Operacje desantowe w państwach bałtyckich, Szwecji i Niemczech stanowiły jedną z głównych odsłon manewrów „Baltops 2019”. Tegoroczna edycja pod wieloma względami była rekordowa. Wzięło w niej udział blisko 50 okrętów i niemal dziewięć tysięcy żołnierzy. Po raz pierwszy też ćwiczenia zostały poprowadzone przez Drugą Flotę USA.
Na horyzoncie zamajaczyły czarne kropki, które zaczęły rosnąć w szybkim tempie. Wkrótce można już było w nich rozpoznać zarysy płynących po morzu pojazdów desantowych. Jeszcze chwila i na plażę pod Kłajpedą wyjechały amfibie AAV-7 z żołnierzami hiszpańskiej piechoty morskiej. Niebawem do brzegu zaczęły dobijać kolejne pojazdy wypełnione żołnierzami. Wśród nich znalazły się też polskie PTS-M-y. Zjechały one z pokładu okrętu ORP „Gniezno”, który tradycyjnie już podszedł niemal pod samo wybrzeże. Tym razem jednak wewnątrz transporterów nie siedzieli Polacy, ale oddziały desantowe z Rumunii. Takie niespodzianki to jedna z charakterystycznych cech „Baltopsa”. – Jeśli udacie się na okręt USS „Mount Whitney” zobaczycie oficerów i podoficerów z Litwy, Estonii, Łotwy, są tam Duńczycy, są Szwedzi. Wszyscy pracują razem, a w świat płynie bardzo mocny sygnał. Działamy tutaj razem, aby zapewnić wolność nawigacji, praworządność, ale też by zniechęcić potencjalnych przeciwników na całym świecie – mówił gen. Stephen Neary, dowódca 2 Brygady Ekspedycyjnej amerykańskich marines. W podobnym tonie wypowiadał się Raimundas Karoblis, litewski minister obrony, który obserwował desant. – Jesteśmy zjednoczeni, by pracować na rzecz zbiorowego bezpieczeństwa. Razem możemy odpowiedzieć na wspólne wyzwania i zagrożenia – przekonywał.
Tego dnia pod Kłajpedą lądowali żołnierze z czterech państw. Na brzeg zostali przerzuceni prawie 50 pojazdami. Dodatkowo grupa Brytyjczyków przedostała się na ląd na pokładzie śmigłowca morskiego AW101 Merlin. Początkowo obsadzili pozycje na wydmach wokół plaży, po czym ruszyli w głąb wybrzeża. Tymczasem desant na Litwie nie był jedynym tego typu przedsięwzięciem.
Operacje desantowe stanowiły jeden z najważniejszych elementów „Baltopsa”. W tegorocznej edycji ćwiczeń wzięły udział dwie grupy amfibijne. W skład pierwszej wchodził m.in. amerykański okręt USS „Fort McHenry” oraz największa jednostka hiszpańskiej marynarki – lotniskowiec ESPS „Juan Carlos I”. Druga opierała się na brytyjskich siłach ekspedycyjnych JEF. Operował w niej m.in. desantowiec HMS „Albion”, ale też okręt wsparcia HDMS „Absalon” z Danii. Międzynarodowe siły pod dowództwem reaktywowanej niedawno Drugiej Floty USA chciały przetestować sprawny przerzut wojsk na wschodnią flankę NATO, w pobliże rosyjskich granic. Podczas „Baltopsa”, oddziały piechoty morskiej desantowały się jeszcze w Estonii, ale też Niemczech czy Szwecji. Operacja na poligonie w Ravlundzie stanowiła jeden z ostatnich akordów ćwiczeń. Na tamtejszej plaży wylądowały m.in. oddziały brytyjskiej piechoty morskiej. Do boju wyruszyły one nie tylko ze swoich okrętów, ale też ESPS „Juan Carlos I”. Ich zadanie polegało na odbiciu tamtejszych terytoriów z rąk nieprzyjaciela, który wcześniej je opanował. Miały tego dokonać w ścisłej współpracy z wojskami Szwecji i Finlandii. Choć państwa te do NATO nie należą, od lat ściśle z Sojuszem współpracują. – W „Baltopsie” nie bierzemy udziału tylko po to, by zademonstrować naszą flagę. Chcemy się czegoś nauczyć. Wspólnie z naszymi partnerami budujemy bezpieczeństwo Szwecji – podkreślał kadm. Jens Nykvist, dowódca Królewskiej Szwedzkiej Marynarki Wojennej.
„Baltops” organizowany jest od początku lat 70. Tegoroczne ćwiczenie jednak pod wieloma względami było rekordowe. Wzięło w nim udział blisko 50 okrętów, niemal 40 śmigłowców i samolotów oraz 8600 marynarzy i żołnierzy z 18 państw. Polskę reprezentowała fregata ORP „Gen. K. Pułaski”, która wchodziła w skład natowskiego zespołu SNMG1, okręt transportowo-minowy, dwa trałowce oraz specjaliści z kilku jednostek marynarki wojennej. Po raz pierwszy w historii manewry były prowadzone przez Drugą Flotę USA, po raz pierwszy na Bałtyku pojawił się kierowany przez Brytyjczyków JEF, nigdy wcześniej tak znaczących sił w ten rejon świata nie wysłali Hiszpanie. W „Baltopsie” swoją obecność zaznaczył USS „Gravely” wyposażony w pociski Tomahawk, zaś u wybrzeży Niemiec Amerykanie testowali nowy pojazd podwodny do poszukiwania min Mk 18 Mod 2. Tak wielka skala przedsięwzięcia spowodowana była rosnącą aktywnością Rosji, która zmierza do odbudowania swoich wpływów w tej części Europy.
Manewry trwały od 10 czerwca do piątku.
autor zdjęć: Mass Communication Specialist 3rd Class Jack D. Aistrup / U.S. Navy, Mass Communication Specialist 2nd Class Joshua M. Tolbert / U.S. Navy
komentarze