Będąca w stanie upadłości Stocznia Marynarki Wojennej została wystawiona na sprzedaż. Cena wywoławcza: 224 mln 909 tys. zł. Patrolowiec ORP „Ślązak” został wyłączony z masy upadłościowej. Firma, która kupi stocznię, musi zobowiązać się do dokończenia budowy okrętu, jeśli takie będą oczekiwania Ministerstwa Obrony Narodowej.
Gdyńska stocznia od 2011 roku znajduje się w stanie upadłości likwidacyjnej. Sprzedaż to szansa, aby zyskać pieniądze na pokrycie jej długów. Podmiot, który wygra przetarg, otrzyma między innymi prawo do wieczystego użytkowania kilkudziesięciu działek o powierzchni ponad 30 ha, prawo własności budynków, wykorzystywanego przez stocznię sprzętu oraz posiadanych przez nią udziałów w spółkach prawa handlowego. Cena wywoławcza za majątek stoczni wynosi prawie 225 mln zł. – Oferty można składać do 18 stycznia przyszłego roku – tłumaczy Rafał Terlecki, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. Po tej dacie syndyk prowadzący postępowanie upadłościowe wskaże nabywcę. – Nie oznacza to jednak, że automatycznie kupi on stocznię. Zakład ma szczególne znaczenie dla państwa, dlatego zgodę na taką transakcję muszą wyrazić resorty skarbu oraz obrony narodowej – wyjaśnia sędzia Terlecki. W myśl przepisów prawo pierwokupu ma w tym przypadku port handlowy w Gdyni, ponieważ przedsiębiorstwo jest położone w jego obrębie.
Ważna dla marynarki wojennej
Mimo upadłości stocznia nadal funkcjonuje. W ostatnich latach nawet zarabiała. Według informacji podanej przez PAP w 2014 roku jej zysk wyniósł 7,1 mln, w roku ubiegłym zaś – 22 mln zł. Stocznia ma duże znacznie dla marynarki wojennej. Przez lata stanowiła jej integralną część. Dziś to odrębna spółka. 99% jej akcji należy do Agencji Rozwoju Przemysłu, natomiast 1% do Ministerstwa Obrony Narodowej. Mimo przekształceń nadal wykonuje wiele zleceń na rzecz sił morskich. To właśnie w stoczni trałowce projektu 206F: OORP „Mewa”, „Czajka” i „Flaming” zostały przekształcone w niszczyciele min, jednostka zaś wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” zyskała zdolność dowodzenia zespołami przeciwminowymi. W ostatnim czasie do gdyńskiej stoczni na gruntowny remont trafiły m.in. okręt podwodny „Orzeł” i mały okręt ratowniczy „Maćko”. Przedsiębiorstwu powierzono również istotne zadanie w procesie modernizacji polskiej marynarki – miał on zbudować okręt patrolowy ORP „Ślązak”.
Co dalej ze „Ślązakiem”?
Historia tej jednostki sięga 2001 roku, kiedy to rozpoczęła się realizacja programu „Gawron”. Zakładał on wyposażenie marynarki w siedem nowoczesnych korwet. Pierwsza miała wejść do służby w 2009 roku. Okrętu nie udało się jednak dokończyć. Został po nim kadłub. Poprzedni rząd zdecydował, że zostanie użyty do budowy nowoczesnego patrolowca. W 2015 roku odbyło się jego uroczyste wodowanie. Okręt miał trafić do służby w 2016 roku. Niestety, tak się nie stanie. – Pozyskanie okrętu patrolowego w wersji podstawowej jest planowane na 2018 rok – zapowiadał płk Piotr Imański, pierwszy zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia w połowie listopada podczas posiedzenia sejmowych Komisji Gospodarki Morskiej oraz Komisji Obrony Narodowej.
Jakie będą losy okrętu po sprzedaży stoczni, na razie nie wiadomo. – ORP „Ślązak” został wyłączony z masy upadłościowej – mówi sędzia Terlecki. – Nabywca stoczni musi się jednak zobowiązać, że będzie kontynuował budowę okrętu, jeżeli oczywiście taką wolę wyrazi Ministerstwo Obrony Narodowej – dodaje.
Centrum Operacyjne MON w odpowiedzi na pytanie o dalsze losy patrolowca informuje, że dotychczas nie zapadły wiążące decyzje w sprawie dokończenia budowy ORP „Ślązak”. – Nie sądzę, aby budowa okrętu była zagrożona. Po pierwsze ze względu na zbyt duże koszty poniesione do tej pory. Po drugie dlatego, że marynarka wojenna po prostu go potrzebuje – komentuje Michał Jach (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. – Kto i gdzie będzie budował ORP „Ślązak”, to na razie sprawa wtórna. Poczekajmy na decyzje MON i rozstrzygnięcia związane ze sprzedażą stoczni – podsumowuje.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze