Średnia wieku 159 bombowców US Air Force wynosi 39 lat, co oznacza, że są starsze od większości latających na nich pilotów. Nic więc dziwnego, że w Waszyngtonie od dłuższego czasu toczyły się dyskusje nad odmłodzeniem floty powietrznej. W końcu, po długich rozważaniach, Pentagon zdecydował o zamówieniu w firmie Northrop Grumman nowej generacji strategicznego bombowca B-3. Według założeń ma on wejść do służby za około dziesięć lat. Opracowanie oraz budowa 80-100 maszyn ma kosztować co najmniej 80 mld dolarów.
B-3 ma zastąpić w US Air Force najpierw samoloty B-52 Stratofortress, a potem B-2A Spirit, które mogą przenosić broń nuklearną. Ze względu na ograniczenia traktowe nie mają takiej możliwości bombowce B-1 Lancer. Pierwsze B-52 weszły do służby 1955 roku, ostatnie w 1962 roku, co oznacza, że najmłodsze egzemplarze mają już ponad 50 lat. Amerykańskie siły powietrzne dysponują 76 sztukami tego samolotu (18 z nich jest w rezerwie). Według planów Pentagonu B-52 mają być używane do 2040 roku. Jednak w przypadku 20 najmłodszych maszyn B-2, które trafiły do eskadr bojowych począwszy od 1993 roku, zakończenie ich służby określono na rok 2060. Jeden z amerykańskich kongresmanów zauważył, że średnia wieku 159 bombowców USAF, wynosi 39 lat, co oznacza iż są starsze od większości latających na nich pilotów.
B-52 Stratofortress.
Pod koniec października Pentagon wskazał jako zwycięzcę firmę Northrop Grumman, odrzucając wspólną ofertę Boeinga i Lockheed Martina. Podpisano już pierwszy kontrakt, na sumę 35,3 mld dolarów, który dotyczy prac badawczo-rozwojowych i budowy 21 bombowców. Waszyngton nie podał co zdecydowało o wyborze, trudno więc powiedzieć, czy przesądziły koszty czy parametry taktyczno-operacyjne. Być może wpływ na decyzję Departamentu Obrony miało to, że firma Northrop Grumman ma doświadczenie w budowie bombowców stealth. Jej dziełem jest także B-2. Niemniej jednak rywale nie zamierzają pogodzić się z porażką i rozpoczęli lobbing na rzecz zmiany decyzji Pentagonu. Tym samym B-3 stoczy swą pierwszą bitwę zanim jeszcze powstanie.
Amerykanie długo zwlekali z uruchomieniem programu nowego bombowca strategicznego z kilku powodów. Jednym z nich były gigantyczne koszty tego projektu. Od kilku lat szacowano cenę jednostkową samolotu na około 550 mln dolarów, ale ostatnio doprecyzowano, że wyniesie ona 564 mln. Przy czym ta kwota będzie taka, jeśli rzeczywiście powstanie planowana liczba 80-100 maszyn. W przeszłości, gdy po zakończeniu zimnej wojny zredukowano zamówienie na B-2, cena jednego samolotu wzrosła do 2 mld dolarów. Także teraz każde zmniejszenie zlecenia wygeneruje wzrost kosztów jednostkowych.
Koszty prac badawczo-rozwojowych nad B-3, które w 2010 roku wyliczano na 21,4 mld dolarów, teraz oszacowano na ponad 23 mld dolarów. Doświadczenia ostatnich programów lotniczych w USA wykazują, że mają one tendencję wzrostową. Rosną one zwłaszcza wówczas, gdy nie udaje się dotrzymać przyjętego harmonogramu prac.
Pentagon nie spieszył się ze stworzeniem nowego bombowca nie tylko ze względów finansowych. Panowało też przekonanie, że po rozpadzie Związku Sowieckiego, Rosja nie będzie stanowiła wielkiego zagrożenia dla bezpieczeństwa. Natomiast chiński rywal jest daleko w tyle pod względem technologicznym. Jednak ta – zdawać by się mogło, komfortowa z punktu widzenia Waszyngtonu – sytuacja zaczęła się niedawno zmieniać na niekorzyść.
B-2A Spirit.
Rosja postanowiła podjąć prace nad nowej generacji bombowcem PAK DA w technologii stealth. Wprawdzie szybko okazało się, że sprawa nie będzie łatwa i Rosjanie musieli skorzystać z rozwiązania awaryjnego. Zdecydowali, że pracując dalej nad nową konstrukcją, jednocześnie uruchomią produkcję zmodernizowanej wersji Tu-160, najpotężniejszego bombowca na świecie. Moskwa planuje budowę 50 sztuk Tu-160M2, z których pierwsze mają być gotowe około 2023 r. Opinie ekspertów są podzielone czy Rosjanom uda się tak szybko wznowić przerwaną wiele lat temu produkcję tupolewów.
Rosyjskie aspiracje nie są jedynym wyzwaniem dla USA. Z punktu widzenia Amerykanów bardzo niepokojące są plany Chin dotyczące rozwoju lotnictwa bombowego. Pierwszym tego symptomem jest zmodernizowany samolot H-6K, którego promień operacyjny wynosi 3500 km. Chiny zamierzają skonstruować zupełnie nowy bombowiec, który bez tankowania w powietrzu, pokona co najmniej 8000 km i przeniesie ponad 10 ton uzbrojenia powietrze-ziemia. Tak duży dystans operacyjny pozwoliłby Pekinowi wykonać uderzenia powietrzne z rejonu „drugiego łańcucha wysp” na Pacyfiku, za który Chińczycy uważają Wyspy Bonin, Karoliny i Mariany. Tym samym mogliby szachować USA np. w razie konfliktu z Tajwanem.
Trzeba też mieć na uwadze, że poza samymi bombowcami Amerykanie zamierzają opracować dla nich nowej generacji pociski manewrujące, które będą mogły być uzbrojone w głowice nuklearne. Potrzeby oszacowano na tysiąc sztuk. Zakupy nowych strategicznych bombowców i uzbrojenia lotniczego są elementem szerszego projektu modernizacji amerykańskiej triady nuklearnej, której koszty szacowane są na co najmniej 348 mld dolarów. Obejmuje ona budowę 12 nowych atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi oraz 642 nowe rakiety bazujące na lądzie. Inwestycje te są koniecznością, bo Rosja, nawet przeżywając ogromne problemy ekonomiczne w latach 90-tych, nie zaprzestała modernizacji swego atomowego arsenału.
autor zdjęć: Tech. Sgt. Austin M. May, Staff. Sgt. Alexandra M. Longfellow
komentarze