Do Afganistanu przyleciał gen. Martin Dempsey, szef Kolegium Sił Zbrojnych USA. Ma rozmawiać z lokalnymi władzami o atakach funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa na żołnierzy koalicji. Liczba zamachów rośnie. W tym roku z tego powodu zginęło już 40 żołnierzy, podczas gdy w całym ubiegłym – 35.
Wraz z generałem Dempsey’em, przewodniczącym Kolegium Szefów Połączonych Sztabów do Afganistanu przyleciała grupa czołowych oficerów amerykańskich. Mają rozmawiać z dowództwem Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa i wojsk USA oraz afgańskimi władzami o atakach miejscowych policjantów i wojskowych na żołnierzy sił koalicji. Zdarzenia te określane są jako „incydenty zielony na niebieskiego”. Ich liczba w ostatnich tygodniach znacznie wzrosła. „Zieloni” to personel afgańskich sił bezpieczeństwa, do których przeniknęli talibowie.
Do ostatniego zamachu doszło 19 sierpnia. Afgańczyk w mundurze policyjnym zabił amerykańskiego żołnierza. Tego samego dnia afgański wojskowy ranił dwóch członków sił NATO i jednego członka miejscowych służb w prowincji Kandahar. Zabity w niedzielę żołnierz był już dziesiątym Amerykaninem, który zginął w podobnych okolicznościach w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
17 sierpnia w prowincji Farah na zachodzie kraju miejscowy policjant zabił dwóch innych amerykańskich wojskowych. W dniach 9-10 sierpnia w dwóch różnych incydentach w prowincji Helmand z ręki „zielonych” straciło życie sześciu Amerykanów.
W sumie w tym roku w 32 atakach dokonanych przez mundurowych Afgańczyków zginęło już 40 żołnierzy koalicji. Zaś w całym minionym roku ofiar podobnych ataków było 35. Wzrost incydentów spowodował reakcję sekretarza obrony USA Leon Panetta. Podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem Hamidem Karzajem, Panetta zażądał działań na rzecz poprawy współpracy afgańskich sił bezpieczeństwa z wojskami koalicji.
Talibom infiltrację lokalnych sił bezpieczeństwa ułatwiła ich ogromna rozbudowa. Z kolei rekrutacja funkcjonariuszy i żołnierzy do ataków na wojskowych ISAF to istotny element rebelianckiej strategii walki z międzynarodową koalicją.
Innym problem, z którym muszą zmierzyć się władze Afganistanu są dezercje. W ostatnich tygodniach odnotowano dwa przypadki dezercji całych grup policjantów. Ucieczki z afgańskiej armii i innych formacji rządowych nie są niczym niezwykłym, ale dotąd wojskowi i policjanci porzucali służbę indywidualnie.
Rzecznik afgańskiego resortu obrony generał Zair Azimi przyznał, że dezercje w armii sięgają 18 procent. Według innych danych na służbie nieobecnych było 15 tysięcy żołnierzy, a 25 tysięcy nie stawiało się tak długo, że uznano ich za dezerterów.
Źródło: BBC News, CNN News, dailytimes.com.pk
autor zdjęć: Fot. archiwum PZ, Janusz Walczak
komentarze