opuszczania samolotu jest sprawny, że spełnia w 100 proc. swoją funkcję, wsiadł do myśliwca. Sam jestem pilotem i gdybym miał takie wątpliwości, nie zdecydowałbym się na lot. Nie ma takiej możliwości, aby zmuszać lotników do wykonania zadań w powietrzu na niepewnym sprzęcie. Nikt też nikomu nie zabrania mówienia o swoich wątpliwościach. Bezpieczeństwo lotów jest bowiem najważniejsze.
Czy Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy prawidłowo wykonały swoją pracę przy modernizacji foteli?
Nie odpowiem na pytania dotyczące WZL Bydgoszcz dopóki Komisja nie wyda ostatecznego raportu w sprawie wypadku, w którym zginął kpt. Sobański. Wiem, że zarzuca się armii, że ukrywa jakieś informacje. Tu jednak chodzi o procedury. One wyglądają tak, że musimy poczekać na raport końcowy. Wtedy będziemy mogli mówić o tym, co się zdarzyło. Uprzedzam pytanie: nie mam wiedzy na temat tego, kiedy poznamy raport.
Jakie zadania będą wykonywały teraz MiG-i?
Na pewno nie polecą na PKW Orlik. Zbyt późno na taką decyzję. To zadanie wykonają załogi F-16, które są przygotowane do wykonania tej misji. Jeśli zaś chodzi o pilotów MiG-ów, to wszyscy muszą przejść proces wznowienia nawyków pilotażowych we wszystkich warunkach atmosferycznych w dzień i nocy. Będę zadowolony, jeśli zakończy się on w pierwszym kwartale przyszłego roku. Piloci muszę czuć się bezpiecznie w powietrzu, a to osiąga się rytmicznym lataniem. Kiedy tak się stanie, sam zamelduję dowódcy generalnemu, że maszyny MiG-29 są gotowe wrócić do dyżuru bojowego. Nie zamierzam jednak nikogo popędzać. Pośpiech nie jest wskazany.
Czy wypadki Mig-ów to nie była okazja do tego, by po prostu wycofać je ze służby?
Oczywiście zastanawiamy się nad przyszłością MiG-ów. Samoloty te dobrze sprawdzają się w pełnieniu dyżurów bojowych. Utrzymanie floty tych myśliwców w okresie oczekiwania na kolejną generację samolotów bojowych jest wskazane. Musimy pamiętać, że wycofanie ze służby w powietrzu MiG-ów wiązałoby się z zamknięciem dwóch baz. Co wówczas robić z pilotami, technikami, personelem zabezpieczającym? Odbudowanie tego potencjału zajęłoby dziesięciolecia.
Ale to mógłby być impuls, by poważnie pomyśleć o zakupach nowych myśliwców.
Myślimy i to poważnie. Program Harpia zakłada zakup nowej generacji samolotu bojowego, ale to się nie stanie z dnia na dzień. Wyobraźmy sobie, że już dziś podpiszemy umowę o kupnie nowych samolotów. Pierwsze otrzymalibyśmy w 2024 roku… Co do tego czasu? Wróćmy jednak do rzeczywistości: jeśli dziś pozbędziemy się MiG-ów i Su-22, pozbędziemy się również potencjału ludzkiego, umiejętności pilotów i techników. Dlatego chcę utrzymać je w służbie i jestem przekonany, że te samoloty są bezpieczne.
autor zdjęć: Bartek Bera, Michał Niwicz
komentarze