Siedemnaście wraków zalegających na dnie Morza Północnego w pobliżu Holandii zbadali członkowie ekspedycji „Santi Odnaleźć Orła”. Żaden z nich nie okazał się jednak legendarnym polskim okrętem podwodnym, który zaginął podczas II wojny światowej. Badacze zapowiadają kolejną wyprawę.
W projekcie „Santi Odnaleźć Orła” biorą udział nurkowie, specjaliści od hydrografii, historycy. Za cel stawiają sobie popularyzację wiedzy o najsłynniejszym polskim okręcie podwodnym. Chcą jednak również odnaleźć jego wrak. Na Morze Północne, na którym zatonął, wyruszali już trzykrotnie. Dwa razy sprawdzali akweny należące do Wielkiej Brytanii. Teraz powrócili z Holandii.
Nowoczesna sonda zbadała dno morskie
– Sprawdziliśmy 92 pozycje. Na 17 z nich zalegały wraki, a właściwie ich fragmenty. Były wśród nich pozostałości jednostek transportowych, kutrów. Żadne nie należały jednak do „Orła” – mówi Tomasz Stachura, szef ekspedycji. Danych do poszukiwań dostarczyli Polakom nurkowie z Holandii, m.in. członkowie zaprzyjaźnionej ekipy, która od lat stara się odnaleźć wrak okrętu O-13. – Sygnały spływały do nas nawet wówczas, gdy już prowadziliśmy prace – przyznaje Stachura. Ekspedycja została zaplanowana na dwa tygodnie. – W Ijmuiden wypożyczyliśmy łódź przeznaczoną dla nurków. Mieliśmy ze sobą sprzęt za prawie milion złotych, udostępniony nam przez Instytut Morski – opowiada Stachura. Wśród urządzeń była wielowiązkowa sonda Multibeam. – Pozwalała ona uzyskać tak doskonały obraz morskiego dna, że nurkowie tylko w dwóch przypadkach musieli schodzić pod wodę, by zweryfikować badany obiekt – opowiada Stachura.
Szef projektu jest zadowolony z wyników prac. – Mimo że pogoda nam nie sprzyjała, w sumie na morzu spędziliśmy zaledwie trzy dni, udało się zrobić wiele. Przede wszystkim zbadaliśmy kolejną hipotezę, według której ORP „Orzeł” został zatopiony przez niemieckie kutry torpedowe właśnie u wybrzeży Holandii – przekonuje Stachura. Teraz najpewniej członkowie ekspedycji wrócą w pobliże Wielkiej Brytanii. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy to nastąpi. – Najpierw chcemy się spotkać i podsumować wyprawę, potem zastanowimy się, co dalej. Być może do poszukiwań wrócimy jeszcze w tym roku. Jednak taka wyprawa wymaga zgromadzenia sporej liczby konkretnych danych, które potem zostaną poddane weryfikacji – wyjaśnia Stachura.
Tajemnica sprzed 76 lat
ORP „Orzeł” był jednym z najnowocześniejszych okrętów podwodnych na świecie. Do służby wszedł w 1939 roku. Kilka miesięcy później brał udział w wojnie obronnej, potem załoga została internowana w Tallinie. Okręt jednak uciekł i przedostał się do Wielkiej Brytanii. Tam, u boku aliantów, „Orzeł” kontynuował walkę przeciwko Niemcom. Zatopił m.in. statek „Rio de Janeiro”, który transportował oddziały Wehrmachtu sposobiące się do inwazji na Norwegię. W ostatni rejs ORP „Orzeł” wyszedł w maju 1940 roku. Miał przeprowadzić patrol wybranych akwenów na Morzu Północnym, ale do portu w brytyjskim Rosyth nigdy już nie powrócił.
Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało ani gdzie spoczywa jego wrak. – Według mnie, najbardziej prawdopodobne są te hipotezy, które wiążą się z omyłkowym zbombardowaniem okrętu przez brytyjski samolot, wejściem na minę bądź awarią – zaznacza dr Hubert Jando, autor książki o „Orle”.
autor zdjęć: Santi Odnaleźć Orła
komentarze