Powstanie wielkopolskie należy do nielicznych zrywów niepodległościowych w historii Polski, które zakończyły się zwycięsko. Walka zbrojna zsynchronizowała się w nim z dyplomacją w jeden nurt, który przyniósł triumf. Zabiegi polityków doprowadziły do podpisania rozejmu w Trewirze pomiędzy państwami ententy a Niemcami.
Od końca grudnia 1918 roku, kiedy w Wielkopolsce wybuchło antyniemieckie powstanie, trwały tam zażarte walki między powstańcami, pragnącymi przyłączyć swoją dzielnicę – dawną kolebkę państwa polskiego – do dopiero co odrodzonej ojczyzny, a wojskami niemieckimi, pobitymi na froncie zachodnim, lecz niezmiennie silnymi na wschodzie i zdeterminowanymi, by bronić integralności Rzeszy.
Wbrew pozorom stosunek do powstania wśród zwycięskich aliantów zachodnich nie był taki jednoznaczny, jak by się mogło wydawać. Francuzom najbardziej zależało na osłabieniu Niemiec, ale już Brytyjczycy, Włosi czy Amerykanie patrzyli na tę kwestię bardziej krytycznie. Z ulgą przyjęli wieści o stłumieniu przez nowy rząd niemiecki rewolucji w Niemczech, która wybuchła tam w listopadzie 1918 roku i – o czym się często u nas zapomina – bardzo liczyli na armię Ober Ost (Obszar Głównodowodzącego Wschodu – Gebiet des Oberbefehlshabers Ost), która na przełomie grudnia 1918 i stycznia 1919 roku wciąż była znaczącą siłą (mimo wycofania jej części do Niemiec, zresztą za porozumieniem z dowództwem Wojska Polskiego) na terytorium Inflant, Litwy i Białorusi. Chodziło w tym wszystkim o jedną podstawową kwestię: niemieckie wojska na wschodzie były dla części aliantów zachodnich gwarantem, że bolszewicy nie pójdą dalej, by podać rękę rewolucjonistom w Berlinie. Tymczasem powstańcy wielkopolscy przez swoje akcje zagrażali liniom komunikacyjnym armii Ober Ost…
Frontowy i polityczny przekładaniec
Stłumienie rewolucji w Niemczech, a co za tym idzie – zwiększenie zdolności operacyjnych armii niemieckiej, to były bardzo złe wiadomości dla powstańców wielkopolskich. Należy jeszcze pamiętać o tym, że w dyskusji przedstawicieli zwycięskich mocarstw zwyciężyła opinia brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Arthura Balfoura, by Niemcy ewakuowały swoje wojska na wschodzie „w granice Niemiec, jak one istniały dnia 1 sierpnia 1914 roku”, a nie, jak postulowali Francuzi, by „Niemcy ewakuowały swe wojska ze wszystkich terytoriów Polski, tak jak ona istniała przed pierwszym rozbiorem z 1772 roku”.
Przeforsowanie brytyjskiego stanowiska wywołało w Polsce szok, bo oznaczało ono, że ziemie byłego zaboru pruskiego – w tym Wielkopolska – nadal przynależą do Rzeszy. Od razu podchwycił to stanowisko rząd niemiecki, twierdząc, że powstanie w Wielkopolsce jest „buntem ‘niemieckich Polaków’ wobec prawowitych władz, wymierzonym w integralność państwa”. Co więcej, wybuch tego „buntu” w Wielkopolsce był według władz niemieckich przejawem braku zaufania Polaków do konferencji pokojowej, która „przy najlepszych nawet chęciach nie zdoła zaspokoić ich żądań i aspiracji”. Innymi słowy – Polacy stali na przeszkodzie rokowaniom pokojowym.
Tej niemieckiej ofensywie dyplomatycznej towarzyszyły konkretne działania wojskowe. Złowieszcza była dla powstańców wiadomość z 20 stycznia 1919 roku, że niemiecka kwatera główna została przeniesiona z Kassel do Kolbergu (Kołobrzegu), a w ślad za nią mają wyruszyć transporty wojska. Oznaczało to, że Niemcy szykują się do ostatecznej rozprawy z „wielkopolskim buntem”. Wszak od połowy stycznia 1919 roku i po stronie polskiej podjęto działania, by wzmocnić wojska wielkopolskie. Przede wszystkim na ich czele stanął gen. Józef Dowbor-Muśnicki, który starał się nadać im regularny charakter i wzmocnić kadrowo, m.in. ogłaszając pobór w ich szeregi, ale to wciąż było za mało, by stanąć do otwartej konfrontacji z armią niemiecką. Ponadto stojący na czele państwa polskiego Józef Piłsudski, zaangażowawszy gros armii polskiej w walkę na wschodzie, unikał otwartej konfrontacji z Republiką Weimarską, wiedząc, że uległby w wojnie na dwa fronty. Do kraju nie wracała też z Francji Błękitna Armia gen. Józefa Hallera, na którą tak w Wielkopolsce liczono. A na powstańczym froncie zaczęło się dziać coraz gorzej. Niemcy wyraźnie przechodzili do natarcia.
Cud w Trewirze
Wobec tej coraz dramatyczniejszej sytuacji do dyplomatycznej ofensywy ruszyli polscy politycy w Paryżu z Romanem Dmowskim na czele i na szczęście ich działania znalazły zrozumienie u władz francuskich, zaniepokojonych coraz bardziej aktywnością Niemców na wschodzie, a te przekonały anglosaskich sojuszników do zmiany stanowiska. Już 29 stycznia 1919 roku wydano specjalny komunikat, aby w „zaborze pruskim wstrzymane zostały wszelkie operacje wojskowe”. W ślad za tym komunikatem poszły następne – o stworzeniu specjalnej Komisji Międzysojuszniczej, która miała przybyć do Wielkopolski, oraz żądanie, by wojska niemieckie „całkowicie powstrzymały się od dalszego używania siły w tej prowincji i od wtrącania się do życia tamtejszej ludności aż do zakończenia konferencji pokojowej”.
I nie był to jeszcze koniec dyplomatycznych ciosów, gdyż przedstawiciele ententy nie zgodzili się na automatyczne przedłużenie rozejmu z Compiègne, podpisanego 11 listopada 1918 roku, i wymusili na Niemcach przyjęcie nowych warunków. Gen. Alphonse Pierre Nudant, który reprezentował ententę w Komisji do spraw Rozejmu, wręczył 13 lutego 1919 roku delegacji niemieckiej warunki nowego rozejmu. Niemcy musieli m.in. przyjąć do wiadomości, że – inaczej niż wcześniej – zostanie nim objęta również Wielkopolska, a na jej terenie ma być wytyczona linia demarkacyjna.
Niemiecki rząd próbował protestować, ale na nic się to zdało i 16 lutego 1919 roku w Trewirze podpisano nowy rozejm. Pierwszorzędnym faktem rozszerzenia go na Wielkopolskę było to, że Niemcy szykujący się do zdławienia powstania otrzymali od aliantów wyraźny sygnał i ostrzeżenie, że ich akcja spowoduje, iż na pomoc powstańcom ruszy cała wojenna machina ententy, a co za tym idzie, zostaną wznowione działania wojenne aż do ostatecznego zwycięstwa. Jak podkreśla historyk profesor Stanisław Sierpowski, spowodowało to „uznanie powstania wielkopolskiego jako elementu czynu zbrojnego, nad którego finałem pracuje właśnie konferencja pokojowa w Paryżu”. Niemieccy wojskowi, którzy szykowali się do zadania Wielkopolanom potężnego ciosu, mogli już o tym tylko pomarzyć. Ich rozgoryczenie było tym większe, że w tym samym czasie trwała kontrofensywa sił gen. Dowbora-Muśnickiego, dzięki której powstańcy odbili wiele pozycji zdobytych wcześniej przez żołnierzy niemieckich.
Traktat w Trewirze, następnie traktat pokojowy podpisany 28 czerwca 1919 roku w Wersalu potwierdzały w całej rozciągłości, że ofiara z życia dwóch tysięcy wielkopolskich powstańców i żołnierzy nie poszła na marne. Zasięg powstania w Wielkopolsce wyznaczył tu polsko-niemiecką granicę, a nawet dalej, gdyż w Polsce znalazły się także miejscowości, które były w rękach niemieckich – m.in. Bydgoszcz, Chodzież, Nakło, Leszno, Rawicz czy Zbąszyń.
Bibliografia
Antoni Czubiński, „Powstanie wielkopolskie 1918–1919. Geneza – charakter – znaczenie”, Poznań 2002
Jacek Macyszyn, „Powstanie wielkopolskie 1918–1919”, „Niepodległość i Pamięć” nr 1 (49), 2015
Stanisław Sierpowski, „Działalność Misji Międzysojuszniczej w Polsce w 1919 roku”, „Dzieje Najnowsze”, R. XLV, nr 3
autor zdjęć: IPN
komentarze