Cztery tysiące kilometrów do domu

Drogowskazy robione przez żołnierzy na misjach stały się świadectwem tęsknoty za krajem i namiastką oddalonego o tysiące kilometrów domu rodzinnego.

Zwyczaj tworzenia przez żołnierzy drogowskazów istniał już podczas II wojny światowej. Amerykanie, tuż po lądowaniu w Normandii, ustawiali je w wyzwalanych przez siebie francuskich miejscowościach. Później kierunkowe tabliczki powstały w miejscach, gdzie poza granicami swoich krajów służyli żołnierze różnych nacji.

Drogowskazy tworzyli też polscy żołnierze służący w Afganistanie. „Informowały one o odległości dzielącej od domu, przypominały, że tysiące kilometrów dalej jest ojczyzna. Dla żołnierzy były też namiastką domu i symbolem wspólnej służby”, mówi Ryszard Bartczak, szef Zespołu Tradycji w Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa.

Drogowskazy stały się też śladem obecności polskich żołnierzy pod Hindukuszem. Dlatego Centrum Weterana wpadło na pomysł przywiezienia tablic kierunkowych do Polski. Trafiły do kraju razem z żołnierzami ostatniej zmiany PKW w Afganistanie.

Ocalić od zapomnienia

W Polsce znalazły się m.in. drogowskazy z napisami: „Dęblin 4200”, „Grudziądz 4492”, „Bydgoszcz 4570”, „Warszawa 4260”, „Lubliniec 4422”. Ich fotografie Centrum zamieściło na swojej stronie, profilu społecznościowym, można je też obejrzeć w samej siedzibie. „Mamy w sumie 30 sztuk, ale w większości nie wiemy, kim są ich twórcy. Zależy nam by się zgłosili, bo przecież każdy drogowskaz to inna historia, którą chcemy poznać”, dodaje Ryszard Bartczak. Liczy się każda informacja dotycząca wykonawców i okoliczności powstania tabliczek, a także ich lokalizacji w Afganistanie.

„Apel naszego Centrum spotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem. Dostaliśmy kilkadziesią e-maili wraz z bogatym materiałem zdjęciowym. Część dotyczyła również innych tabliczek, których nie mamy, jak również z innych misji, głównie z Iraku”, mówi pracownik Centrum. „Mój mąż, saper, był na misji trzy razy, w tym dwukrotnie w Afganistanie. Wiele przeżył, na misji stracił kilku kolegów, po misji stracił przyjaciela. Dziś już jest dobrze, czas leczy rany, ja też jakoś przetrwałam te trudne lata. Mąż jest teraz opiekunem rannych weteranów i rodzin żołnierzy poległych na misjach. Myślę, że to w jakimś stopniu pomogło mu uporządkować tamten czas, wspomnienia i teraz patrzy na to wszystko trochę z innej perspektywy. Kiedy pierwszy raz w internecie zobaczyliśmy »afgańskie drogowskazy«, łza zakręciła się w naszych oczach. Mimo że mąż był w Afganistanie ostatni raz w 2009 roku, wspomnienia szybko wróciły”. To fragment listu żony plut. Macieja Kowalskiego z 5 Pułku Inżynieryjnego, napisanego do Centrum Weterana. Żołnierz do bazy Bagram na X zmianę operacji „Enduring Freedom” przyleciał w październiku 2006 roku. Wtedy po raz pierwszy zobaczył drogowskazy wykonane przez innych. „Przez trzy miesiące razem z kolegami zbieraliśmy się do zrobienia naszych tabliczek. Jako wojska inżynieryjne mieliśmy dostęp do różnych materiałów i narzędzi, a dodatkowo byliśmy jeszcze w kole modelarskim i mieliśmy farby. Ale wiadomo, jak to na misji, ciągłe patrole, rozminowanie terenu, brakowało czasu”, opowiada plut. Kowalski. W końcu się udało. Tablice z nazwami miejscowości Włocławek, Chełmno, Grudziądz i Płoty oraz określonymi na podstawie map Google Earth odległościami powstały w lutym 2007 roku przed przeniesieniem saperów z 5 Pułku Inżynieryjnego ze Szczecina do Szarany (w wykonaniu tablic brali też udział ppłk Piotr Sołomonow, mjr Marek Niewiadomski, plut. Dariusz Tycner, ś.p. st. kpr. Sławomir Wiśniewski).

Drogowskazy, które na misjach poza granicami kraju wykonywali polscy żołnierze, stały się nieodłącznym elementem służby. Jednokolorowe i wielobarwne, z nazwami jednostek czy rodzinnych miejscowości, przybite na słupach, szybko wpisały się w afgański krajobraz. „Żołnierze wykonywali je z materiałów, które udało im się na misji zdobyć. Były to kawałki drewna, sklejki, płyty wiórowej paździerzowej. Litery były malowane, wyklejane, papierowe oklejane folią”, opisuje Ryszard Bartczak.

Świat jest mały, a Leźnica Wielka

St. sierż. Michał Soliński drogowskaz z informacją „Wałcz 4772” przygotował, gdy był na IX zmianie PKW Afganistan. „Trzeba było polegać na własnej pomysłowości. Od Amerykanów załatwiłem kawałek pleksi, w zakupie brzeszczotów do wyrzynarki na lokalnym rynku pomógł mi afgański tłumacz, a farby pozyskałem od chłopaków z National Support Elements”, opowiada podoficer. Z pleksi wyciął litery, przewiercił je cieniutkim wiertłem i przybił małymi gwoździkami do drewna. Potem je zmatowił i pomalował czarną farbą. „Dla mnie to było coś, co zostawiłem po sobie na afgańskiej ziemi. Gdy wróciłem pod Hindukusz z XV zmianą, drogowskaz wciąż tam stał. Byłem zaskoczony, gdy na zdjęciach udostępnionych w internecie zobaczyłem wykonaną przez siebie w Afganistanie tabliczkę kierunkową. Nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze ją ujrzę”, mówi podoficer z 100 Batalionu Łączności.

St. sierż. rez. Norbert Wtykło, choć dziś jest już poza wojskiem, doskonale pamięta okoliczności powstania tablicy z napisem „POLISH COMPOUND”, która była znakiem informacyjnym wskazującym kierunek z głównej drogi w bazie Bagram (Disney Drive) do polskiej bazy. Wykonał ją w 2005 roku razem ze st. kpr. Adam Płuską na VII zmianie PKW Afganistan w misji „Enduring Freedom”, gdzie obaj służyli w składzie NSE (National Support Element).

„Dwie drewniane, odwrócone plecami do siebie tablice, pomalowane na biało-czerwono, z polskim godłem oraz przykręconymi literami, zawisły na metalowych czarnych słupkach. Nad tablicami umieściliśmy żółtą strzałkę, po kilku dniach domalowaliśmy czerwoną obramówkę, by kierunkowskaz był bardziej widoczny. Wystające śruby mocujące ozdobiliśmy zakrętkami z kremów do golenia pomalowanymi na srebrno. Wykopane uprzednio zagłębienia, w które wstawiliśmy tablicę, zalaliśmy betonem”, wspomina Norbert Wtykło.

Gdy żołnierz wrócił pod Hindukusz w 2011 roku, tablica wciąż tam stała. „W międzyczasie była wielokrotnie odświeżana. Robili to też żołnierze z mojej drużyny z którymi pełniłem misję w podczas kolejnego pobytu w Afganistanie, na IX zmianie ISAF. W końcu tablica została rozdzielona na dwie części, które stały się tłem dla przemawiających wysokiej rangi oficerów i generałów”, opowiada były żołnierz.

St. sierż. Sławomir Pietrzak należy do grupy obsługi technicznej 1 Dywizjonu Lotniczego w Leźnicy Wielkiej. Fotografie tablic zobaczył kilka tygodni temu, gdy brał udział w kursie w Dęblinie. On również postanowił podzielić się historią „swojego” drogowskazu. „Powstał pod koniec października 2008 roku w Bagram. Byłem wtedy na III zmianie PKW Afganistan, pierwszej lotniczej, i zajmowałem się obsługą techniczną śmigłowców. Pomysł powstał po obejrzeniu pamiątkowych zdjęć z innymi tablicami i uwadze, że nie ma tu jeszcze kierunkowskazu z odległością do Leźnicy. Dlatego postanowiliśmy ją zrobić. Pomagał mi kolega, który przygotował szkic, ja wyciąłem go z pleksi i pomalowałem, potem razem zawiesiliśmy tablicę. To nie był taki tradycyjny drogowskaz – miał bowiem kształt śmigłowca i oprócz wypisanej odległości 4368 km także napis »Świat jest mały, a Leźnica wielka«”, mówi podoficer. Była też naklejka z symbolem lotniczego dywizjonu – diabła Boruty w ukłonie. Nie przetrwała ona jednak do kolejnej misji st. sierż. Pietrzaka. „Gdy trafiłem do Afganistanu na XIV zmianę, widziałem tę tablicę. Była w gorszym stanie, kolory były wyblakłe, ale widać było, że ktoś ją w międzyczasie odnawiał. Litery np. poprawiono flamastrem. Ale dla mnie ważne było, że wciąż tam stała”, mówi st. sierż. Pietrzak.

Mapa wspomnień z misji

Tablic, które na misjach zrobili polscy żołnierze, było dużo więcej. Jednak nie wszystkie, ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne: mróz zimą i upały latem, wytrzymały próbę czasu. Te, które przetrwały, uległy poważnym uszkodzeniom. „Razem z dwiema pracowniami Muzeum Wojska Polskiego – Konserwacji Drewna oraz Konserwacji Malarstwa – długo zastanawialiśmy się, czy na podstawie zdjęć nie pokusić się o ich odtworzenie i tabliczki odnowić. W efekcie jednak uznaliśmy, że to, jak wyglądają, jest najlepszym świadectwem ich historii, ich autentyczności. Ograniczyliśmy więc swoje działanie do niezbędnej konserwacji”, mówi Jerzy Tomczyk, starszy specjalista i kustosz sali tradycji Centrum Weterana.

„Cieszę się, że mój drogowskaz trafił do Polski. To kawałek historii mojej i innych polskich żołnierzy, który będzie teraz mogła zobaczyć szersza publiczność. Dla weteranów z kolei będą one pamiątką przywołującą wspomnienia z misji”, mówi st. sierż. Soliński.

Plut. Kowalski ostatni raz pod drogowskazami stał w 2009 roku na V zmianie ISAF. „Myślałem wtedy, że już nigdy ich nie zobaczę. A tu niespodzianka – nasz »kawałek Afganistanu« przyleciał do Polski. Dzięki wam cała moja rodzina będzie mogła zobaczyć na żywo co »zmajstrowałem«”, mówi podoficer.

Na razie pracownicy Centrum skupili się na zebraniu historii „afgańskich drogowskazów”. Nie wykluczają poszukiwań w przyszłości tablic także z Iraku czy Bałkanów. „Wiemy, że towarzyszyły żołnierzom na wielu misjach. Dziś trudno nawet ustalić początek tego zwyczaju wśród polskich żołnierzy”, podkreśla Ryszard Bartczak i dodaje, że nazwy miejscowości, wygląd i historie związane z powstawaniem tabliczek mają stać się mapą wspomnień polskich żołnierzy biorących udział w misjach. „Chcemy pokazać żołnierzom, że Centrum Weterana to miejsce każdego z nich. Miejsce, w którym, choćby dzięki drogowskazom, każdy będzie mógł znaleźć cząstkę samego siebie”.

Paulina Glińska

autor zdjęć: archiwum pkw afganistan





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO