moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Sandhurst” – szczęśliwa trzynastka!

W międzynarodowych zawodach kadetów „Sandhurst” wystartowało prawie 50 drużyn. Reprezentacja Akademii Wojsk Lądowych zajęła 13 miejsce. Dla Polaków był to najlepszy wynik, od kiedy nasza drużyna bierze udział w tej prestiżowej imprezie. Zawodnicy rywalizowali na terenach należących do amerykańskiej uczelni wojskowej West Point.

Jak wygląda „Sandhurst”? Pierwszego dnia byli w ruchu właściwie bez przerwy przez osiem godzin. Biegali, wiosłowali, strzelali. Po takim wysiłku człowiek marzy już tylko o tym, żeby wyciągnąć się wygodnie na łóżku. O tym jednak można było zapomnieć. – Na odpoczynek mieliśmy dwie godziny. Potem czekał nas 14-kilometrowy marsz w pełnym oporządzeniu. Trasa wiodła przez tereny West Point. Wznosiła się, opadała, wznosiła, opadała, i tak do samej mety – mówi sierż. pchor. Michał Paszkowiak, lider drużyny z wrocławskiej Akademii Wojsk Lądowych. – W momentach kryzysowych szliśmy jeden za drugim. Łapaliśmy się za plecaki. Silniejsi ustawiali się z przodu, regulowali tempo, podciągali słabszych – wspomina sierż. pchor. Paszkowiak. – Pod koniec walczyliśmy z bólem, skurczami, z własną psychiką. Ale daliśmy radę – dodaje. A przecież to był zaledwie jeden dzień.

Zawody „Sandhurst” są rozgrywane od pół wieku. Pomysł narodził się w słynnej amerykańskiej akademii wojskowej West Point. Według organizatorów dwudniowa bardzo wyczerpująca rywalizacja to najlepszy sposób, by sprawdzić wyszkolenie kadetów: ich wytrzymałość, sprawność fizyczną i psychiczną odporność, umiejętność współpracy w grupie. Początkowo startowali tylko Amerykanie, wkrótce jednak zaczęli do nich dołączać studenci wojskowi z zagranicy. Polska jest reprezentowana przez Akademię Wojsk Lądowych. Wrocławska uczelnia po raz pierwszy wysłała drużynę na „Sandhurst” sześć lat temu. W ubiegłym roku podchorążowie AWL-u zajęli 14. miejsce i był to wówczas ich najlepszy wynik. Na tegoroczną edycję jechali z mocnym postanowieniem, że go poprawią.

REKLAMA

Na starcie stanęło 48 drużyn. Najwięcej ekip było z uczelni wojskowych w USA, ale jak zwykle zjawiło się sporo drużyn zagranicznych. Swoje reprezentacje wystawili Kanadyjczycy, Meksykanie, Szwedzi, Brytyjczycy, Finowie czy Gruzini. Każda liczyła 11 kadetów – dziewięciu mężczyzn i dwie kobiety. Na trasę wyruszali wszyscy, ale w poszczególnych konkurencjach brało udział dziewięciu.

Zanim rywalizacja rozpoczęła się na dobre, uczestników czekała wstępna konkurencja. – Została rozegrana w formie sztafety, do której wystawiliśmy pięciu zawodników – tłumaczy kpt. Patryk Łabecki, opiekun reprezentacji AWL-u. Dwóch pierwszych biegło, a za pałeczkę posłużył im gumowy karabinek. Kolejnych dwóch miało za zadanie przepłynąć 25-metrowy basen – wszerz, wzdłuż, po przekątnej, częściowo pod wodą i na dodatek w mundurze oraz butach. – Przedbiegi były ważne, ponieważ najlepsi mogli ustawić sobie trasę właściwych zawodów. Inaczej mówiąc, wybrać miejsce na pętli taktycznej, z którego będą startować. Co więcej, mieli prawo dobrać drużyny do bezpośredniej rywalizacji, na trasę bowiem reprezentacje wyruszały grupami – wyjaśnia kpt. Łabecki. W polskiej znalazły się trzy ekipy z USA, a także Szwedzi i Meksykanie.

Po wstępnej konkurencji uczestnicy dostali dzień na ostatnie przygotowania. Wreszcie w piątek ruszyli do boju. Trasa pętli taktycznej biegła po terenach akademii. Liczyła kilkanaście kilometrów, tyle było też zadań po drodze. Zawodnicy zaczęli od strzelania z amerykańskich pistoletów M17, potem była pierwsza pomoc i ewakuacja rannych. – Trzeba było pokonać tor przeszkód z dwiema parami obciążonych noszy – opowiada opiekun ekipy Akademii Wojsk Lądowych. Kolejna konkurencja odbywała się częściowo na wodzie. Kadeci pokonywali niewielkie jeziorko w pontonie, a potem przenosili sam ponton do mety na... własnych głowach. Kolejne konkurencje polegały na rzucie granatem, przekazywaniu informacji przez radio, biegu w maskach i odzieży ochronnej oraz na budowie elektrycznej sieci do zdetonowania ładunku wybuchowego. Zawodnicy rozkładali też, następnie składali kilka typów amerykańskiej broni. Pętlę kończył szereg konkurencji crossfitowych, m.in. bieg wahadłowy z kilkudziesięciokilogramowym obciążeniem, rzuty piłką lekarską, ćwiczenia na drążku. Potem była meta, krótki odpoczynek i wspomniany już 14-kilometrowy marsz.

– Nasz dzień zakończył się w obozowisku Camp Buckner. Po pierwszej części zawodów zajmowaliśmy 9. miejsce, dzięki temu nazajutrz mogliśmy wyruszyć na trasę dopiero około 10:30, podczas gdy pierwsze drużyny startowały już około szóstej – wspomina sierż. pchor. Paszkowiak. Nie wszyscy jednak mogli spać tak długo. – Jako lider drużyny musiałem wyznaczyć dwie osoby do tzw. Land Navigation, a ta konkurencja rozpoczynała się o 2:30 w nocy – przyznaje sierżant podchorąży. Wspomniana dwójka dostała sprzęt noktowizyjny, mapy, namiary na dziewięć punktów w terenie i dwie godziny na dotarcie do jak największej liczby wyznaczonych miejsc. Do obozowiska zawodnicy wrócili przed świtem. Niedługo potem drużyna z AWL-u była już na trasie. Kolejne godziny, kolejne konkurencje. Tor przeszkód, strzelnica... – Tutaj czekała nas pewna niespodzianka. Spodziewaliśmy się, że strzelania będą zadaniem bardziej statycznym. Tymczasem kolejni zawodnicy musieli przebiec 100 m pod górę i wrócić na stanowiska. Mieliśmy na to 90 s. Potem na strzelnicy zaczęły podnosić się cele. Żeby w nie trafić, mieliśmy kolejne półtorej minuty. A przecież do tego należało zająć odpowiednią pozycję, uspokoić oddech. Łatwo na pewno nie było – opowiada sierż. pchor. Paszkowiak.

Na kolejnym przystanku podchorążowie wykazywali się znajomością procedury call for fire. Polega ona na wezwaniu ognia artylerii na pole walki. Na początek trzeba było jednak wbiec na 6. piętro budynku. A potem, kiedy jedni naprowadzali przez radio artylerzystów, inni na elektronicznej strzelnicy prowadzili ostrzał z karabinów maszynowych M240 i M249. I wreszcie konkurencja ostatnia, żartobliwie nazywana przez zawodników drogą krzyżową. – Musieliśmy wykonać bieg w maskach przeciwgazowych, a po drodze między innymi przeciągnąć pod zasiekami skrzynie z amunicją, czy przepchnąć uszkodzony transporter Humvee. Na koniec trzeba było jeszcze wykonać rzut granatem do wyznaczonej strefy – wspomina sierż. pchor. Paszkowiak. – Trasa liczyła kilkaset metrów, a my już dosłownie powłóczyliśmy nogami... Chwilami odcinało nam tlen – dodaje.

Na metę wpadli późnym popołudniem. Gdy sędziowie zliczyli czasy, okazało się, że tegoroczną edycję „Sandhurst” wygrała jedna z reprezentacji West Point przed drużyną Królewskiego Kolegium Wojskowego z Kingston w Kanadzie i ekipą akademii Sił Powietrznych USA. Polacy ostatecznie zajęli 13. miejsce. Jeśli wziąć pod uwagę tylko drużyny zagraniczne – uplasowali się na 5. pozycji. – Dla nas to spory sukces, bo udało się osiągnąć cel, który założyliśmy sobie przed zawodami. Ale ambicja podpowiada, że przy odrobinie szczęścia mogło być lepiej. Tak więc jako człowiek ambitny powiem: tak, odczuwam pewien niedosyt. Będzie o co walczyć w przyszłym roku – uśmiecha się sierż. pchor. Paszkowiak. A kpt. Łabecki dodaje: – Jestem dumy, że mogłem być częścią tej drużyny. Podchorążowie włożyli bardzo dużo wysiłku, aby przygotować się do startu w zawodach. Swój wolny czas poświęcali na popołudniowe i weekendowe treningi, a wszystko po to, by wypaść jak najlepiej. Godnie reprezentowali nie tylko Akademię Wojsk Lądowych, ale przede wszystkim nasz kraj.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: AWL, West Point - The U.S. Military Academy

dodaj komentarz

komentarze


Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
 
Rosomaki i Piranie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Wiązką w przeciwnika
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Wszystkie oczy na Bałtyk
Determinacja i wola walki to podstawa
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
„Czajka” na stępce
„Szczury Tobruku” atakują
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Chirurg za konsolą
Polskie Casy będą nowocześniejsze
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Olympus in Paris
Kluczowy partner
„Niedźwiadek” na czele AK
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Jak Polacy szkolą Ukraińców
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Kluczowa rola Polaków
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Wybiła godzina zemsty
Polskie Pioruny bronią Estonii
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Czworonożny żandarm w Paryżu
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Medycyna „pancerna”
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Ryngrafy za „Feniksa”
Zmiana warty w PKW Liban
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
W drodze na szczyt
Awanse dla medalistów
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Bohaterowie z Alzacji
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Świąteczne spotkanie na Podlasiu
Trzecia umowa na ZSSW-30
Rekord w „Akcji Serce”
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Kadeci na medal
Olimp w Paryżu
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Posłowie o modernizacji armii

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO