Politycy największych potęg gospodarczych świata podczas szczytu w Irlandii Północnej rozmawiają, jak doprowadzić do zakończenia wojny domowej w Syrii. Szanse na kompromis między Rosją i Zachodem, popierającymi różne strony konfliktu, są jednak znikome. Amerykanie rozważają wprowadzenie strefy zakazu lotów nad częścią Syrii.
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron i prezydent Rosji Władimir Putin.
Konflikt syryjski jest jednym z głównych tematów rozpoczętego 17 czerwca spotkania grupy przedstawicieli największych potęg gospodarczych świata w Irlandii Północnej. Powodem są rozbieżności między Rosją a Zachodem w sprawie wojny domowej w Syrii. Moskwa jest jednym z najbliższych sojuszników rządzącego w Damaszku reżimu prezydenta Baszara el-Asada, sympatia zaś mocarstw zachodnich jest po stronie jego przeciwników. W mediach pojawiły się opinie, że mające odbyć się w poniedziałkowe popołudnie spotkanie prezydentów Rosji Władimira Putina i USA Baracka Obamy będzie przebiegało w chłodnej atmosferze. Amerykański przywódca ma niewielkie szanse, by przekonać swojego rozmówcę do zmiany stanowiska w sprawie syryjskiego konfliktu. O tym, że Putin nie jest skłonny do ustępstw, świadczy jego ostra krytyka Zachodu za zamiar dostarczania broni przeciwnikom el-Asada. Prezydent Rosji opisał ich jako kanibali jedzących ciała swych wrogów w świetle kamer. – Czy te osoby chcecie wspierać? Czy im chcecie dostarczać broń? – pytał w niedzielę podczas wizyty w Londynie.
Amerykanie postanowili zwiększyć wsparcie militarne dla przeciwników el-Asada po tym, jak jego wojska zdobyły strategiczne miasto Kusajr w pobliżu granicy z Libanem i rozpoczęły szturm na Aleppo. O pomocy zdecydowali także dlatego, że reżim przekroczył wyznaczoną przez Waszyngton „czerwoną linię” i użył broni chemicznej. Wcześniej Unia Europejska stworzyła możliwość swoim członkom, by mogli indywidualnie decydować, czy chcą dostarczać broń syryjskim powstańcom.
Kryzys wywołuje także określone reperkusje w państwach sąsiadujących z Syrią. Najtrudniejsza sytuacja jest w Libanie. Po tym, jak szyicka milicja Hezbollah zaangażowała się otwarcie w walki z powstańcami na trenie Syrii, nasilają się incydenty. Sytuację u sąsiada bacznie obserwuje Jordania, której armia jest w stanie gotowości. – W każdej chwili możemy podjąć odpowiednie działania w celu ochrony kraju i interesów naszego narodu – powiedział w niedzielę w przemówieniu do kadetów król Abdullah II.
Obecnie na terenie tej pustynnej monarchii trwają międzynarodowe ćwiczenia wojskowe, w których uczestniczy 4500 żołnierzy z USA. Amerykanie przysłali do Jordanii przeciwrakietowe zestawy Patriot i myśliwce F-16. Prawdopodobnie antyrakiety i samoloty bojowe pozostaną w tym kraju po zakończeniu manewrów. USA rozważają bowiem możliwość wprowadzenia strefy zakazów lotów nad terenami Syrii graniczącymi z Jordanią. Szef rosyjskiej dyplomacji minister Siergiej Ławrow stwierdził, że operacja taka byłaby „naruszeniem prawa międzynarodowego”.
Kwestia stosunku do konfliktu w Syrii ujawniła podziały we władzach Egiptu. Prezydent Mahamed Mursi poparł 15 czerwca pomysł wprowadzenia strefy zakazu lotów nad Syrią. Zerwał też stosunki dyplomatyczne z władzami w Damaszku i wezwał Hezbollah, by wycofał się z Syrii. Następnego dnia oficjalna egipska agencja informacyjna MENA przytoczyła wypowiedź anonimowej osoby z kręgów wojskowych, że „zdolności i sprzęt armii egipskiej są do ochrony Egiptu”. – Egipska armia nie będzie ingerować w wewnętrzne sprawy innych państw i nie da się wciągnąć lub użyć w jakichkolwiek konfliktach regionalnych – zacytowano rozmówcę.
Źródła: alarabiya.net, BBC News, Reuters, voanews.com, QNA
autor zdjęć: G8 UK Presidency
komentarze