W maju 2019 roku przez Lubelszczyznę przeszła trąba powietrzna. Krótko potem mieszkańcy Małopolski, Śląska, Podkarpacia i Świętokrzyskiego walczyli z powodziami. Na pomoc poszkodowanym ruszyli wówczas strażacy, policjanci oraz żołnierze. Przykłady sytuacji, w których mundurowi różnych formacji wspólnie niosą pomoc, można mnożyć. Już dawno rola Sił Zbrojnych RP przestała się ograniczać do zadań związanych wyłącznie z obroną w razie zagrożeń militarnych. Coraz częściej wojsko jest wsparciem dla państwa i społeczeństwa w sytuacjach szczególnych.
Wojsko wkracza do akcji
Podstawowym obowiązkiem Sił Zbrojnych RP jest obrona terytorium kraju i jego obywateli. Wojsko może też brać udział w zwalczaniu klęsk żywiołowych i likwidacji ich skutków, w działaniach antyterrorystycznych, akcjach poszukiwawczych oraz ratowania lub ochrony zdrowia i życia ludzi. – Fundamentem działań podejmowanych w dziedzinie zarządzania kryzysowego jest ustawa o powszechnym obowiązku obrony – wyjaśnia ppłk dr Marian Chalimoniuk, szef wydziału reagowania kryzysowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ).
Reagowanie żołnierzy na zagrożenia niemilitarne reguluje także ustawa o zarządzaniu kryzysowym z 2007 roku. Zgodnie z art. 25 minister obrony narodowej może, na wniosek wojewody, przekazać do jego dyspozycji oddziały i skierować je do wykonywania zadań z zarządzania kryzysowego, pod warunkiem że nie będą one kolidować z podstawowymi zadaniami wojska. – Na tej podstawie wydzielamy siły i środki zadeklarowane wcześniej w planie zarządzania kryzysowego. Wskazuje się w nim liczbę żołnierzy oraz sprzęt wojskowy, który można skierować do działań na terenie całego kraju – dodaje oficer z DORSZ.
Podkreśla też, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem działalność w sytuacjach kryzysowych podejmowana przez żołnierzy ma charakter wspierający. – Reagować na zagrożenia niemilitarne mają w Polsce innego rodzaju służby, np. straż pożarna, policja czy straż graniczna. Wojsko może je wspierać, gdy ich zasoby okażą się niewystarczające – podkreśla ppłk Chalimoniuk. – Przypadków współpracy wojska z policją i strażą graniczną jest dużo. Do tych najbardziej spektakularnych na pewno zaliczyłbym szczyt NATO w Warszawie i Światowe Dni Młodzieży.
Funkcję wspierającą względem innych służb mundurowych ma wojsko m.in. w kontekście reagowania kryzysowego na zagrożenia terrorystyczne. Odbywa się to na podstawie ustawy z 2016 roku o działaniach antyterrorystycznych. Siły zbrojne mogą być użyte, gdy wprowadzony zostanie trzeci lub czwarty stopień alarmowy oraz gdy oddziały policyjne okażą się niewystarczające.
Mimo że podstawowym obowiązkiem żołnierzy jest obrona terytorium kraju i jego obywateli, mogą oni też brać udział m.in. w zwalczaniu klęsk żywiołowych i likwidacji ich skutków.
Czy w tego typu działaniach wojsko może wystąpić w roli pierwszoplanowej? Zgodnie z obowiązującymi przepisami, niezależnie od ustawy o zarządzaniu kryzysowym, jest to możliwe, bo np. za ochronę całej przestrzeni powietrznej w imieniu ministra obrony narodowej odpowiada dowódca operacyjny. Szczegółowo wyjaśnia to ustawa z 1990 roku o ochronie granicy państwowej (art. 18b). Mówimy tu m.in. o sytuacji, gdy dojdzie do zbrojnej napaści na Polskę lub ataku terrorystycznego. Jeżeli statek powietrzny przekroczy polską granicę albo będzie wykonywał lot w naszej przestrzeni powietrznej bez zezwolenia lub niezgodnie z warunkami, zostanie wezwany przez polskie służby do jej opuszczenia, zmiany parametru lotu lub lądowania na wskazanym lotnisku. Gdy nie zastosuje się do poleceń, może być przechwycony przez wojskowe myśliwce. Ich zadaniem jest identyfikacja powietrznego intruza, a następnie zmuszenie go do podporządkowania się lub lądowania. W przypadku niezastosowania się do pouczeń może być on nawet zestrzelony.
Jeśli chodzi o działania kryzysowe, mówi o tym art. 27 ustawy o ochronie żeglugi i portów morskich. Jak wyjaśnia ppłk Chalimoniuk, chodzi o sytuację, w której trzeba usunąć bezpośrednie niebezpieczeństwo, grożące statkom lub portom na skutek np. ataku terrorystycznego. – Szef MON-u może w takim wypadku wydać nawet decyzję o zastosowaniu na polskich obszarach morskich niezbędnych środków do zatopienia tego statku. Mówimy na to „decyzja ostateczna” – podkreśla szef wydziału reagowania kryzysowego DORSZ.
Sprawdzian w praktyce
Zarządzanie kryzysowe odbywa się na kilku poziomach, począwszy od krajowego, który podlega prezesowi Rady Ministrów, po gminne, gdzie odpowiedzialność spada na burmistrza lub wójta. – Na szczeblu wojewódzkim zawsze działa centrum zarządzania kryzysowego. Wojewoda w sytuacji zagrożenia zwołuje zespół, w którego skład wchodzą różnego rodzaju specjaliści i przedstawiciele służb. Siły zbrojne reprezentuje szef wojewódzkiego sztabu wojskowego. Jeżeli wojewoda uzna, że potrzebuje wsparcia wojska, to wówczas wysyłany jest do MON-u wniosek w tej sprawie, a jego kopia równocześnie trafia do Centrum Zarządzania Kryzysowego MON, czyli do Dowództwa Operacyjnego RSZ. Taki system skraca czas działania, dzięki czemu wojsko może szybciej trafić tam, gdzie jest potrzebne – wyjaśnia ppłk Chalimoniuk. Oszczędzić czas pozwala także to, że szef CZK MON i jego zastępca są upoważnieni do decydowania o skierowaniu wojska i sprzętu do działania. Dotyczy to jednak tylko zasobów ujętych wcześniej w planie zarządzania kryzysowego MON. Wszelkie poprawki do tego dokumentu i skierowanie dodatkowej liczby żołnierzy wymagają osobnych decyzji szefa resortu obrony.
Żołnierze do akcji pomocowej przygotowują się w tzw. wojskowych zgrupowaniach zadaniowych. Za ich działanie odpowiada bezpośrednio dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, ale w czasie działań kryzysowych podlegają na miejscu służbom koordynującym, czyli np. straży pożarnej lub policji. W 2019 roku na wniosek wojewodów powołano prawie 50 wojskowych zgrupowań zadaniowych. Żołnierze m.in. byli angażowani do neutralizacji zagrożeń chemicznych czy brali udział w akcjach powodziowych.
WOT na kryzys
Coraz większą rolę w sytuacjach kryzysowych zaczynają odgrywać wojska obrony terytorialnej. Żołnierze tej formacji mają być blisko lokalnej społeczności, czyli pomagać mieszkańcom w różnego rodzaju zdarzeniach kryzysowych, np. podczas powodzi, pożarów czy huraganów. Istotną rolę w systemie zarządzania kryzysowego WOT-u odgrywają zespoły oceny wsparcia, które mają jak najszybciej dotrzeć na miejsce zdarzenia, rozpoznać rejon i ocenić sytuację, oraz zespoły odbudowy, wspierające lokalną administrację.
W 2019 roku WOT zostały włączone do systemu zarządzania kryzysowego państwa. – Bardzo szybko uwidoczniły się wszystkie atuty: terytorialność służby i gotowość do podejmowania działań. Jak zgodnie przyznawali dowódcy Państwowej Straży Pożarnej, nigdy wcześniej Wojsko Polskie nie udzieliło im wsparcia tak szybko i na taką skalę. Działania kryzysowe mogą być dobrym weryfikatorem wielu zdolności wojska, w tym bojowych – podkreśla gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca formacji. Tylko w 2019 roku do zadań pomocowych skierowano niemal 6 tys. terytorialsów. Żołnierze zwalczali skutki powodzi oraz nawałnic w województwach: podkarpackim, małopolskim, świętokrzyskim, śląskim, lubelskim i pomorskim. Angażowali się także w akcje mające na celu zwalczanie afrykańskiego pomoru świń. Jak podaje Dowództwo WOT, przeszukując ponad 130 ha, wykryto około 150 ognisk choroby. Terytorialsi dostarczali także ludziom wodę pitną na terenach, na których doszło do skażenia wodociągów i studni. W kilku województwach w czasie ćwiczeń „Pomocna energia” sprawdzili możliwości dostarczania energii elektrycznej do infrastruktury krytycznej, a także do całych miejscowości.
Dowódca WOT-u przyznaje, że działalność kryzysowa jest dla niego szczególnie istotna. – W konfliktach nowej generacji zaciera się czas między pokojem a wojną. Trudno mi sobie wyobrazić, by formacja będąca tak blisko społeczeństwa jak WOT nie realizowała pewnych zadań o charakterze wspierająco-ratowniczym. Wiemy najszybciej, gdzie i jaka pomoc jest potrzebna. Poza tym wśród terytorialsów mamy wielu strażaków, ratowników, byłych pograniczników. To ludzie, którzy rozumieją istotę zarządzania kryzysowego – mówi gen. Kukuła.
Dowódca WOT-u podkreśla, że tego typu aktywność żołnierzy opiera się na różnego rodzaju porozumieniach. Terytorialsi podpisują umowy o współpracy z innymi służbami na poziomie centralnym, tak jak ze strażą graniczną, a potem dowódcy na poziomie brygad czy batalionów zawierają porozumienia ze swoimi odpowiednikami w terenie. Dzięki temu mundurowi mogą wspólnie się szkolić, poznawać procedury obowiązujące w służbie i w rezultacie lepiej działać operacyjnie. – Porozumienie z WOT-em zakłada wymianę informacji, udzielanie specjalistycznego wsparcia technicznego, wzajemne świadczenie usług logistycznych oraz wymianę doświadczeń. Obie nasze formacje zadeklarowały współpracę nie tylko podczas ćwiczeń, lecz także w sytuacjach kryzysowych – mówi por. Agnieszka Golias, rzecznik prasowy komendanta głównego Straży Granicznej. Dowództwo WOT w ciągu kilku tygodni podpisze podobne dokumenty także z Górskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym i Związkiem Harcerstwa Polskiego. Planowana jest także umowa ze strażą pożarną.
W WOT podejście do zarządzania kryzysowego jest szczególne. Z jednej strony formacja działa na takich samych zasadach jak inne rodzaje sił zbrojnych. Z drugiej jednak, opierając się na ustawie o powszechnym obowiązku obrony, prowadzi działania kryzysowe poza zwierzchnictwem DORSZ. Oznacza to, że żołnierze WOT-u są ujęci w wojskowym planie zarządzania kryzysowego, ale działają bezpośrednio np. z policją. – Komendanci powiatowi policji często korzystają z naszej pomocy i bezpośrednio się do nas zwracają, np. podczas akcji poszukiwawczych – przyznaje generał. – Współpraca z żołnierzami jest wzorowa. Nasze formacje biorą czynny udział m.in. w poszukiwaniu osób zaginionych – mówi insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy komendanta głównego Policji. Tylko w 2019 roku terytorialsi wzięli udział w 18 takich akcjach prowadzonych w województwach: lubelskim, łódzkim, warmińsko-mazurskim, mazowieckim, kujawsko-pomorskim, podlaskim, śląskim, wielkopolskim. – Do zadań zaangażowano 985 żołnierzy, z czego większość z WOT-u. Po raz pierwszy skierowaliśmy do akcji naziemny zespół poszukiwawczo-ratowniczy, po tym jak na Mazurach rozbił się cywilny śmigłowiec – mówi ppłk Marek Pietrzak, rzecznik WOT-u.
Razem się szkolą, razem działają
Współpraca wojska z innymi służbami nie ogranicza się wyłącznie do działań w sytuacjach kryzysowych. – Ze względu na specyfikę współczesnych zagrożeń służby mundurowe muszą intensywnie ze sobą współpracować. Trzeba o tym myśleć wcześniej, stąd niezbędne są szkolenia, wzajemne poznawanie procedur i zasad działania. Wcześniejsza koordynacja działań i łączenie kompetencji są tu kluczowe – mówi dr mjr Leszek Kołtun, prorektor Wyższej Szkoły Kryminologii i Penitencjarystyki w Warszawie, pomysłodawca ćwiczeń „Tactical Prison Rescue”, integrujących niemal wszystkie służby mundurowe. Odbywają się one cyklicznie od siedmiu lat, a ich uczestnikami są jednostki i instytucje podlegające resortom: sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej. Poza grupami interwencyjnymi Służby Więziennej udział w ćwiczeniach biorą także funkcjonariusze m.in. pododdziałów kontrterrorystycznych Policji, Centralnego Biura Śledczego, wydziałów zabezpieczeń lotnisk Straży Granicznej czy Służby Ochrony Państwa. Wojsko reprezentowane jest zazwyczaj przez Żandarmerię Wojskową, Akademię Wojsk Lądowych, jednostki powietrznodesantowe oraz specjalne. W 2018 roku po raz pierwszy uczestniczyli w nich także żołnierze WOT-u.
– To ćwiczenia, które sprawdzają nie tylko poziom wyszkolenia poszczególnych formacji i ich współdziałanie z jednostkami ratownictwa medycznego, lecz także przestrzeganie procedur na wypadek tzw. zdarzeń masowych. Trenujemy też umiejętności odpowiedniego przekazywania informacji, przeprowadzania segregacji poszkodowanych czy zabezpieczania miejsca zdarzenia – mówi mjr Kołtun. Scenariusz tych ćwiczeń powstaje w odniesieniu do rzeczywistych zdarzeń. – Tak było chociażby z zadaniem, w którym trzeba było zmierzyć się z bombą znalezioną w autobusie przewożącym młodzież. Podobna sytuacja miała miejsce we Wrocławiu, gdy student chemii podłożył w autobusie bombę domowej roboty: pojemnik z saletrą i gwoździami w środku – mówi oficer służby więziennej. Mjr Kołtun podkreśla, że w trakcie siedmiu dotychczasowych edycji ćwiczeń udało się połączyć różne służby w jeden sprawnie działający zespół.
Ćwiczenia integrujące różne służby są organizowane także przez stronę wojskową. DORSZ od lat cyklicznie prowadzi manewry „Renegade”, podczas których żołnierze i funkcjonariusze ćwiczą procedury na wypadek ataku terrorystycznego z powietrza. Podobnych zagrożeń, tyle że na Morzu Bałtyckim, dotyczą ćwiczenia „Kaper”. Przykładem współdziałania mogą być także warsztaty „Kryzys” od pięciu lat prowadzone przez Akademię Wojsk Lądowych. To sprawdzian znajomości procedur działania w sytuacjach kryzysowych, organizowania stanowisk kierowania oraz zasad współdziałania służb i samorządów. – W trakcie studiów podchorążowie i studenci cywilni uczą się m.in. zasad postępowania i reagowania na mogące wystąpić sytuacje kryzysowe. Na różne sposoby sprawdzamy ich umiejętności w praktyce. Takie warsztaty, z czynnym udziałem przedstawicieli innych służb, pozwalają zachować realizm sytuacji – przyznaje ppłk dr inż. Piotr Szczepański, prodziekan ds. studenckich Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie AWL.
Współpracę między resortami obrony narodowej i spraw wewnętrznych dobrze widać na przykładzie Żandarmerii Wojskowej i Policji. Obie formacje od lat prowadzą wiele wspólnych przedsięwzięć, chronią ludzi oraz pomagają w utrzymaniu bezpieczeństwa i porządku. – Wspólne służby patrolowe, kontrole ruchu drogowego, pilotaże, poszukiwanie osób zaginionych, zabezpieczanie imprez masowych czy udział w uroczystościach państwowych i resortowych, a także wymiana doświadczeń podczas licznych szkoleń – to jedynie część przedsięwzięć realizowanych wspólnie przez nasze formacje – mówi rzecznik prasowy komendanta głównego Policji. Podkreśla przy tym, że ścisłe kontakty przynoszą efekty. – Wspólne patrole przyczyniają się do zwiększenia bezpieczeństwa ludności. W ręce mundurowych wpadają sprawcy rozbojów, kradzieży i włamań. Funkcjonariusze Policji i żołnierze ŻW kontrolują też kierowców i zatrzymują tych, którzy prowadzą swoje auta pod wpływem alkoholu oraz w inny rażący sposób naruszają przepisy ruchu drogowego.
Wspólne akcje
Żandarmi często wspierają policjantów. – We wrześniu 2019 roku zgodnie z zarządzeniem premiera nasi żołnierze uczestniczyli w zabezpieczeniu warszawskich obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, a także w trakcie wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Polsce. Cyklicznie bierzemy też udział w policyjnych akcjach „Znicz” organizowanych podczas Święta Zmarłych. Razem z policjantami dbamy także o bezpieczeństwo osób wyjeżdżających na ferie czy wakacje – mówi ppłk Artur Karpienko, rzecznik prasowy komendanta głównego ŻW. Policja może liczyć na wsparcie żołnierzy w zabezpieczeniu imprez masowych. Tak było m.in. w czasie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, Światowych Dni Młodzieży czy szczytu NATO w Warszawie. Obie formacje wymieniają się doświadczeniami w trakcie spotkań sztabowych i ćwiczeń z zarządzania kryzysowego.
Żołnierze współdziałają także ze Strażą Graniczną. Jak podkreśla rzeczniczka formacji, por. Agnieszka Golias, współpraca dotyczy sfer operacyjnej i szkoleniowej. Żandarmi np. od kilku lat biorą udział w patrolach funkcjonariuszy SG na granicy państwa oraz pomagają im w zabezpieczeniu dużych imprez masowych. Żołnierze i pogranicznicy też razem prowadzą projekty badawcze i naukowe. Korzystają także wymiennie z baz szkoleniowych, sprzętu specjalistycznego i kadry dydaktycznej. Wojsko od lat operacyjnie i szkoleniowo współdziała również ze strażą pożarną. Strażacy razem z wojskiem biorą udział m.in. w treningu krajowego systemu wykrywania skażeń i alarmowania. W 2020 roku funkcjonariusze SP będą współdziałać z wojskiem przy przeszło 60 przedsięwzięciach.
autor zdjęć: st. chor. sztab. mar. Arkadiusz Dwulatek/CC DORSZ, st. chor. sztab. Rafał Mniedło, Zbigniew Fabiszewski, DWOT
komentarze