Samolot, który ląduje na trawiastym pasie, można porównać do samochodu wjeżdżającego z ogromną prędkością na polną drogę – mówią piloci z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie. Właśnie przeszli szkolenie ze startu i lądowania Casą na nieutwardzonym terenie. Wcześniej podobne operacje wykonywały tylko załogi Bryz i Herculesów.
– Wciąż otrzymujemy nowe zadania lotnicze, dlatego musimy być przygotowani na różne scenariusze. Są przecież miejsca na świecie, gdzie znajdują się tylko lotniska o nieutwardzonej powierzchni – mówi ppłk pil. Krzysztof Dzido, zastępca dowódcy Grupy Działań Lotniczych 8 Bazy Lotnictwa Transportowego. Piloci z krakowskiej jednostki ćwiczyli w Powidzu. Samolot CASA C-295M startował i lądował na trawiastym pasie dziewięć razy.
Herculesy pierwsze
W treningu uczestniczyły także załogi lotnicze z 33 Bazy w Powidzu, gdzie stacjonują największe polskie transportowce C-130 Hercules. Oni treningi z lądowania na nieutwardzonym pasie mają już za sobą. – Piloci C-130 dzielili się doświadczeniami z żołnierzami z Krakowa. Omawiali sposoby podchodzenia do lądowania oraz procedury obowiązujące przy starcie. Wszystkie zadania musiały być wykonane dokładnie, aby nie doszło do uszkodzenia trawiastego pasa – opowiada mjr Leszek Zieleniewski z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego.
Po raz pierwszy polscy piloci Herculesów lądowanie na nieutwardzonych nawierzchniach ćwiczyli sześć lat temu w Stanach Zjednoczonych. Do takich zadań wrócili w Polsce dopiero w kwietniu tego roku. – Takie umiejętności to konieczność w lotnictwie transportowym, bo dzięki nim możemy dotrzeć jak najbliżej miejsca, gdzie ma być dostarczony ładunek, na przykład na słabo przygotowane afrykańskie lotnisko – przyznaje kpt. Włodzimierz Baran, rzecznik prasowy 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego z Powidza.
Poza załogami Herculesów dotychczas podobne ćwiczenia przeszli tylko piloci mniejszych transportowców M-28 B/PT.
Trawnik pod kontrolą
– Start i lądowanie to newralgiczne momenty podczas lotu. Gdy przyjdzie nam posadzić takiego kolosa na trawie, robi się jeszcze trudniej. Odczucia z pilotażu można porównać do jazdy samochodem, który z ogromną prędkością wjeżdża na polną drogę – przyznają piloci z Powidza i Krakowa.
Podczas przyziemienia samolot musi wylądować precyzyjnie w ściśle określonym miejscu. To prostokąt o wymiarach 151 na 22 metry. Jeśli piloci nie zmieszczą się w oznaczonej strefie przyziemienia, muszą natychmiast przerwać lądowanie, wzbić się w powietrze i spróbować ponownie.
Lądować można tylko na starannie przygotowanym i sprawdzonym podłożu. Za pomocą specjalistycznych urządzeń żołnierze badają twardość i gęstość ziemi, a uzyskane parametry wprowadzają do komputerów. Obliczone wartości pozwalają ustalić, ile startów i lądowań mogą wykonać duże samoloty, np. Herculesy, a ile mniejsze, np. M-28 B/PT. – Zwykle sprawdza się to co dwa lub trzy lądowania. Czasami trzeba jednak interweniować częściej, kiedy widzimy, że podczas przyziemienia zrobiła się wyrwa w trawie – mówi chor. Jarosław Kozłowski z 33 Bazy, kierownik zabezpieczenia pasa trawiastego. – Taki uszkodzony pas jest wałowany i ubijany. Nie może w nim być żadnych uskoków, kamieni, korzeni ani pni.
Amerykanie pomogli
Pomysł tego rodzaju ćwiczeń pojawił się, gdy do Polski zaczęli przyjeżdżać lotnicy z bazy w Ramstein w ramach szkolenia rotacyjnego pododdziału Aviation Detachment. Amerykanie chętnie trenują takie działania w Polsce, bo w swojej macierzystej jednostce w Niemczech nie mają trawiastego pasa startowego. „Posadzić” na trawie Herculesa mogą jedynie w Polsce lub w Izraelu. Korzyści są jednak obopólne: żołnierze z USAF przywieźli do Powidza także specjalistyczny personel, który ma uprawnienia do wyznaczenia i sprawdzenia pasa trawiastego. Pierwsze wspólne, polsko-amerykańskie lądowania na pasie trawiastym wykonano w kwietniu. Wówczas przez dziesięć dni polskie Herculesy przeprowadziły 24 takie operacje. A w lipcu, gdy w Powidzu stacjonowali żołnierze czwartej zmiany Aviation Detachment, piloci wykonali w sumie 180 lądowań na pasie trawiastym.
Polscy żołnierze jeszcze w październiku otrzymają uprawnienia do samodzielnego przygotowywania i kontrolowania takiego lądowiska. Obecnie korzystają z wiedzy i sprzętu amerykańskich kolegów.
Od czasów Wietnamu
Koncepcja przygotowania pilotów do lądowania na nieutwardzonych płaszczyznach (Tactical Landing Zone) nie jest nowa. Amerykańskie Herculesy wykonywały takie operacje podczas różnych konfliktów zbrojnych. Pierwsze lądowanie na trawie samoloty te wykonywały pod koniec lat 50. w Wietnamie.
W Polsce loty na nieutwardzonych pasach mogą się odbywać wyłącznie w Powidzu i Dęblinie. Mniejsze samoloty transportowe mogą lądować tylko w Pobiedniku pod Krakowem.
autor zdjęć: mjr Leszek Zieleniewski
komentarze