Rogatywki, bluzy polowe i żołnierskie zasobniki, ale także śpiwory, lampy naftowe, kuchenki turystyczne, a nawet aparaty do mierzenia ciśnienia. To tylko część asortymentu w otwartym niedawno w Warszawie punkcie sprzedaży Agencji Mienia Wojskowego. – Mamy towar na każdą kieszeń. Amatorzy powojskowego wyposażenia z pewnością znajdą tu coś dla siebie – mówi Małgorzata Paciorek ze stołecznego oddziału AMW.
Ulica Puławska 100 w Warszawie. Tu, 200 metrów od przystanku tramwajowego i między dwiema stacjami metra znajduje się otwarty pod koniec czerwca punkt sprzedaży Agencji Mienia Wojskowego. Choć to sklep z powojskowym asortymentem, przypomina raczej butik niż magazyn. Do zakupów zachęca baner z sylwetką żołnierza i hasłem „Ustrzel okazję”. – To już czwarty punkt sprzedaży, który otworzyliśmy w tym roku. Po udanym starcie sklepów w Poznaniu, Bydgoszczy i Gdyni miłośnicy powojskowego sprzętu mogą w końcu zrobić zakupy w stolicy – mówi Małgorzata Weber, rzecznik prasowy AMW.
Beret? A może kapelusz w pustynnym kamuflażu
Już pierwszego dnia sklep odwiedziło wielu klientów. Tylko w ciągu 50 minut do kasy wpłynęło 1800 zł. – Największym zainteresowaniem cieszyły się lampki naftowe, oznaki wojskowe, rękawice. Panie chętnie kupowały ściereczki do naczyń lub chusteczki do nosa z czystej bawełny, które także idealnie sprawdzają się w kuchni – mówi Małgorzata Paciorek z oddziału regionalnego AMW w Warszawie.
Zlokalizowany na Mokotowie punkt sprzedaży, podobnie jak inne tego typu obiekty, oferuje sprzęt wycofany z armii, ale w dobrym stanie. Większość rzeczy jest nowych. Na nabywców czeka tu ponad 80 produktów. – Klientów przyciąga nie tylko bogata oferta, ale i ceny, właściwie na każdą kieszeń. Za 2 zł można stać się właścicielem wojskowych oznak, a za 5 zł można dostać kieszonkową latarkę – mówi Małgorzata Paciorek. W ofercie nie brakuje elementów wojskowego umundurowania. Za 20 zł można kupić bluzę olimpijkę, dziesięć złotych więcej kosztuje koszulo-bluza polowa, wojskowy wzór nr 93. Nieco więcej, bo 80 zł trzeba zapłacić za bluzę polową tropikalną w kamuflażu pustynnym lub bluzę kombinezonu ćwiczebnego letniego. W ofercie są też nakrycia głowy. Szkarłatny beret kosztuje 10 zł, kapelusz polowy tropikalny w kamuflażu pustynnym 35 zł, a na kominiarkę w kolorze khaki wydamy 20 zł.
Nie tylko na wojskowo
– Mamy też przedmioty, które niekoniecznie kojarzą się z wojskiem, a które czekają na poszukiwaczy nietypowych gadżetów. Można stać się właścicielem aparatu do mierzenia ciśnienia, nożyczek medycznych, czepków pielęgniarskich czy młotków neurologicznych. W ofercie są też białe, emaliowane naczynia do picia przypominające małe konewki – mówi przedstawicielka warszawskiego oddziału AMW. W sprzedaży znajdują się też polowe aparaty telefoniczne, okulary słoneczne, śpiwory i kuchenki turystyczne.
W warszawskim punkcie sprzedaży, podobnie jak w pozostałych sklepach AMW obowiązuje limit nabywanego towaru. Każdy z klientów może kupić maksymalnie pięć sztuk danego produktu. – Nasze zasoby w magazynach są dość bogate, a najbardziej popularny towar jest na bieżąco uzupełniany. Chcemy jednak uniknąć wykupienia produktów przez hurtowników i dać szansę zakupów jak największej liczbie klientów indywidualnych – mówi Małgorzata Weber.
Punkt przy ul. Puławskiej 100 jest czynny przez trzy dni w tygodniu: we wtorki, środy i czwartki w godzinach 9.00–14.00. Podobne punkty działają od lat m.in. w Krakowie, Olsztynie, Szczecinie i Wrocławiu. Zyski ze sprzedaży znajdujących się w nich przedmiotów trafiają na Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych. Po wakacjach Agencja Mienia Wojskowego planuje otworzyć punkt w Lublinie.
autor zdjęć: Arch. AMW
komentarze