Psy bojowe z Jednostki Wojskowej Komandosów wykonują skoki spadochronowe, desantują się ze śmigłowców, są niezawodne w wykrywaniu materiałów wybuchowych. Swoje umiejętności kilka lat temu potwierdziły w Afganistanie. Teraz, podczas misji w Iraku, sprawdzają się w zupełnie nowej roli. Przewodnicy psów bojowych z JWK i ich psy szkolą swoich irackich odpowiedników.
Głównym zadaniem żołnierzy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku jest szkolenie oraz wspieranie doświadczeniem żołnierzy irackich i jordańskich sił specjalnych, dlatego w składzie PKW są m.in. specjalsi. Operatorzy Jednostki Wojskowej Komandosów na potrzeby misji działają w ramach Task Force-52. W wykonywaniu zadań wspomagają ich m.in. psy bojowe.
Przewodnikiem psa bojowego w Iraku jest „Domel”, podoficer z JWK z dwudziestoletnim stażem służby. Dla niego jest to już szósta misja, bo wcześniej cztery razy służył w Afganistanie, a raz w Iraku. Natomiast jego pies Eto na misję wyjechał po raz pierwszy. –Irackie siły specjalne zwróciły się do koalicjantów z prośbą o pomoc w szkoleniu psów bojowych – wyjaśnia obecność Eto na misji jego przewodnik. „Domel” do Iraku wyjechał pod koniec grudnia 2023 roku. Tam opracował program szkolenia przewodników i psów, i na jego podstawie razem z Eto każdego dnia prowadzi zajęcia dla Irakijczyków.
– Irackie siły specjalne wykorzystują psy od kilku lat. Nie mieli jednak dotąd rozwiązań systemowych i potrzebowali wsparcia merytorycznego. A military assistance, czyli wsparcie wojskowe, to jedno z zadań Jednostki Wojskowej Komandosów – tłumaczy operator. Podobnie jak w polskich wojskach specjalnych, także w irackich służą głównie owczarki belgijskie malinois. – „Maliniaki” z zasady są bardzo szybkie i zwinne. To psy stworzone do pracy. Mają temperament i potrzebują dużo ruchu, najlepiej połączonego z wysiłkiem umysłowym. Są wesołe, ruchliwe i wymagają bliskiego kontaktu z właścicielem. „Maliniaki” są też posłuszne, pod warunkiem, że zostały odpowiednio wyszkolone. I właśnie nad tym teraz pracujemy – opowiada „Domel”. – Nie tylko szkolę przewodników psów, ale także daję im wskazówki metodyczne. Zależy mi na tym, by program szkolenia był kontynuowany, a iraccy żołnierze wiedzieli, jak szkolić kolejnych przewodników – dodaje żołnierz.
Jak wygląda takie szkolenie? Zajęcia trwają kilka godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu. Treningi odbywają się na terenie baz wojskowych, różnego rodzaju obiektów szkoleniowych, ale także w ruinach budynków, złomowiskach czy w terenie otwartym. Chodzi o to, by zwierzęta oswajały się z pracą w różnym terenie, rozmaitymi bodźcami i zapachami. Przewodnicy uczą psy posłuszeństwa, koncentracji i uwagi. – Głównym zagrożeniem w Iraku są materiały wybuchowe, więc ćwiczymy umiejętności psów w poszukiwaniu różnego rodzaju ładunków. Gdy opanują to już na bardzo dobrym poziomie, zaczynamy kolejny etap, podczas którego zajmiemy się szkoleniem psów z walki, czyli gryzienia – mówi „Domel”. Psy poszukują zapachów ładunków, przeszukują samochody i budynki, uczą się także zaznaczać niebezpieczne miejsca. – Zwracam uwagę irackim żołnierzom na budowanie więzi między psem i przewodnikiem. Widzę, że coś się w tej kwestii już zmienia – po czterech tygodniach wspólnego szkolenia żołnierze spędzają czas ze swoimi podopiecznymi nie tylko podczas treningów, ale także w czasie wolnym. To znacznie poprawia komunikację – podkreśla.
Profesor Eto
„Domel” przyznaje, że początkowo Irakijczycy podchodzili sceptycznie do zajęć. W pierwszych dniach na zajęcia przychodziło zaledwie kilka osób. – Nie do końca ufali moim metodom. Ale mój przekaz wzmacniał Eto, udowadniając, że stosowane przeze mnie metody i techniki mają sens. Dlatego też Eto bardzo szybko dostał przydomek „profesor”. Umiejętności psa, jego wyszkolenie, posłuszeństwo i waleczność zrobiły na Irakijczykach ogromne wrażenie. Dziś na zajęciach mam blisko 20 żołnierzy i jeszcze więcej psów. Na nasze szkolenie zgłaszają się przewodnicy z najodleglejszych baz – opowiada żołnierz.
Eto bierze udział w każdych zajęciach. Bezbłędnie wypełnia wszystkie polecenia, jako pierwszy wykonuje też każde ćwiczenie. – Irakijczycy oszaleli na punkcie mojego psa. Dzięki Eto zrozumieli, jaką wartością bojową dla oddziałów specjalnych może być pies – przekonuje „Domel”. Ale nie dziwią go te reakcje. – Z Eto łączy nas specjalna więź. Jest niezwykle hardy. Ma charakterek i nade wszystko lubi ciężką robotę. Im trudniejsze wyzwanie, tym lepiej. Lubi pracować, a największą karą dla niego jest bezczynność – przyznaje.
Eto jest psem bojowym wyszkolonym w trzech specjalnościach: do poszukiwania materiałów wybuchowych, gryzienia i tropienia. Bierze udział w szkoleniach poligonowych w kraju i za granicą, każdego dnia intensywnie trenuje fizycznie. Pełnił także służbę wzdłuż polsko-białoruskiej granicy. Świetnie radzi sobie w wodzie, desantowaniu ze śmigłowców, wykonał także skok spadochronowy w tandemie z wysokości 4 tys. metrów.
Niebawem Eto, podobnie jak inne psy bojowe z JWK, otrzyma stopień wojskowy i zostanie podoficerem. Wynika to z decyzji szefa Sztabu Generalnego WP.
autor zdjęć: TF-52/JWK
komentarze