Samolot nękał okręty przez kilka godzin, także po zmroku. Symulował szarże myśliwca i atak rakietowy. Marynarze odparli zagrożenie. Załogi okrętów uczestniczących w natowskich manewrach „Steadfast Jazz 2013” wykonały pierwsze zadania.
Włoski niszczyciel ITS „Caio Duilio”.
W rolę agresora wcielił się brytyjski samolot Falcon 20. – Nie wchodzi on w skład komponentu morskiego. Co więcej, to jednostka cywilna – informuje kmdr ppor. Czesław Cichy z biura prasowego Marynarki Wojennej. To jednak, jak dodaje, nie powinno dziwić. – W niektórych państwach zachodniej Europy zlecanie tego typu zadań firmom zewnętrznym to normalna praktyka – zaznacza.
Falcon atakował okręty znajdujące się na północ od Rozewia. W skład tej podgrupy wchodzi włoski niszczyciel ITS „Caio Duilio” oraz dwie fregaty: polska ORP „Generał Tadeusz Kościuszko” i holenderska HNLMS „De Ruyter”. Druga z tych jednostek jest okrętem dowodzenia. – Z samolotem ćwiczyliśmy przez kilka godzin, także po zachodzie słońca – wyjaśnia kpt. mar. Piotr Wojtas, rzecznik prasowy komponentu. Falcon symulował szarże myśliwca, a także atak rakietowy. Na tym jednak jego zadania zazwyczaj się nie kończą. – Podczas ćwiczeń tego typu samolot zwykle łamie strefę bezpieczeństwa wokół okrętów i nie odpowiada na wezwania. Dzięki temu marynarze mogą przetrenować procedury związane z tak zwanym zachowaniem asymetrycznym – tłumaczy kmdr ppor. Cichy. Pod tym określeniem kryje się atak terrorystów. Falcon ma na pokładzie urządzenia do zakłócania łączności między okrętami. – Załogi muszą sobie poradzić i z tym zagrożeniem. Jak? Tutaj wkraczamy w obszar informacji niejawnych – przyznaje kmdr ppor. Cichy. Ostatecznym rozwiązaniem jest zestrzelenie samolotu.
Obrona przed atakiem z powietrza to jedno z zadań, z którymi marynarze zmierzyli się podczas pierwszych godzin ćwiczenia. – „De Ruyter” i „Duilio” ćwiczyły także manewr podchodzenia do siebie na małą odległość. W ten sposób załogi doskonaliły procedury przekazywania sobie paliwa albo lekkich materiałów na linie – wyjaśnia kpt. mar. Wojtas.
Teraz „De Ruyter” przygotowuje się do ćwiczeń z polskim śmigłowcem pokładowym SH-2G. – Śmigłowiec będzie startował z pokładu okrętu i lądował na nim – zapowiada kpt. mar. Wojtas. – Wiąże się to z podstawowym celem manewrów, którym jest zwiększenie tak zwanej interoperacyjności między różnego rodzaju siłami.
W tym czasie druga grupa okrętów, w skład której wchodzą niszczyciele min i jednostka flagowa ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, ćwiczyła w innym rejonie Bałtyku – na wysokości ujścia Wisły. – Każdy z okrętów ma przydzielony akwen do oczyszczenia z min. Oprócz tego załogi muszą odpowiadać na takie zagrożenia, jak choćby atak małych łodzi czy pożar na pokładzie – tłumaczy kmdr ppor. Cichy.
Pogoda pokrzyżowała szyki uczestnikom lądowej części manewrów na poligonie w Drawsku Pomorskim. Żołnierze mieli przerzucać na pole walki litewskie poddziały rozpoznawcze oraz wzywać lotnicze wsparcie ogniowe. – Bardzo silny wiatr i mocne zachmurzenie spowodowały, że dowództwo musiało zmienić przygotowany na ten dzień scenariusz działań – wyjaśnia mjr Michał Romańczuk z zespołu prasowego ćwiczenia „Steadfast Jazz 2013” Land Livex.
„Steadfest Jazz 2013” to największe ćwiczenie NATO od kilku lat. Jego gospodarzami są Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. W morskiej części manewrów bierze udział 12 okrętów oraz uczestniczą dwa śmigłowce i dwa samoloty (wojskowy i cywilny), które reprezentują dziewięć państw. Siłami morskimi kieruje Polak – kmdr Mariusz Kościelski. Marynarka Wojenna RP wystawiła do udziału w ćwiczeniu cztery okręty, a także dwa śmigłowce.
autor zdjęć: Piotr Leoniak
komentarze