Amerykańska brygada pancerna szykuje się już do przerzutu do Polski. Grupa bojowa szuka też lokalizacji w Rumunii, Bułgarii i krajach bałtyckich, ale jej dowództwo pozostanie w naszym kraju. Żołnierze USA – sztab całej brygady, pancerniacy z czołgami Abrams i dragoni ze Strykerami – będą najprawdopodobniej stacjonowali w Orzyszu, Choszcznie i Żaganiu.
Wojska Stanów Zjednoczonych są gotowe do przerzutu, dowództwo amerykańskiej brygady stacjonować będzie na północnym zachodzie Polski, a w Orzyszu podlegający mu batalion – wypunktował niedawno generał Frederick „Ben” Hodges, dowódca sił USA w Europie.
Informacje te doprecyzował Paul W. Jones, amerykański ambasador w Warszawie, goszcząc parę dni temu w Wielonarodowym Korpusie Północno-Wschodnim w Szczecinie, który będzie koordynował działania wojsk NATO, w tym US Army, na terenie Polski i Europy Wschodniej. Dyplomata uściślił, że batalion US Army, który zostanie ulokowany w naszym kraju, trafi do nas już w kwietniu 2017 roku. – Wcześniej jednak zostaną do Polski przerzuceni żołnierze amerykańskiej grupy bojowej, którzy rozjadą się po krajach bałtyckich, Rumunii i Bułgarii, ale dowództwo tej brygady zostanie w Polsce – zapowiedział Paul W. Jones. Będzie to sztab całego ABCT (armored brigade combat team), czyli Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego, liczącego ok. 4,5 tys. żołnierzy wyposażonych w czołgi M1 Abrams i transportery opancerzone Bradley. Tworzyć go będą wojska 4 Dywizji Piechoty, która obecnie stacjonuje w amerykańskim Fort Carson.
Ambasador zaznaczył co prawda, że miejsce stacjonowania tego dowództwa nie zostało jeszcze wybrane, wiadomo jednak, jakie lokalizacje Amerykanie biorą pod uwagę. Wskazują dość precyzyjnie, że będzie to miejscowość w północno-zachodniej Polsce, położona na 300-kilometrowym odcinku łączącym dwa poligony. – Między Drawskiem a Żaganiem – określił to miejsce generał Hodges. Jak ustaliliśmy, potrzebom amerykańskiego dowództwa odpowiada dokładnie zachodniopomorskie Choszczno. Do 2011 roku stacjonował tutaj 2 Pułk Artylerii Legionów, rozformowany w grudniu tegoż roku. W jego siedzibie ulokowano dywizjon artylerii samobieżnej, ale polscy żołnierze zajmują tylko część wyremontowanych niedawno koszar. Sporo budynków jest do dziś opuszczonych. Zatem amerykańskie dowództwo mogłoby niemal natychmiast zacząć tam pracować. Szacuje się, że będzie liczyło do 300 osób, wraz z oddziałami odpowiedzialnymi za łączność i zabezpieczenie.
Polscy oficerowie podkreślają ponadto, że Choszczno jest strategicznie położone: odpowiednio daleko od ewentualnego rejonu zagrożenia na wschodzie, więc umożliwi sztabowi brygady sprawne i bezpieczne dowodzenie. Atutem jest także bliskość drawskiego poligonu oraz położonych w Szczecinie jednostek – 12 Dywizji Zmechanizowanej i kwatery Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego – co umożliwia bliską współpracę. Oczywiście na wybór tej lokalizacji liczą już samorządy, bo amerykańscy żołnierze powinni rozruszać gospodarczo okoliczne gminy.
Wojskowi wskazują też na kolejne miejsce – Żagań – jako potencjalną lokalizację „ciężkiej” części amerykańskiej brygady. W Żaganiu służą już polscy czołgiści z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, wyposażeni m.in. w Leopardy. Mogliby przyjąć część amerykańskiej brygady dysponującej czołgami Abrams, jeśli dowództwo US Army ostatecznie zaakceptuje to miejsce.
Jak poinformował ambasador Paul W. Jones, decyzje w sprawie lokalizacji amerykańskich wojsk zapadną szybko. Już w lutym 2017 roku do Polski zostaną przerzuceni bowiem pierwsi żołnierze ABCT, których część skieruje się ostatecznie do innych krajów wschodniej Europy.
Jest jeszcze trzecia lokalizacja amerykańskich wojsk, i to jedyna zatwierdzona. Na pewno żołnierze USA będą mieli swoją bazę w Orzyszu, czyli w północno-wchodniej Polsce, w tzw. przesmyku suwalskim. Będzie to lekka jednostka, zdolna do szybkiego przerzutu na ćwiczenia czy do interwencji w razie ewentualnego zagrożenia. Mowa o 2 Pułku Kawalerii dysponującym transporterami Stryker, który obecnie stacjonuje w Vilseck niedaleko Norymbergi. Oddział ma zostać wzmocniony uzbrojeniem artyleryjskim, przeciwlotniczym i do walki z bezzałogowcami.
Wybór tych tzw. dragonów nie jest przypadkowy. Kawalerzyści poznali już bowiem nasz kraj, a także państwa bałtyckie. Dwa lata temu i w tym roku przeszli przez Polskę w ramach „Dragoon Ride” – ćwiczeń szybkiego przerzutu jednostki na Strykerach z niemieckiej bazy Rose Barrack, przez Toruń i Orzysz, do Estonii. Żołnierze ubrani w charakterystyczne kowbojskie kapelusze (pokazywani w filmach – symbolem jednostki jest znany z „Czasu Apokalipsy” płk Bill Kilgore) spotykali się na trasie z mieszkańcami mijanych miast. Między innymi właśnie w Toruniu, w którym razem z polską 6 Brygadą Powietrznodesantową rozegrali również jeden z ważniejszych epizodów tegorocznych ćwiczeń „Anakonda” – odbicie mostu.
Stała rotacyjna obecność żołnierzy Stanów Zjednoczonych w Polsce związana jest z rozbudowywaniem wojskowego zaangażowania NATO na wschodniej flance. Zgodnie z ustaleniami szczytu Sojuszu w Warszawie od przyszłego roku w Polsce będzie stacjonowała batalionowa grupa bojowa NATO, której państwem ramowym będą USA. Podobne oddziały trafią do państw bałtyckich, Rumunii i Bułgarii.
autor zdjęć: st. chor. mar. Arkadiusz Dwulatek/ CC DORSZ
komentarze