Lasery przestały być domeną fantastyki naukowej i coraz powszechniej sięga się po nie w różnych sferach życia. Bronie wykorzystujące kierowane wiązki energii od lat budzą zainteresowanie wojska, bo choć są skomplikowane i kosztowne, gdy chodzi o ich opracowanie, to równocześnie są postrzegane jako tańsze w późniejszym użyciu. Potrzeba ich posiadania wzrosła wraz z coraz częstszym masowym stosowaniem w konfliktach zbrojnych systemów bezzałogowych, zwłaszcza powietrznych. Dominują wśród nich niewielkie, tanie drony, których wartość jest ułamkiem ceny rakiet, jakimi często – z braku alternatywy – niszczy się bezzałogowce. Broń laserowa jest postrzegana jako tańsza od pocisków przeciwlotniczych, a jej efektywność została potwierdzona na polu bitwy.
Izraelczycy poinformowali, że jeden z ich systemów laserowych Iron Beam (Żelazny Promień), który nosi też hebrajską nazwę Magen Or, został użyty w realnych działaniach wojennych prawdopodobnie już w październiku 2024 roku. „Państwo Izrael jest pierwszym na świecie, które zademonstrowało możliwości przechwytywania laserowego na dużą skalę”, stwierdził dr Daniel Gold, szef Dyrekcji Badań i Rozwoju Obrony izraelskiego resortu obrony.
W końcu maja Siły Obrony Izraela, izraelskie siły powietrzne i firma Rafael wydały wspólne oświadczenie, informując, że prace nad wykorzystaniem broni laserowej przyspieszono. Miała na to wpływ sytuacja militarna tego kraju. Izrael prowadzi operacje wojskowe w Strefie Gazy i na północnej granicy z Libanem. Systemy laserowe, obsługiwane przez 946 batalion obrony powietrznej, miały zniszczyć około 35-40 dronów. „Izrael jest pierwszym krajem na świecie, który przekształcił technologię laserów dużej mocy w pełni operacyjny system i wykonuje rzeczywiste przechwytywania bojowe”, oświadczył dr Yuval Steinitz, prezes Rafaela.
Kwestią spekulacji pozostaje, jakie konkretne rozwiązania zostały użyte bojowo. Za najprawdopodobniejsze uchodzi wykorzystanie do zwalczania dronów wysłanych przez organizację libańskich szyitów Hezbollah prototypów czy też wariantów opracowywanego przez Rafaela systemu laserowego Iron Beam. Izraelskie media napisały, że użyto „pomniejszoną wersję” ostatecznego systemu, co może wskazywać na lżejszy Lite Beam (Lekki Promień). Jego montaż jest możliwy na pojazdach opancerzonych. Nie wykluczone, że mógł być to też kompaktowy i mobilny Iron Beam-M 250 czy też mocniejszy Iron Beam 450.
W przeszłości raporty opisywały Iron Beam jako laser półprzewodnikowy o mocy 100–150 kW, który będzie zdolny do przechwytywania rakiet i pocisków, a także dronów i granatów moździerzowych. Według dostępnych informacji Lite Beam ma moc 10 kW, Iron Beam-M 250 – 50 kW, a Iron Beam 450 – 100 kW.
W przypadku broni laserowej ważny jest koszt pojedynczego strzału. W kwietniu 2022 roku ówczesny premier Izraela Naftali Bennett podał, że Iron Beam jest w stanie wyeliminować cele przy koszcie stanowiącym równowartość 3,50 dolara za strzał. Nowsze doniesienia podają, że obecnie jest to koszt około 2,50 dolara. Tymczasem za pojedynczą rakietę przechwytującą Tamir z systemu Iron Dome (Żelazna Kopuła) trzeba zapłacić co najmniej 50 tys. dolarów.
Izrael jest jednym z pierwszych państw na świecie, które ogłosiło, że udało mu się dopracować technologię laserową w takim stopniu, że mógł ją przetestować operacyjnie naziemny laser do zwalczania dronów. Niemniej jednak kilka dni później rosyjskie media pokazały, że ich wojska także stosują laser przeciwko dronom w Ukrainie. Jednak Rosja nie wykorzystuje własnego systemu tylko otrzymany z Chin i montowany na samochodach klasy SUV Silent Hunter (Cichy Łowca). Jego laser światłowodowy o mocy 30–100 kW może razić cele odległe o nawet 4 km.
System laserowy Iron Beam. Fot. Rafael
Tymczasem Daniel Gold sugerował, że Siły Obronne Izraela planują rozmieścić systemy przechwytywania laserowego również na okrętach wojennych i samolotach. W wypadku tych ostatnich rozwiązań ważna jest ilustracja zaprezentowana w końcu maja przez izraelską firmę Elbit Systems, na której pokazano uzbrojony w laser myśliwiec F-16 z dopiskiem: „W Elbit Systems setki inżynierów i ekspertów codziennie pracuje nad kolejną granicą: powietrznymi systemami laserowymi o dużej mocy. To jest nasza misja. To jest nasza przyszłość”. Niemniej warto pamiętać, że jak dotąd z laserem lotniczym nie poradzili sobie Amerykanie.
Bardziej prawdopodobne i szybciej wdrażane będą lasery na pokładach okrętów wojennych. Na początku czerwca pojawiła się informacja, że brytyjski resort obrony zamierza niebawem zamówić po raz pierwszy rodzimy system Dragon Fire (Smoczy Ogień), oparty na laserze światłowodowym o mocy 50 kW. Według wcześniejszych zapowiedzi ma on trafić docelowo na pokłady czterech jednostek.
Choć pierwsze użycie bojowe laserów jest przełomowe, to należy mieć świadomość, że broń ta jest jeszcze w powijakach i ma liczne ograniczenia. Jednym z nich jest pojemność magazynu energii, która ogranicza liczbę kolejnych strzałów, jakie można oddać. To problem w przypadku zestawów mobilnych. Za to wpływ na szybkostrzelność laserów ma ich przegrzewanie się. Ponadto skuteczność tej broni jest bardzo zależna od warunków pogodowych – nie działają zbyt dobrze przy dużym zachmurzeniu czy opadach. De facto można strzelać do celów, które są widoczne.
Problematyczny dla broni laserowej jest jej zasięg. Co prawda Indie ujawniły, że pracują nad laserem Surya o mocy aż 300 kW, który będzie mógł zwalczać cele odległe nawet o 20 km, to dla większości powstających systemów dystans ten nie przekracza 10 km, na przykład Iron Beam 450 ma zasięg 6 km. W dużej mierze „działa laserowe” mogą więc służyć jedynie do obrony punktowej, a do skutecznego pokrycia znacznego obszaru potrzebnych byłoby wiele zestawów. Dlatego na tę chwilę broń laserową postrzega się jako uzupełnienie systemów kinetycznych – artyleryjskich i rakietowych, a nie jako ich zamiennik.

komentarze