Pokazali jak błyskawicznie desantować się ze śmigłowca czy ewakuować z zagrożonego miejsca. Żołnierze z Jednostki Wojskowej Formoza od kilku dni biorą udział w największym tegorocznym ćwiczeniu polskiej armii „Anakonda-12”.
Jednostka trenowała nocne i dzienne desantowanie ludzi i sprzętu ze śmigłowców. Najpierw na jezioro zrzucano łodzie pontonowe (FC 470). Potem na szybkich linach z pokładów śmigłowców zjeżdżali komandosi Formozy, by przygotować łodzie do pracy. Szlifowali też technikę podejmowania grup szturmowych z wody.
Kolejnym elementem ćwiczenia była ewakuacja z dachu budynku. To zadanie wymagało niezwykłej sprawności. Komandosi musieli chwycić opuszczoną ze śmigłowca linę i tak, wisząc po kilku na jednej, byli transportowani z miejsca zagrożenia. - Nasi operatorzy mają doskonałą kondycję fizyczną. To osoby, które muszą przejść bardzo szczegółową selekcję i wykazać się wysokimi kwalifikacjami – mówi jeden z dowódców Formozy o pseudonimie Wallace.
Zajęcia prowadzone były w dzień oraz w nocy z wykorzystaniem urządzeń noktowizyjnych.
Komandosi Formozy są jedną z najbardziej uniwersalnych jednostek – przeprowadzają akcje na lądzie, w wodzie, pod wodą i w powietrzu. Współpracują z każdym rodzajem sił zbrojnych.
autor zdjęć: Bogusław Politowski i S. Kinasiewicz
komentarze