Dla mnie, która wychowywałam się na meczach koszykówki w latach dziewięćdziesiątych, możliwość wystąpienia w wielkim meczu Gortat Team vs Wojsko Polskie, przed tak liczną publicznością, na parkiecie Atlas Areny, jest czymś szczególnym. Zwłaszcza, jeśli na mojej koszulce widnieje napis: Wojsko Polskie. Koszykówka towarzyszyła mi od najmłodszych lat, tak jak i chęć zostania żołnierzem i służenia Ojczyźnie. Cieszę się, że mogę te dwie, ważne dla mnie sprawy, połączyć.
Dzieciństwo nieodłącznie kojarzy mi się z oglądaniem koszykarskich rozgrywek z tatą, a słowa legendarnego Włodzimierza Szaranowicza: „Hej, hej, tu NBA!” do dziś wywołują u mnie dreszczyk emocji. Tę ekscytację czuję również wychodząc na parkiet i stając w szranki z Gortat Team. Cała atmosfera wydarzenia, fakt, że zostałam wybrana do składu reprezentacji Wojska Polskiego spośród wielu wspaniałych, zdolnych i profesjonalnych żołnierzy niezmiennie napawa mnie ogromną dumą.
Istotnym jest również fakt, że mecz świetnie promuje Wojsko Polskie. Ponadto, jako że sama jestem weteranem misji poza granicami państwa – dwukrotnie służyłam w składzie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie – cieszy mnie to, że mecz i jego pomysłodawca Marcin Gortat, zwracają uwagę właśnie na sprawy weteranów, szczególnie weteranów poszkodowanych i, co bardzo ważne, ich rodzin. Tym bohaterom jesteśmy winni dozgonny szacunek i każda możliwość pokazania go jest cenna.
Wychodząc na parkiet w tym roku będę miała z tyłu głowy słowa wypowiedziane przez koszykarza wszech czasów, Michaela Jordana: „Jeśli raz się poddasz, to może stać się nawykiem. Nigdy się nie poddawaj!”. Choć spoczywanie na laurach nie leży w mojej naturze, a i cała drużyna Wojska Polskiego składa się z walecznych zawodników, to jednak przede wszystkim zamierzam dobrze się bawić i zgodnie z żołnierskim sumieniem, stawiam na zasadę fair play. „One mission – one team” to hasło, które dumnie – służąc w Wojsku Polskim – realizujemy nie tylko w boju, ale także na parkiecie.
autor zdjęć: Aneta Boroń
komentarze