Na dęblińskim lotnisku wylądował dziś włoski samolot M-346. Osiem maszyn tego typu ma zastąpić wysłużone Iskry i służyć do szkolenia zaawansowanego przyszłych pilotów. W ciągu trzech dni samolot przejdzie praktyczne testy w powietrzu. Dopiero potem resort obrony zdecyduje o ich zakupie lub odrzuceniu oferty.
Włoski odrzutowiec szkolny M-346 to jedyna dzisiaj oferta w przetargu na samolot szkolenia zaawansowanego dla polskiego wojska. Oferent, firma Alenia Aermacchi, ostatecznie pokonała dwóch innych kontrahentów: BAE Systems oraz Lockheed Martin. Choć spełniła wymogi stawiane przez resort obrony, zaproponowany przez nich samolot musi jeszcze przejść praktyczną weryfikację w powietrzu. To drugi etap oceny oferty włoskiej firmy.
Maszyna przejdzie trzydniowe testy w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego. Na dęblińskim lotnisku samolot wylądował dzisiaj. Na czym konkretnie będzie polegała weryfikacja, tego nie wiadomo. – Trwa procedura, dlatego na tym etapie nie udzielmy żadnych informacji – tłumaczy ppłk Małgorzata Ossolińska, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia MON.
Wiadomo jedynie, że wynik testów będzie ostatecznym warunkiem wyboru oferty. Pozytywny jej wynik może przesądzić o zakupie tej właśnie maszyny, negatywny zaś spowoduje odrzucenie oferty.
Sprawdzenie samolotu nie bez przyczyny odbywa się w dęblińskiej bazie. To właśnie w tej jednostce lotnicze szkolenie odbywają podchorążowie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych, w tym m.in. przyszli piloci F-16. Gdy przetarg się zakończy i firma dostarczy samoloty, wojskowi studenci – zamiast za sterami TS 11 Iskier – będą mogli uczyć się pilotażu już na nowych maszynach.
– Zakup nowych samolotów oznaczać będzie, że uzyskamy całkowitą samowystarczalność w dziedzinie szkolenia kandydatów na pilotów naszych samolotów wielozadaniowych F-16. Wdrożenie systemu AJT (Advanced Jet Trainer – samolot szkolenia zaawansowanego) podniesie też poziom umiejętności naszych lotników i pozwoli nam zaoferować usługi szkoleniowe lotnictwu innych państw – mówił w lutym 2013 roku portalowi polska-zbrojna.pl gen. broni pilot Lech Majewski, ówczesny dowódca sił powietrznych. Jak zapewniał wówczas generał, wojsko już przygotowuje się do przyjęcia nowych samolotów. Na dęblińskim lotnisku trwają inwestycje, szkoleni też są piloci i technicy, którzy mają z nich korzystać.
Jak podkreśla kmdr Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON, nasza armia ma wiele możliwości do przetestowania i sprawdzenia kupowanego sprzętu oraz uzbrojenia wojskowego. – Może to robić zarówno przed podpisaniem umowy, jak i po parafowaniu kontraktu – wyjaśnia komandor, wskazując jako przykład dostawę kołowych transporterów opancerzonych Rosomak.
– Zanim zawarliśmy umowę, zaprosiliśmy do Polski trzech startujących w przetargu producentów i przez kilka tygodni ich pojazdy były na naszych poligonach intensywnie testowane i oceniane. Ponieważ najlepiej wypadły Rosomaki, podpisaliśmy kontrakt z Finami – wyjaśnia dyrektor DPI, dodając – ich wygrana nie była jednak bezwarunkowa. Musieli oni w określonym terminie dostarczyć pierwsze dwa, prototypowe egzemplarze, które musiały zostać zbudowane zgodnie z naszą specyfikacją techniczną. Gdyby pojazdy nie spełniły wszystkich narzuconych przez nas parametrów, kontrakt mógłby zostać rozwiązany.
W przypadku samolotów szkolnych M-346 Master sytuacja jest nieco inna. Polska armia nie zamawia samolotu, który trzeba dopiero zbudować zgodnie z naszymi wymaganiami taktyczno-technicznymi, ale kupuje gotowy produkt. To co musimy teraz zrobić, to sprawdzić, czy spełnia on zadeklarowane w przetargowej ofercie parametry. – Włoski samolot będą testowali nasi najlepsi piloci. Sprawdzą oni wszystkie kluczowe parametry i będą to robili w tak ekstremalnych warunkach, na jakie pozwalają przepisy. Zebrane przez nich dane, razem z informacjami z telemetrii, posłużą komisji do oceny maszyny – wyjaśnia kmdr Walczak, który dodaje, że opracowanie raportu powinno zająć wojskowej komisji około dwóch, trzech tygodni.
Przetarg na system AJT Inspektorat Uzbrojenia ogłosił w lutym 2013 roku. Kupionych ma być w sumie osiem odrzutowych samolotów szkolnych (z możliwością dokupienia kolejnych czterech), a także m.in. symulatory: pilotażowy i procedur awaryjnych oraz pakiet logistyczny. Po weryfikacji wniosków o udział w postępowaniu do złożenia ofert wstępnych zaproszono cztery firmy: BAE Systems, Lockheed Martin UK Limited, Alenia Aermacchi S.p.A. oraz Aero Vodochody z Czech. Ci ostatni ostatecznie wycofali się z postępowania. Do końca września 2013 trwały negocjacje techniczne. Miesiąc później do składana ofert ostatecznych resort obrony zaprosił trzy firmy. Następnie komisja przetargowa przystąpiła do badania i oceny ofert. 23 grudnia 2013 roku Inspektorat Uzbrojenia zakończył prace. Za najkorzystniejszą uznano ofertę złożoną przez włoską firmę Alenia Aermacchi. Była też ona najtańsza – jej wartość wynosiła 1 167 754 500 zł. Oferty dwóch pozostałych firm: BAE Systems (1 754 006 167 zł) oraz Lockheed Martin UK (1 802 757 431 zł) zostały odrzucone z powodu ich niezgodności z wymaganiami zamawiającego. |
autor zdjęć: kpt. Grzegorz Grabarczuk
komentarze