Rodziny 22 ofiar systemów totalitarnych odebrały dziś noty identyfikacyjne. Badacze Instytutu Pamięci Narodowej odnaleźli szczątki zamordowanych podczas prac prowadzonych na siedmiu cmentarzach w Polsce i na Białorusi. Tożsamość ofiar została poświadczona na podstawie badań DNA. Sama uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim.
Czwartkowa uroczystość wieńczy kilkuletnie poszukiwania, między innymi na terenie Aresztu Śledczego w Białymstoku, Kwaterze „Ł” na warszawskich Powązkach, nekropoliach w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie czy białoruskiej miejscowości Pohost. Prace powadzili badacze IPN-u wspomagani przez liczne grono wolontariuszy. Identyfikacja odnalezionych szczątków to zasługa specjalistów od genetyki ze Szczecina, Wrocławia i Lublina.
Noty poświadczające tożsamość odebrały dziś rodziny 22 osób, które zginęły z rąk Niemców i Sowietów podczas okupacji albo zostały zamordowane po wojnie przez polskich komunistów. – Przez akt odnalezienia, przez akt pochówku, godnego, z honorami my nie przywracamy im godności. Oni tę godność zawsze mieli. My przywracamy godność Polsce – podkreślał prezydent Andrzej Duda. Przypomniał, że za jego kadencji noty identyfikacyjne wręczane są po raz trzeci. Prezydent dodał, że prace badawcze są prowadzone nie tylko na terenie Polski. – Poszukiwania trwają na dawnych ziemiach polskich na Białorusi, a mam nadzieję, że będą mogły być kontynuowane na Ukrainie – mówił Andrzej Duda.
Zdaniem prof. Jarosława Szarka, prezesa IPN-u, w losach zidentyfikowanych bohaterów zawarta jest dramatyczna historia dwudziestowiecznej Polski. – Wrzesień 1939 roku, potem okupacja niemiecka, czas terroru, biologicznej likwidacji narodu polskiego... Byliśmy na granicy, a mimo to nigdy nie przestaliśmy marzyć o niepodległej, wolnej Polsce – zaznaczał historyk. I właśnie te marzenia zaprowadziły po wojnie ogromną rzeszę młodych ludzi do ubeckich piwnic i dołów śmierci. – Tamtą Polskę trzeba było zabić. Ale dzisiejsze święto jest zwycięstwem pamięci, która przetrwała w domach. A dziś to państwo polskie pamięta – podsumował prof. Szarek.
Wśród 22 zidentyfikowanych ofiar znaleźli się między innymi trzej żołnierze ze zgrupowania NSZ, którym dowodził kpt. Henryk Flame „Bartek”. Wszyscy oni zginęli we wrześniu 1946 roku w wyniku ubeckiej operacji „Lawina”. Oddział „Bartka” działał na Śląsku Cieszyńskim. Pewnego dnia skontaktował się z nimi agent UB, podający się za wysłannika dowództwa NSZ. Przekonał on Flamego, że musi się przenieść z żołnierzami w okolice Jeleniej Góry i tam prowadzić walkę z komunistami oraz Werwolfem. 25 września 1946 roku na zachód wyruszyły trzy wyładowane partyzantami ciężarówki. W nocy dotarły na Opolszczyznę – w okolice Barut, Łambinowic i Grodkowa. Tam rozpoczęły się masowe mordy. Część żołnierzy, ubecy ogłuszyli granatami hukowymi, obezwładnili, a potem zabili strzałami w tył głowy. Część zginęła, gdy komuniści odpalili ładunki wybuchowe podłożone pod stodołą, w której żołnierze spędzali noc. Bliscy pomordowanych partyzantów przez lata nie mieli pojęcia o ich losach. Szczątki trzech żołnierzy zostały odkryte na cmentarzu w Starym Grodkowie.
Z kolei w Białymstoku specjaliści z IPN-u odnaleźli szczątki czterech osób, które w 1942 roku Niemcy zamordowali w odwecie za ucieczkę z aresztu oficerów sztabu miejscowej AK. Wśród zabitych były trzy łączniczki podziemia oraz działający w konspiracji ppor. Bolesław Ogrodnik.
Na warszawskiej Łączce udało się odszukać szczątki pilota 305 Dywizjonu Bombowego, kawalera orderu Virtuti Militari ppłk. Stanisława Michowskiego, który po wojnie zdecydował się na służbę w ludowym wojsku. Na podstawie fałszywych zarzutów Informacji Wojskowej został oskarżony o udział w spisku wewnątrz armii i stracony. Prace na Białorusi zaowocowały odkryciem miejsca pochówku Stefana Komara, podoficera Korpusu Ochrony Pogranicza, który we wrześniu 1939 dowodził strażnicą „Pohost”. Zginął w starciu z oddziałami NKWD.
Nie wszyscy zidentyfikowani byli jednak żołnierzami. Na cmentarzu rzymskokatolickim przy ulicy Unickiej w Lublinie pracownicy IPN-u odnaleźli szczątki Stefanii Zarzyckiej. Po zakończeniu wojny w swoim gospodarstwie wielokrotnie udzielała gościny żołnierzom mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” i kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Partyzanci nazywali nawet jej dom swoimi koszarami. Zarzycka trafiła za to do ubeckiej katowni i mimo zaawansowanej ciąży, została poddana brutalnemu śledztwu. Ciężko pobita, 29 maja 1949 roku urodziła w więziennym szpitalu córkę. Półtorej godziny po porodzie zmarła.
Poszukiwania ofiar totalitarnych systemów zapoczątkował i od lat prowadzi zespół pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Tylko na warszawskiej Łączce specjaliści odnaleźli szczątki 300 osób pomordowanych po wojnie przez komunistów.
Odnalezieni:
Edward Bukowski, pseud. „Mruk”, „Gruby”, „Cichy”
Ignacy Długołęcki, pseud. „Jerzy”
Zofia Ginter, pseud. „Baśka”
Zygmunt Góralski, pseud. „Chmura”
Stanisława Gwoździej, pseud. „Sława”
Bronisław Klimczak, pseud. „Sokół”
Jan Kmiołek, pseud. „Wir”, „Fala”, „Mazurek”
Stefan Komar
Franciszek Konior, pseud. „Rekin”
Tadeusz Kowalczuk, pseud. „Marek”
Wanda Krawczyńska, pseud. „Kajtek”
Józef Maślanka, pseud. „Borsuk”, Karol Maślanka, pseud. „Tygrys” (badania genetyczne nie rozstrzygnęły, którego z braci odnaleziono)
Stanisław Michowski
Stanisław Mierzwiński, pseud. „Michał”
Lech Karol Neyman, pseud. „Butrym” „Domarat”, „Wacław Górnicki”
Bolesław Ogrodnik
Michał Pajestka, pseud. „Leszczyna”
Lech Rajchel, pseud. „Wariat”
Franciszek Rotmański
Stanisław Samiec, pseud. „Pasek”
Franciszek Sinica
Stefania Zarzycka
autor zdjęć: Grzegorz Jakubowski
komentarze