Cichociemni byli przez lata konsekwentnie wymazywani z pamięci społeczeństwa. Żołnierze i krewni tych bohaterów mają obowiązek o tę pamięć dbać – mówi płk Piotr Gąstał, dowódca Jednostki Wojskowej GROM, która dziedziczy tradycje legendarnych skoczków AK. Na ich grobach żołnierze złożyli dziś kwiaty i spotkali się z bliskimi skoczków na Zamku Królewskim w Warszawie. Najważniejszym uczestnikiem zjazdu był kpt. Aleksander Tarnawski, jeden z ostatnich żyjących cichociemnych.
Spotkania z rodzinami i przyjaciółmi bohaterskich żołnierzy odbywają się od wielu lat, zawsze w trzecią niedzielę maja. Ich organizatorami są Jednostka Wojskowa GROM oraz Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK. W tym roku patronatem honorowym objął spotkanie prezydent Andrzej Duda. List w jego imieniu odczytał Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „Bardzo się cieszę, że w ogłoszonym przez Sejm RP Roku Cichociemnych spotykają się Państwo w stolicy suwerennej Rzeczypospolitej. Tej samej, którą wspominali spadochroniarze Armii Krajowej, żegnając się przed skokiem słowami: Do zobaczenia w Polsce. Cichociemni należeli do najwybitniejszych oficerów Polski Walczącej, kierowali oddziałami podziemia, szkolili kadry żołnierskie, wykonywali szczególnie trudne zadania specjalne. Zapisali wiele spośród najpiękniejszych kart w księdze chwały oręża polskiego” – napisał prezydent Duda.
Rodziny i przyjaciele cichociemnych podczas spotkania powtarzali, że są tu po to, by wspominać swoich bliskich, ale też po to, by o nich przypominać. – Cichociemni byli przez lata konsekwentnie wymazywani z pamięci społeczeństwa. Powstanie Jednostki Wojskowej GROM dało szansę na przypomnienie o 316 wspaniałych bohaterach – podkreślał płk Piotr Gąstał, dowódca GROM-u. – 20 lat temu przejęliśmy tradycje cichociemnych, był to dla nas zaszczyt i zobowiązanie do wykonywania zadań z największym poświęceniem. Żołnierze, ale również krewni tych bohaterskich skoczków mają obowiązek pielęgnowania pamięci o nich i propagowania ich historii wśród młodszych pokoleń – dodał.
Najważniejszym gościem spotkania był kpt. Aleksander Tarnawski, jeden z ostatnich żyjących 316 cichociemnych, których zrzucono do Polski. – Jestem speszony tym wszystkim. Nie zasłużyłem na takie rzeczy, bo nie zrobiłem nic, ani w czasie wojny, ani po wojnie, co mogłoby mnie wyróżniać pośród tysięcy innych żołnierzy – mówił Aleksander Tarnawski. Wczoraj 96-letni „Upłaz” równie skromnie odpowiadał na życzenia, które mieszkańcy Warszawy składali mu podczas Dnia Cichociemnych obchodzonego na Ursynowie.
W spotkaniu na Zamku Królewskim wzięli też udział gen. bryg. Jerzy Gut, szef Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych, oraz płk Sławomir Drumowicz, dowódca Jednostki Wojskowej AGAT. Wcześniej, razem z żołnierzami JW GROM, przedstawicielami Fundacji im. Cichociemnych i harcerzami, złożyli kwiaty pod pomnikiem Cichociemnych, który postawiono w okolicy Sejmu RP, oraz na grobach cichociemnych na wojskowych Powązkach.
Cichociemni byli w czasie II wojny światowej specjalnie szkolonymi żołnierzami polskiej armii na Zachodzie, którzy zrzucani byli na spadochronach na terytorium okupowanego kraju. Ich zadaniem była organizacja ruchu oporu i walka z okupantem. Skoczkami zostawali wyłącznie ochotnicy. Pierwszy lot i zrzut do Polski odbył się w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Do końca wojny do Polski trafiło tą drogą 316 żołnierzy. Wśród nich byli m.in. gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, mjr Jan Piwnik „Ponury”, Jan Nowak Jeziorański oraz Elżbieta Zawacka „Zo” – jedyna kobieta w tej formacji. 260 cichociemnych – żołnierzy i kurierów – zakwalifikowanych do działań w Polsce nie zostało przerzuconych do kraju.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze