W nocy z 6 na 7 sierpnia 1943 roku oddział dowodzony przez Antoniego Hedę „Szarego” rozbił niemiecki areszt w Starachowicach. Żołnierze uwolnili około 70 osób, w tym kilku akowców. To była jedna z pierwszych akcji „Szarego”, legendarnego dowódcy partyzantów na Kielecczyźnie. W wolnej Polsce został odznaczony m.in. orderem Virtuti Militari.
Antoni Heda (do 1956 roku używał nazwiska Cheda) urodził się 11 października 1916 roku w Małomierzycach nieopodal Iłży. Był absolwentem Państwowej Średniej Szkoły Technicznej w Radomiu, gdzie kształcił się na kierunku elektryczno-mechanicznym obejmującym również kurs zbrojeniowy. W 1936 roku został zatrudniony w Towarzystwie Starachowickich Zakładów Górniczych S.A., w którym produkowano m.in. amunicję oraz działa na potrzeby polskiej armii. Przed wybuchem wojny odbył Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy 2 DP Leg. przy 4 Pułku Piechoty Legionów w Kielcach, po którym uzyskał stopień plutonowego podchorążego rezerwy.
Z karabinem na opancerzony pojazd
Podczas wojny obronnej 1939 roku został przydzielony do obrony przeciwlotniczej zakładów zbrojeniowych. Jednak taka rola mu nie wystarczała. Na czele kilku osób, uzbrojonych jedynie w karabiny, zdobył niemiecki samochód opancerzony. Wraz z tą zdobyczą dołączył do 51 Pułku Piechoty 12 DP. Następnie walczył w improwizowanych grupach bojowych na Lubelszczyźnie. Ta część jego szlaku bojowego zakończyła się pod komendą gen. Franciszka Kleeberga. W połowie października Heda wrócił do domu. I od razu rzucił się w wir działalności konspiracyjnej. Początkowo zbierał broń porzuconą bądź ukrytą podczas wrześniowych bojów w okolicach Iłży. Następnie związał się z Organizacją Orła Białego, a po jej rozbiciu wstąpił w szeregi Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). Jednak lokalny ZWZ także był mocno infiltrowany przez niemieckie służby bezpieczeństwa. Wkrótce doszło do licznych aresztowań.
Heda wraz z kolegą postanowił przejść na teren okupacji sowieckiej, z myślą o przedostaniu się na Zachód. Został jednak aresztowany i trafił do twierdzy w Brześciu nad Bugiem. Wolność odzyskał w czerwcu 1941 roku po niemieckim ataku na ZSRS. Niestety, podczas próby przejścia przez most na Bugu wpadł w ręce niemieckie i został skierowany do obozu dla jeńców sowieckich. W połowie grudnia zdołał się z niego wydostać. Został przemycony w beczce z łupinami. Po powrocie do domu ponownie zaangażował się w działalność w ZWZ. Przyjął wówczas pseudonim „Szary”. W czerwcu 1942 roku, już w stopniu podporucznika, objął funkcję komendanta podobwodu Iłża, kryptonim „Dolina”. Szybko dał się poznać jako świetny dowódca. Przykładał dużą wagę do wyszkolenia podkomendnych, organizował wiele działań wymierzonych w struktury okupacyjne, walczył z konfidentami oraz zwykłymi kolaborantami. Rozwinął sieć wywiadu i kontrwywiadu. Cechowała go bardzo dużo dbałość o każdy najdrobniejszy szczegół.
Ratowanie swoich z rąk okupanta to kwestia honoru. Na początku czerwca 1943 roku szefem Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK został cichociemny por. Jan Piwnik „Ponury”, który jednocześnie organizował na Kielecczyźnie Zgrupowania Partyzanckie AK „Ponury”. Bazę Zgrupowań na Wykusie w lasach siekierzyńskich wkrótce odwiedził „Szary”. Zobowiązał się wtedy, że będzie wspomagał oddziały pod względem aprowizacyjnym. Zgrupowania nie miały łatwego życia. Niemcy, którzy mieli szpicla wśród żołnierzy „Ponurego”, przeprowadzili wiele obław na partyzantów. Pierwsza z nich miała miejsce 19 lipca. Piwnik, uprzedzony o niemieckich planach, opuścił Wykus i przeniósł się na teren podobwodu Iłża. Podczas spotkania z „Szarym” zaplanowali wspólne uderzenie na posterunek żandarmerii. Celem akcji było też zdobycie ciepłej odzieży i butów na zimę. Jednak trzej wysłani przez Hedę żołnierze: ppor. Zygmunt Kiepas „Krzyk”, pchor. Władysław Dąbek „Bukowy” oraz Henryk Nagrodkiewicz „Skała”, zostali zatrzymani i osadzeni w areszcie śledczym w Starachowicach. „Szary”, który zawsze otaczał ojcowską opieką podkomendnych, czuł się w obowiązku wyrwać ich z rąk okupanta. Oddziały Armii Krajowej wielokrotnie wyciągały swych żołnierzy z niemieckiej niewoli. Ratowanie kompanów było nie tyle obowiązkiem, ile sprawą honoru.
Rozważał różne możliwości ratowania swych ludzi. Areszt w Starachowicach został poddany systematycznej obserwacji. Okazało się, że akowcy są doprowadzani lub dowożeni na przesłuchania do siedziby gestapo pojedynczo, nie było więc możliwości uwolnienia wszystkich na raz. Kolejny wariant zakładał uderzenie na transport, którym, jak przewidywano, mogą zostać wywiezieni na znajdujące się za miastem miejsce egzekucji. Jednak ze względu na brak pewności, kiedy może to nastąpić, po jednej nieudanej próbie, odstąpiono także od tego pomysłu. „Szary” doszedł do wniosku, że potrzebny jest plan, który zagwarantuje uwolnienie całej trójki podczas jednego uderzenia, bez liczenia na łut szczęścia.
Skontaktował się z szefem wywiadu podobwodu Starachowice ppor. Zdzisławem Lisem „Elskim”. Poprosił, aby ten umożliwił mu rozmowę z którymś z granatowych policjantów pracujących w areszcie. „Elski”, po konsultacji ze znajomym mieszkającym przy areszcie, przekazał mu namiar na czterdziestoletniego funkcjonariusza, który niedawno przybył do Starachowic ze wschodu. „Szary” spotkał się z nim w jego mieszkaniu. Rozmowa trwała dość długo, ale Heda niestrudzenie przedstawiał kolejne argumenty. W końcu zdołał namówić swego rozmówcę do wstąpienia do organizacji. I tak, zastępca komendanta aresztu na służbie nocnej, Czesław Rogowski pod pseudonimem „Gołąb” został członkiem AK i kluczowym ogniwem planu uwolnienia trójki osadzonych.
Akcja bez jednego wystrzału
Operacja miała się rozpocząć 6 sierpnia o godz. 23.00. Żołnierze AK mieli się przedostać na teren aresztu przez niedomkniętą bramę. O to, by nie została zamknięta, miał zadbać Rogowski. Heda przygotował jednak plan B na wypadek, gdyby „Gołąb” nie zdołał lub nie chciał wykonać polecenia. Do Starachowic z podobwodu Iłża ściągnął ponaddwudziestoosobową grupę uderzeniową. Żołnierze, dowodzeni przez zastępcę „Szarego” – ppor. Mariana Wujkiewicza „Judyma”, byli wyposażeni w materiały wybuchowe. Miały one posłużyć do ewentualnego wysadzenia bramy. Jednak nie było to konieczne. „Gołąb” wywiązał się ze swego zadania i areszt został opanowany bez walki. Po sterroryzowaniu strażników akowcy rozpoczęli otwieranie cel. Wyniknęły jednak pewne problemy. Heda, gdy chciał otworzyć celę, w której siedział „Krzyk”, użył niewłaściwego klucza. Złamał klucz w zamku i drzwi trzeba było wyłamywać łomem.
Mimo że akcję wykonano bez jednego wystrzału, nie obyło się bez rannych. Doszło do tego w dość zaskakujących okolicznościach. Opowiada o nich sam Heda w napisanej po wojnie książce „Wspomnienia „Szarego”: Zarządziłem wycofywanie się. Ale przedtem wpadłem do kancelarii, żeby odciąć łączność. Za mną Zygmunt. Szukałem jakiegoś noża, żeby przeciąć sznur, ale ponieważ nie znalazłem, szarpnąłem. Pozostał jeszcze drugi aparat, do którego doskoczył Zygmunt, chcąc go w ten sam co ja sposób unieruchomić. Udało mu się to z nieprzewidzianym skutkiem. Kiedy szarpnął i wyrwał aparat, chciał nim jeszcze uderzyć w ścianę, ale zamiast w nią, trafił mnie w czoło. Uderzył widocznie dobrze, bo aparat się rozleciał, a mnie wyniesiono nieprzytomnego na świeże powietrze. Do dziś pamiętam, jak je wdychałem z rozkoszą, kiedy dochodziłem do siebie.
Podczas akcji uwolniono około 70 osób, w tym wielu akowców. Część z nich została wcielona do oddziału partyzanckiego pod dowództwem „Krzyka”, następnie „Szarego”. Partyzantem został także „Gołąb”, jako całkowicie „spalony” w Starachowicach. Wśród więźniów znalazło się także dwóch konfidentów, którzy zostali zlikwidowani. Zdobyto ponadto sporo broni, granatów i amunicji, które wzmocniły siłę ogniową „Doliny”. Uderzenie było wielkim szokiem dla Niemców oraz świadectwem sprawności Armii Krajowej na tym terenie.
Antoni Heda zapisał piękną kartę w historii walki z okupantem i stał się jednym z symboli Kielecczyzny. Nie ugiął się również pod sowieckim butem. Walczył o wolną Polskę w podziemiu niepodległościowym w szeregach m.in. Delegatury Sił Zbrojnych oraz WiN-u. Po aresztowaniu w 1948 roku otrzymał czterokrotną karę śmierci, zamienioną później na dożywocie. Na wolność wyszedł w ramach amnestii w 1956 roku. Jako działacz „Solidarności” był także internowany w czasie stanu wojennego.
Za bohaterstwo został odznaczony m.in.: orderami wojennymi Virtuti Militari 5 i 4 klasy, Orderem Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Walecznych. W 2006 roku awansował do stopnia generała brygady. Zmarł 14 lutego 2008 roku w Warszawie. Jego grób znajduje się na cmentarzu parafialnym w Podkowie Leśnej.
autor zdjęć: Starostwo Powiatowe w Starachowicach
komentarze