Właśnie mija osiem lat działalności Dowództwa Operacyjnego. Pomysł powołania tej szczególnej wojskowej struktury narodził się, gdy byłem polskim przedstawicielem wojskowym przy Komitecie Wojskowym NATO, a potem również Unii Europejskiej. Widziałem, jak wyglądają i funkcjonują tam systemy dowodzenia wojskiem. Chciałem te rozwiązania przeszczepić na polski grunt.
Co tu dużo mówić – na początku nie było lekko. Wtedy pomysł utworzenia Dowództwa Operacyjnego nie był popularny. Trudno się dziwić, dowództwa rodzajów Sił Zbrojnych obawiały się, że stracą na znaczeniu, bo zostanie im odebrana część kompetencji. Dowództwo Operacyjne miało odpowiadać za planowanie i dowodzenie operacyjne wydzieloną częścią Sił Zbrojnych. W końcu jednak udało mi się przekonać do koncepcji ówczesnego ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego i szefa Sztabu Generalnego.
Podstawa prawna do utworzenia dowództwa była gotowa już w 2003 roku, jednak dopiero 1 lipca następnego roku rozpoczęła się obsada etatów w nowej strukturze. Zanim upłynął 2004 rok Dowództwo Operacyjne uzyskało zdolność operacyjną.
Jednak, by ta struktura była sprawna, musi się cały czas rozwijać i dostosowywać do nowej rzeczywistości. A ostatnie kilka lat to czas zahamowania jakiekolwiek reform, wyczekiwano bowiem na zmianę roli Sztabu Generalnego. Zmieniło się tylko kierownictwo dowództwa, nie wykonywano następnego kroku. Teraz wszystko wraca na właściwy tor. Z niecierpliwością czekam na zapowiedziane reformy sytemu dowodzenia i liczę, że Dowództwo Operacyjne wpisze się w nie doskonale.
komentarze