Pierwsze wspólne manewry państw Grupy Wyszehradzkiej odbędą się w przyszłym roku. Będziemy je organizowali co roku, by dobrze przygotować się do wystawienia w 2016 roku grupy bojowej V4 – mówi w wywiadzie dla portalu polska-zbrojna.pl Csaba Hende, minister obrony Węgier.
Wspólnie z ministrem Tomaszem Siemoniakiem podpisał pan w czwartek umowę o współpracy wojskowej Polski i Węgier. Co ona obejmuje?
Csaba Hende: Umowa otwiera nowe możliwości współpracy, a tę dotychczasową dynamizuje. Nie ma takiego obszaru życia żołnierza, który nie byłby nią objęty. Wprawdzie bezpośrednio nie wynikają z niej żadne działania, bo to umowa ramowa, ale nadaje ona właściwy kształt wzajemnym relacjom. Będzie prawną podstawą do przyszłych wspólnych działań. Mieliśmy już z Polską podpisane podobne porozumienie, ale wygasło w 2001 roku. Uznaliśmy, że już najwyższy czas, by zawrzeć nowe. To aż dziwne, że przez tyle lat, mimo bliskiej współpracy, nie mieliśmy zawartej umowy ramowej.
Jednym z tematów rozmów z ministrem Siemoniakiem była możliwość wspólnych zakupów sprzętu wojskowego w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Kiedy możemy się spodziewać pierwszych tego typu przedsięwzięć?
Podpisane porozumienie daje nam prawną możliwość dokonywania wspólnych zakupów oraz wspólnej produkcji. Niestety, nie nastąpi to szybko. Na Węgrzech udało nam się wprawdzie ustabilizować budżet wojskowy, ale na bardzo niskim poziomie, poniżej 1 proc. PKB. Oznacza to, że w najbliższych dwóch latach będziemy mieli bardzo skromne możliwości rozwojowe. Jednocześnie rząd węgierski zadeklarował, że od 2016 roku wydatki na obronność będą rosły o 0,1 proc. PKB rocznie, aż do 2022 roku włącznie. Wtedy pojawią się w naszym budżecie dodatkowe pieniądze, które będziemy mogli wykorzystać na sfinansowanie zakupu nowego sprzętu, zastępującego postradzieckie uzbrojenie, sukcesywnie wycofywane ze służby. Nasz rząd jest żywo zainteresowany propozycją wspólnych zakupów, bo pozwolą one zaoszczędzić środki budżetowe. Musimy się do tego dobrze przygotować, bo to skomplikowane prawnie i organizacyjnie przedsięwzięcie, ale zawarta z Polską umowa jest krokiem w dobrym kierunku.
Wzajemne użyczanie sobie poligonów, wspólne ćwiczenia, wymiana kadr wojskowych uczelni – współpraca wojskowa Polski i Węgier szybko się rozwija…
Takie zadanie postawili nam nasi premierzy. Mamy współpracować w ramach Grupy Wyszehradzkiej, której głównym zadaniem jest wystawienie w 2016 roku grupy bojowej Unii Europejskiej. Organizowanie co roku wspólnych ćwiczeń ma nas przygotować do tego zadania. Pierwsze manewry V4 odbędą się już w przyszłym roku.
Tymczasem, już za kilkanaście dni, węgierscy żołnierze przyjadą do Polski na ćwiczenia Steadfast Jazz.
W tym manewrach weźmie udział około 120 naszych żołnierzy. Część z nich będzie ćwiczyć w sztabach, do Polski przyjadą też węgierscy przeciwlotnicy. Chcemy, by w manewrach wzięły udział nasze myśliwce Gripen. Trwają jeszcze ostatnie negocjacje w tej sprawie, ale mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić i nasi piloci będą mogli ćwiczyć na polskim niebie.
Na ostatnim szczycie ministrów obrony państw NATO Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny Sojuszu, ogłosił, że także NATO będzie częściej ćwiczyć. Inicjatywa wspólnych manewrów V4 wpisuje się w tę koncepcję.
„Connected Forces Initiative”, którą przedstawił Rasmussen jest odpowiedzią na dwa zjawiska. Z jednej strony, w przyszłym roku kończy się bojowa operacja w Afganistanie. Dzięki wieloletniemu zaangażowaniu armie Sojuszu uzyskały wysoki poziom interoperacyjności. Budowa tego potencjału kosztowała nas bardzo wiele. Nie tylko w wymiarze finansowym, ale także ofiary żołnierskiej krwi. By tego nie zaprzepaścić, musimy regularnie ćwiczyć. Z drugiej strony, Stany Zjednoczone zapowiedziały redukcję swoich sił stacjonujących w Europie. Trwa wycofywanie dwóch brygad US Army. Nie możemy pozwolić, by nagle w europejskim systemie bezpieczeństwa powstała wyrwa. Cykliczne ćwiczenia mają zapewnić odpowiedni poziom gotowości operacyjnej europejskiego układu.
autor zdjęć: mjr Robert Siemaszko
komentarze