Pod pojazdem, którym dowodził w Afganistanie, eksplodował ładunek wybuchowy. Prawie urwało mu stopy. Udało się je uratować. Chodzi, ale nie może ani biegać, ani skakać. Znalazł jednak inne pasje. Jedną z nich jest nurkowanie. Pomaga szkolić klasy mundurowe. Zaczął także uprawiać strzelectwo. Jedzie na Invictus Games ze swoim mottem: „Każdy z nas stara się sięgać głębiej i dać z siebie wszystko”.
X zmiana PKW w Afganistanie była jedną z najbardziej tragicznych, zginęło wówczas siedmiu żołnierzy. „Ryzyko istnieje, ale nie myśli się o śmierci. Nikt nie zakłada, że zginie. Nikt nie bierze pod uwagę, że może zostać ciężko poszkodowanym żołnierzem, z dużym uszczerbkiem na zdrowiu”, mówi sierż. Skrajny.
To miał być rutynowy patrol żołnierzy Zgrupowania Bojowego „Bravo”. Kolumna kilku rosomaków jechała do bazy z odległej o kilometr afgańskiej wioski, do której żołnierze zawieźli pomoc humanitarną. Pod pojazdem, którym dowodził sierż. Skrajny, eksplodowało improwizowane urządzenie wybuchowe. Podmuch złamał Andrzejowi nogi i praktycznie urwał stopy. Operujący go lekarz nie zdecydował się na amputację. Dzięki przeprowadzonej przez niego żmudnej i niebezpiecznej operacji sierż. Skrajny chodzi.
Po raz pierwszy stanął na nogach dopiero pół roku po wypadku. Kolejne kilka miesięcy poruszał się o kulach. Minęło już ponad siedem lat od tamtego dnia, rany się zagoiły, ale dają o sobie znać powikłania. „Ból towarzyszy mi przez cały czas”, przyznaje Andrzej.
Obecnie służy jako podoficer sztabowy w sekcji personalnej w 15 Giżyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Mówi, że chciałby znowu wyjechać na misję, bo jak wielu innych żołnierzy, dopadł go syndrom misjonarza. Jednak nie zrobi tego ze względu na żonę i dwójkę dzieci.
Obrażenia, które odniósł na misji, wykluczyły go z uprawiania niektórych dyscyplin sportowych: nie może ani biegać, ani skakać. Znalazł jednak inne pasje. Jedną z nich jest nurkowanie. Współpracuje ze stowarzyszeniem Podwodnik, pomaga szkolić klasy mundurowe. Rozwija także pasję strzelecką. Zdobył brązową odznakę, co roku bierze udział w zawodach weteranów poszkodowanych, które są organizowane z okazji Dnia Weterana. W planach ma zgłębienie kolejnych dyscyplin: strzelania dynamicznego oraz na celność i skupienie.
Od kilku miesięcy przygotowuje się do startu w Invictus Games. Codziennie dwie, trzy godziny spędza na ćwiczeniach w basenie oraz na strzelnicy. Twierdzi, że strzelanie z łuku go relaksuje i odpręża. Uważa, że nieźle mu idzie. „Zasady celowania są podobne jak wtedy, gdy mierzę do tarczy z pistoletu: dwa punkty muszą się ułożyć w jednej linii, wtedy można zwolnić strzałę”, tłumaczy.
Udział w igrzyskach to dla niego dodatkowa motywacja do intensywnych treningów, dzięki którym można osiągać coraz lepsze wyniki. „Każdy z nas stara się sięgać głębiej i dać z siebie wszystko”, zapewnia.
Sponsorem relacji z zawodów Invicuts Games jest Polska Grupa Zbrojeniowa.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze