26 października 1939 roku powstało Generalne Gubernatorstwo. Z części ziem zagarniętych Polsce, Hitler stworzył kadłubowe państwo zarządzane przez Niemców i całkowicie podporządkowane III Rzeszy. Po co? – Trudno wskazać tutaj jedną spójną koncepcję – uważa Michał Nałęcz-Nieniewski z Muzeum Historii Polski.
Kraków w czasie okupacji. Budki strażnicze przy Wawelu. Widać bramę jeszcze przed przebudową.
„Polscy obywatele i obywatelki! Führer polecił mi jako Gubernatorowi Generalnemu dla zajętych obszarów polskich dbać w formie stanowczej o to, aby w przyszłości zapewniony był w tym kraju stan pokoju i aby się organicznie rozwinęły sąsiedzkie stosunki Polaków do potężnego mocarstwa światowego narodu niemieckiego (…). Pod sprawiedliwą władzą zapracuje każdy na swój chleb powszedni. Dla podżegaczy politycznych, hien gospodarczych i wyzyskiwaczy żydowskich nie będzie jednak miejsca w obszarze stojącym pod zwierzchnictwem niemieckim (…). Zarządzenie nasze uwolni Was od wielu straszliwych braków, nad którymi cierpieć musicie dziś jeszcze w następstwie niewiarygodnej gospodarki Waszych dotychczasowych władców”. 26 października 1939 roku plakaty z obwieszczeniem tej treści pojawiły się na ulicach Warszawy, Krakowa i wielu innych miast okupowanej Polski. U dołu widniał podpis Hansa Franka, wysokiego rangą działacza NSDAP i zarządcy „państwa”, które właśnie rodziło się na części terytoriów zagarniętych Rzeczpospolitej.
Po latach brytyjski historyk Martin Winstone nazwie je mrocznym sercem Europy Hitlera i doda, że skala terroru zaprowadzonego przez Niemców była bezprecedensowa.
Mitteleuropa i chaos
Po przegranej wojnie obronnej Polska stała się łupem Niemiec i ZSRR. Na terytoriach okupowanych przez swoje wojska, Hitler postanowił dokonać kolejnego podziału. Część ziem, w tym Wielkopolskę, Pomorze i Śląsk, nakazał wcielić do Rzeszy. Pozostałe miały wejść w skład przedziwnego tworu administracyjnego nazwanego Generalnym Gubernatorstwem. – Hitler powołując GG nawiązywał do niemieckiej idei Mitteleuropy lansowanej jeszcze podczas I wojny światowej – tłumaczy Michał Nałęcz-Nieniewski z Muzeum Historii Polski w Warszawie. – Po zwycięstwie Niemcy planowali stworzyć w środkowo-wschodniej Europie szereg marionetkowych państw, które stałyby się dla nich zapleczem gospodarczym i rezerwuarem taniej siły roboczej – wyjaśnia. Zaraz jednak zastrzega, że utworzenie GG trudno uznać za realizację tego pomysłu w skali jeden do jednego. – Dziś nie sposób wskazać jednej spójnej koncepcji, która miałaby stanowić podstawę funkcjonowania tego parapaństwa. Poglądy na to zmieniały się w zależności od sytuacji międzynarodowej, humorów Hitlera i siły przebicia poszczególnych lobbystów – tłumaczy historyk. Działania Niemców często stały ze sobą w sprzeczności. – Z jednej strony Hans Frank otrzymał polecenie, by za wszelką cenę utrzymać w GG spokój, który pozwoliłby na systematyczną eksploatację tamtejszych zasobów i utrzymanie produkcji przemysłowej, tak bardzo potrzebnej Hitlerowi podczas wojny. Z drugiej, napływ wysiedleńców z ziem wcielonych do Rzeszy, a do tego niemieckich osadników powodował chaos – podkreśla Nałęcz-Nieniewski.
Gubernator Hans Frank (z prawej) i Robert Ley w samochodzie na pl. Adolfa Hitlera (obecnie Rynek Główny) w Krakowie.
Tak samo było ze sprawowaniem władzy. O bliżej niesprecyzowanych planach powołania kadłubowego państwa polskiego Hitler wspominał już we wrześniu 1939 roku. Według historyka, prof. Mieczysława Wrzoska, refleksje takie miał snuć w rozmowach z Hansem Frankiem, sztabowcami Wehrmachtu czy szwedzkim przemysłowcem Svenem Hedinem. Ponoć liczył, że w ten sposób uspokoi zachodnie mocarstwa. – Zainteresowanie dla idei polskiego Reststaatu (z niem. państwo szczątkowe – przyp. red.) okazywali również dyplomaci oraz mężowie państw trzecich – informuje prof. Wrzosek i wymienia włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego oraz przywódcę Hiszpanii Francisco Franco. – Niemcy ponoć sondowali, czy na czele marionetkowych władz nie stanąłby Wincenty Witos. Nagabywali przedstawicieli polskiej arystokracji. Jeszcze dwa lata później taką propozycję miał otrzymać więziony przez nich przedwojenny premier Kazimierz Bartel. Wszyscy jednak zgodnie i stanowczo odmawiali – zaznacza Nałęcz-Nieniewski. Niemcy z jednej strony wysuwali bowiem propozycje, z drugiej zaś prowadzili w GG politykę tak brutalną i bezwzględną, że żaden szanujący się polityk nie chciałby się pod nią podpisywać. Poza tym, co wydaje się mieć znaczenie kluczowe, na istnienie polskiego państwa w jakiejkolwiek formie nie godził się w tym czasie Stalin.
Warszawa do przeróbki
Generalne Gubernatorstwo zostało powołane na mocy dekretu Hitlera z 12 października 1939 roku. Składało się z czterech dystryktów: krakowskiego, warszawskiego, lubelskiego i radomskiego. Według niemieckich danych zajmowało obszar nieco ponad 94 tysięcy kilometrów kwadratowych i było zamieszkiwane przez 12 milionów osób. W sierpniu 1941 roku, już po agresji Niemiec na ZSRR, w struktury parapaństwa włączony został dystrykt galicyjski. Naziści utworzyli go z części ziem odebranych Sowietom. Powierzchnia GG urosła do 146 tysięcy kilometrów kwadratowych, zaś liczba mieszkańców skoczyła do blisko 17 milionów.
GG oddzielone było od Rzeszy granicą celną. Posiadało własny bank emisyjny, który wypuszczał na rynek walutę inną niż niemiecka, czyli złote potocznie zwane młynarkami. Niemcy zezwolili też na działanie kilku innych polskich instytucji, jak PCK, czy straż pożarna. Funkcjonowały też polskie sądy, tyle że mogły zajmować się jedynie poślednimi sprawami kryminalnymi i sporami cywilnymi. Musiały też uznać zwierzchność powołanych w GG sądów niemieckich. Na podobnych zasadach działała tzw. granatowa policja – formacja pomocnicza wobec sił policyjnych Rzeszy. Jednak mimo pewnego rodzaju pozorów sytuacja na terenach okupowanych była jasna. Obywatele przedwojennej Rzeczpospolitej stali się ludźmi drugiej kategorii. Niepodzielną władzę sprawowali Niemcy. Głównym jej reprezentantem był wspomniany już Hans Frank. Do pomocy miał rząd, na czele którego stał Josef Bühler. Frank postanowił, że stolicą parapaństwa stanie się Kraków, sam zaś zamieszkał na Wawelu.
Parada hitlerowska na Wawelu - przemarsz z dziedzińca, koło Katedry Wawelskiej.
Miasto zostało poddane błyskawicznej germanizacji. Pierwszym krokiem stało się osiedlenie w nim kilkudziesięciu tysięcy niemieckich żołnierzy i urzędników. – Już w początkach okupacji co piąty mieszkaniec miasta był Niemcem – informuje Nałęcz-Nieniewski. Jednocześnie ranga Warszawy miała zostać obniżona. Niemcy nie cierpieli tego miasta, a jednocześnie obawiali się go. Widzieli w nim tykającą bombę. „Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju” – przekonywał podczas jednego z przemówień gubernator Frank. Niemcy postanowili więc z blisko półtoramilionowej metropolii uczynić 160-tysięczne miasto, które pełniłoby funkcję węzła kolejowego w drodze z zachodu na wschód. – Za przygotowanie stosownych planów odpowiadał Friedrich Pabst, który został naczelnym architektem Warszawy – wyjaśnia Nałęcz-Nieniewski. W początkach 1940 roku przedstawiony został projekt zakładający wyburzenie znacznej części zabudowy, z Zamkiem Królewskim na czele. W jego miejscu miała stanąć Hala Kongresowa NSDAP. Kolumnę Zygmunta naziści planowali zastąpić pomnikiem Germanii. Na lewym brzegu Wisły zamierzali osiedlić 130 tysięcy Niemców. Na prawym chcieli pozostawić 30 tysięcy Polaków, którzy będą wykonywać niewolniczą pracę dla „rasy panów”. W planach dotyczących Warszawy niczym w soczewce skupiają się podstawowe zasady, według których Niemcy zarządzali Generalnym Gubernatorstwem.
Piekło GG
„Będziemy budowali wielkie autostrady, jakie przecinają obecnie nasz kraj. Przy nich powstaną wielkie osiedla niemieckie. W dobranych punktach strategicznych powstaną wielkie ośrodki wojskowe, wokoło nich szerokim pasem rozwinie się życie niemieckie” – tak podczas jednego z przemówień Hans Frank kreślił przyszłość GG. W tej wizji nie było miejsca dla Żydów. Już jesienią 1939 roku Niemcy poblokowali ich konta bankowe, nakazali oznaczyć sklepy i zakłady produkcyjne, wkrótce też wymogli na nich noszenie opasek z gwiazdą Dawida. Rok później w GG zaczęły powstawać pierwsze getta, wkrótce też obozy śmierci.
Codzienne życie Polaków przedstawiało się niewiele lepiej. – Niemcy zamierzali wyniszczyć większą część społeczeństwa, a z pozostałych przy życiu uczynić niewolników – wyjaśnia Nałęcz-Nieniewski. Już na początku okupacji zamknięte zostały wszystkie uczelnie wyższe i szkoły średnie. Edukacja miała się ograniczać do nauki czytania, pisania i przyuczenia do wybranych zawodów. Niemcy zlikwidowali wszystkie polskie gazety. W ich miejsce nakazali wydawać polskojęzyczne gadzinówki na usługach propagandy III Rzeszy. Do takich zaliczały się „Nowy Kurier Warszawski”, „Goniec Krakowski”, czy „Gazeta Lwowska”. Polacy mieli zakaz zrzeszania się w jakichkolwiek stowarzyszeniach, nie mogli uprawiać sportu, a kultura pozostawała dla nich dostępna w bardzo ograniczonym zakresie (seanse kinowe i spektakle teatralne o lekkiej tematyce, nierzadko podbarwionej propagandą). Do tego dochodziła reglamentacja żywności (na rynku od pewnego momentu dostępne były głównie ciemny chleb, marmolada i ziemniaki) i drakońskie prawo. Wyrok śmierci można było usłyszeć między innymi za zarażenie Niemca chorobą weneryczną, ukrywanie Żydów, czy też – w przypadku handlarzy – zawyżone zdaniem niemieckich kontrolerów ceny produktów.
Kraków w czasie okupacji. Grupa Żydów z opaskami z Gwiazdą Dawida, koło Barbakanu.
Niemcy wywieźli do Rzeszy większość dzieł sztuki, w tym obrazy Leonarda da Vinci z Muzeum Narodowego czy ołtarz Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego w Krakowie. Wszystkie polskie fabryki zostały przejęte przez niemieckie państwo albo tamtejsze firmy, między innymi koncerny IG Farben, Siemens czy Krupp AG. Polacy byli w nich zmuszani do pracy ponad siły za pensje, których wysokość odpowiadała zaledwie kilku procentom tych przedwojennych. Niemcy regularnie organizowali na ulicach miast łapanki, które w dużej części kończyły się wywożeniem schwytanych na roboty przymusowe do III Rzeszy. Taki los spotkał blisko 950 tysięcy osób. Z kolei mieszkańcy wsi zostali obłożeni obowiązkiem regularnego dostarczania płodów rolnych. Limity były tak wysokie, że spora część nie była w stanie im sprostać. – Miejsce wyniszczanych Polaków mieli zajmować osadnicy niemieccy, sprowadzani między innymi z krajów bałtyckich – tłumaczy Nałęcz-Nieniewski. A Martin Winstone stwierdza bez ogródek: „Generalne Gubernatorstwo to było piekło”.
Gubernator na szubienicy
Polacy jak tylko mogli starali się stawiać opór brutalnej niemieckiej polityce Niemców. Na terenach okupowanych działało Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa, najpotężniejsza tajna armia w ówczesnej Europie. Ostatecznie jednak Generalne Gubernatorstwo upadło dopiero podczas marszu Armii Czerwonej na Berlin. Stało się to w początkach 1945 roku. Hans Frank, który przez sześć lat był twarzą tego kadłubowego państwa uciekł przed sowiecką ofensywą do Bawarii. W maju został tam schwytany przez Amerykanów. Wkrótce stanął przed Trybunałem w Norymberdze. Po wielomiesięcznym procesie usłyszał wyrok śmierci. Stracono go 16 października 1946 roku.
Podczas pisania tekstu korzystałem z książek: Martina Winstona, Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy Hitlera, Poznań 2015; Stanisława Piotrowskiego, Proces Hansa Franka i polskie dowody przeciw SS, Warszawa 1970; artykułu Mieczysława Wrzoska, Zaczątki niemieckiego systemu okupacyjnego na terytoriach polskich opanowanych przez wojska niemieckie jesienią 1939 roku, Studia Podlaskie, tom VI, Białystok 1996; wywiadu, którego Martin Winstone udzielił Marcinowi Makowskiemu (Tygodnik Powszechny z 5 października 2015) i wydawnictwa „Straty wojenne Warszawy 1939-1945”, Raport opracowany przez Zespól Doradców Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, 2004
autor zdjęć: Ze zbiorów Muzeum Krakowa, NAC
komentarze