Do końca marca przedłużony został mandat Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Sophia”. W tej chwili loty rozpoznawcze nad Morzem Śródziemnym wykonują załogi z drugiej zmiany polskiej misji. Postanowienie w tej sprawie prezydent Andrzej Duda podpisał 31 grudnia. Tego dnia przedłużył on też inne misje z udziałem polskich żołnierzy.
Do unijnej misji „Sophia” polscy żołnierze dołączyli w lutym ubiegłego roku. Zgodnie z podpisanym wówczas postanowieniem mieli w niej brać udział do końca grudnia. Prezydent zdecydował jednak o przedłużeniu mandatu naszego kontyngentu. – Będzie on obowiązywał do 31 marca 2019 roku. Termin jest zbieżny z decyzją Unii Europejskiej o terminie zakończenia całej misji – wyjaśnia Marcin Skowron, rzecznik Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Niewykluczone jednak, że za trzy miesiące zostanie ona po raz kolejny prolongowana.
Obecnie na Sycylii służą jeszcze żołnierze drugiej zmiany polskiego kontyngentu. Jej trzon stanowią żołnierze z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, którzy mają do dyspozycji samolot rozpoznawczy Bryza. – Od początku misji nasi lotnicy spędzili w powietrzu przeszło 550 godzin – informuje kmdr por. Mariusz Konopka, dowódca II zmiany PKW „Sophia”. Załogi Bryzy wykonują loty patrolowe nad Morzem Śródziemnym – od brzegów Sycylii aż po granice wód terytorialnych Libii. Ich zadaniem jest namierzanie łodzi z nielegalnymi migrantami bądź jednostek podejrzewanych o przemyt broni czy narkotyków. Informacje przesyłają na pokład okrętu IT „San Marco”, z którego operuje dowództwo misji. Jego członkowie decydują o wysłaniu sił działających pod egidą Unii Europejskiej w rejon albo przekazują informację libijskiej straży przybrzeżnej. Migranci, którzy próbują nielegalnie dostać się do Włoch, z reguły są zawracani z powrotem do Afryki.
Bywa jednak i tak, że loty rozpoznawcze przybierają dramatyczny obrót. Tak stało się pod koniec ubiegłego tygodnia. – Już w powietrzu okazało się, że nasza załoga musi wziąć udział w misji ratunkowej. Nie wróciła więc do bazy Sigonella, tylko zaliczyła lądowanie na Lampedusie. Samolot został tam zatankowany i wrócił nad Morze Śródziemne – wyjaśnia kmdr por. Konopka. Jednostki, które płyną z północnej Afryki, zwykle są przepełnione do granic możliwości. W dodatku, jak przyznają żołnierze, zdarza się i tak, że sami pasażerowie uszkadzają łodzie. Liczą, że na skutek akcji ratunkowej łatwiej dostaną się do Europy.
– W ciągu ostatniego roku liczba łodzi, które wyruszyły z Libii w stronę Włoch, zmniejszyła się o 80 proc. – przyznaje kmdr por. Konopka – Podczas naszej zmiany grupy abordażowe kilkakrotnie wchodziły też na jednostki podejrzewane o przemyt – dodaje. To znak, że „Sophia” przynosi skutek. Nie oznacza to jednak, że problem nielegalnej migracji zniknął. Organizatorzy procederu szukają nowych szlaków, usiłując przerzucać ludzi np. do Hiszpanii.
Żołnierze II zmiany na pewno pozostaną na Sycylii jeszcze kilka tygodni. Potem zapadnie decyzja, co dalej – albo ich pobyt zostanie wydłużony do końca marca, albo na południe Włoch polecą ich następcy. – Przygotowania kolejnej zmiany już się rozpoczęły – przyznaje kmdr ppor. Marcin Braszak, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. – Liczyć ma ona 120 żołnierzy i pracowników wojska, którzy do dyspozycji będą mieli jedną z Bryz – wyjaśnia kmdr ppor. Marcin Braszak. Do Włoch na przemian wysyłane są dwa samoloty. Na potrzeby misji zostały one doposażone w system automatycznej identyfikacji jednostek pływających AIS, system łączności satelitarnej SATCOM i dodatkowe radiostacje.
„Sophia” to jedna z kilku zagranicznych misji z udziałem polskich żołnierzy. 31 grudnia prezydent Duda zdecydował też o przedłużeniu mandatu polskich kontyngentów w Republice Środkowoafrykańskiej (do końca 2019 roku; liczy on dwóch żołnierzy), w Rumunii i Bułgarii (do 30 czerwca 2019 roku; do 250 żołnierzy i pracowników wojska), w Afganistanie (do 30 czerwca 2019 roku; do 400 żołnierzy i pracowników wojska), w Iraku, Jordanii, Kuwejcie i Katarze (do 30 czerwca 2019 roku; do 350 żołnierzy i pracowników wojska).
autor zdjęć: kmdr ppor. Marcin Braszak
komentarze