Zaskarbił sobie wdzięczność mieszkańców wyzwalanych miast we Francji, Belgii i Holandii. W czasie słynnej ofensywy normandzkiej w 1944 r. nie przegrał żadnej bitwy. Uwielbiali go żołnierze, szanowali alianccy dowódcy. Senatorowie zdecydowali dziś, że październik będzie miesiącem gen. Stanisława Maczka, dowódcy 1 Dywizji Pancernej.
Uchwałę przyjęto z okazji 120. rocznicy urodzin gen. Maczka. W tym roku także upłynęło 70 lat od czasu, gdy generał stworzył w Szkocji 1 Dywizję Pancerną. W jej szeregach było około 16 tysięcy żołnierzy, prawie 400 czołgów, 500 dział i 5 tys. pojazdów. Pancerniacy ruszyli na zachodni front w czerwcu 1944 r., by wziąć udział w największej w dziejach II wojny światowej operacji wojsk alianckich. Ich szlak bojowy wiódł przez północną Francję, Belgię i Holandię.
O polskim generale i jego żołnierzach stało się głośno, gdy w Normandii, pod Falaise odcięli wojskom niemieckim drogę ucieczki i wzięli do niewoli ponad 5 tys. jeńców. Co ciekawe, wśród rozgromionych wówczas wojsk była również dywizja, z którą gen. Maczek walczył podczas kampanii wrześniowej.
Ofensywa pancerniaków skończyła się w niemieckiej bazie marynarki wojennej w Wilhelmshaven. Na ręce generała Niemcy złożyli kapitulację. Poddało się wówczas dwóch admirałów, generał, 1900 oficerów i 32 000 szeregowych. Polski dowódca rozkazał wówczas wywiesić biało-czerwoną flagę na znak przejęcia miasta przez Polaków. W maju 1945 r. pancerniacy utworzyli polskie miasteczko. Na cześć generała nazwali je Maczków. Spędzili w nim ponad 3 lata. „To podczas ofensywy normandzkiej generał zdobył wysokie uznanie w dowództwie alianckim, zaskarbił sobie wdzięczność ludności wyzwalanych miast we Francji, Belgii i Holandii oraz wzbudził podziw i szacunek swoich żołnierzy” – czytamy w uchwale.
W dokumencie senatorowie przypomnieli także powojenne losy generała, który – podobnie jak wielu żołnierzy – pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Władze PRL odebrały mu wówczas polskie obywatelstwo. Nie otrzymywał także zapomóg, które odbierali alianccy wojskowi. Słynny dowódca znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Utrzymywał się pracując m.in. jako barman w edynburskich hotelach. Senatorowie podkreślili, że gen. Maczek „do końca życia spędzonego na obczyźnie cieszył się szacunkiem rodaków, a zwłaszcza swoich żołnierzy i kombatantów, nie uchybiając w niczym dobremu imieniu Polaka i polskiego żołnierza”.
Do Senatu z okazji przyjęcia uchwały przyjechali Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej, gen. dyw. Janusz Adamczak, dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, oraz kombatanci. Minister Siemoniak podziękował senatorom za uczenie pamięci wielkiego patrioty i dowódcy, którego imię i czyny budzą żołnierski szacunek.
Gen. Maczek urodził się 31 marca 1892 r. na Kresach Wschodnich. Dość nietypowo jak na przyszłego oficera na lwowskim uniwersytecie studiował filozofię i literaturę. U prof. Kazimierza Twardowskiego zgłębiał tajniki psychologii uczuć. W czasie I wojny światowej został wcielony do armii austriackiej, ale zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wstąpił do Wojska Polskiego. Zorganizował wówczas pierwszy nowoczesny oddział, zwany lotną kompanią szturmową. Jego zaletą było to, że – w przeciwieństwie do piechoty – ciężkie karabiny maszynowe przewoził wozami konnymi. Jego odziały walczyły także w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.
W 1938 r. gen. Maczek został dowódcą 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej. To była pierwsza jednostka tworzących się w Polsce sił pancernych. Wraz z żołnierzami bronił Lwowa przed Niemcami. Po najeździe Armii Czerwonej gen. Maczek przedostał się do Francji, a po jej klęsce wyruszył do Wielkiej Brytanii.
Generał zmarł w Edynburgu w 1994 r. Zgodnie z życzeniem został pochowany obok swoich żołnierzy w wyzwolonej przez siebie holenderskiej Bredzie.
autor zdjęć: NAC
komentarze