Do końca roku Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy Marynarki Wojennej z Siemirowic przekształci się w Morską Jednostkę Rakietową. To efekt podpisanego dzisiaj kontraktu na drugi dywizjon rakietowy. – Polska musi być bezpieczna od strony Bałtyku, stąd decyzje o wzmocnieniu jednostek morskich – podkreślił wicepremier Tomasz Siemoniak.
W obecności wicepremiera i ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka podpisano dziś umowę na dostawę drugiego Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego. – To dowód konsekwentnej realizacji programu „Polskie kły” – podkreślił szef MON.
W 2012 roku, kiedy resort obrony przedstawił plan modernizacji Sił Zbrojnych RP, stało się jasne, że Marynarka Wojenna dostanie drugi dywizjon rakietowy. Powód? Plan zakładał m.in. wzmocnienie rakietowego potencjału polskiej armii, nazwanego później przez byłego premiera Donalda Tuska strategią „Polskich kłów”.
W lipcu tego roku Inspektorat Uzbrojenia MON odpowiedzialny za kwestie modernizacyjne rozpoczął negocjacje handlowe z producentem pocisków, firmą Konsgberg. – Oczekiwaliśmy poważnego transferu technologii z punktu widzenia zbudowania, ale też utrzymania w gotowości bojowej całego systemu – podkreślał Czesław Mroczek, wiceminister odpowiedzialny za zakupy dla armii.
Na mocy podpisanej dziś umowy polska armia otrzyma do końca maja 2018 roku 24 rakiety NSM oraz 23 pojazdy wchodzące w skład dywizjonu, czyli: sześć wyrzutni rakietowych, sześć wozów kierowania uzbrojeniem, cztery mobilne centra łączności, cztery wozy dowodzenia, dwa samochody transportowo-załadowcze oraz warsztat specjalistyczny. Podobnie jak w przypadku pierwszego dywizjonu, także i w drugim wszystkie wymienione wozy będą osadzone na podwoziach Jelcza - P662 D.43 6x6 oraz P882 D.43 8x8.
Co bardzo istotne, podpisany dzisiaj kontrakt nie obejmuje wchodzących w skład dywizjonu dwóch stacji radiolokacyjnych TRS-15C Odra, ponieważ zostaną one dostarczone w ramach osobnej, podpisanej już rok temu umowy z ich producentem (firmą Bumar Elekronika – obecnie Pit – Radwar).
Jak podkreślał wiceminister Czesław Mroczek, Polsce udało się wynegocjować bardzo korzystne zobowiązania strony norweskiej dla rodzimego przemysłu. – Umowa offsetowa przewiduje utworzenie w Wojskowych Zakładach Elektronicznych S.A. w Zielonce centrum serwisowania rakiet NSM. Centrum będzie docelowo dysponować zdolnościami obsługowo-naprawczymi umożliwiającymi prowadzenie serwisowania, naprawy i sprawdzenie kierowanych pocisków rakietowych NSM w sposób zapewniający ich bezpieczną eksploatację w siłach zbrojnych – powiedział wiceminister.
W związku z pozyskaniem drugiego dywizjonu manewrujących rakiet przeciwokrętowych NSM 1 stycznia 2015 roku stacjonujący w Siemirowicach NDR zostanie przekształcony w Morską Jednostkę Rakietową. Po wejściu do służby zakupionych dziś pocisków i wozów składać się będzie z dwóch dywizjonów rakietowych. Morska Jednostka Rakietowa, podobnie jak istniejący obecnie NDR, podporządkowana będzie 3 Flotylli Okrętów z Gdyni. – Gratuluję marynarzom, którzy służą przy tym sprzęcie. Powołanie jednostki rakietowej oznacza zdecydowany rozwój – pokreślił Tomasz Siemoniak.
Następcy Penguinów
Norweska marynarka wojenna poszukiwania manewrujących pocisków przeciwokrętowych rozpoczęła pod koniec lat osiemdziesiątych. Miały zastąpić wykorzystywane od 1972 roku rakiety Penguin.
Kontrakt na opracowanie nowej broni otrzymała w 1991 roku firma Konsgberg, wtedy Norsk Forsvarsteknologi. Z czasem sięgnęła ona po pomoc zagranicznych firm, powierzając im skonstruowanie silnika – Aerospatiale Matra Missiles oraz głowicy bojowej DaimlerChrysler Aerospace AG i TDW GmbH. Prace nad pociskiem zostały ukończone w połowie ubiegłej dekady, a pierwszym użytkownikiem Naval Strike Missile – NSM została w 2007 roku marynarka wojenna Norwegii.
NSM waży ponad czterysta kilogramów, z czego około sto trzydzieści kilogramów waży jego głowica bojowa. Pocisk ma długość 3,95 metra, szerokość jego kadłuba wynosi 0,69 metra, rozpiętość skrzydeł 1,4 metra i osiąga prędkość ponad tysiąca kilometrów na godzinę. Układ naprowadzania norweskiego pocisku został tak skonstruowany, aby do minimum ograniczyć możliwości jego wykrycia i zakłócenia. NSM jest wyposażony w platformę nawigacji bezwładnościowej (inercyjnej), wysokościomierz laserowy, moduł GPS oraz pasywny, działający w podczerwieni system obrazowania. Komputer rakiety można tak zaprogramować, aby po identyfikacji okrętu i jego typu pocisk uderzył w któryś z jego najsłabszych punktów.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Robert Suchy DPI MON, Marian Kluczyński
komentarze