W Afganistanie, gdzie służyła jako pielęgniarka, wymyśliła swój plan na życie. Po powrocie założyła liceum o profilu wojskowym. Nauczycielami jest tu wielu weteranów, pełniących służbę żołnierzy, a także funkcjonariuszy innych formacji. – Przygotowujemy młodzież do służby w wojsku, policji czy straży pożarnej – mówi Agnieszka Pasko, dyrektor Centrum Edukacji Mundurowej.
Agnieszka Pasko wspomina, że o tym, co będzie robiła po powrocie z wojny, postanowiła pewnego dnia w schronie. Gdy w bazie Warrior trwał kolejny ostrzał, rozmawiała z kolegami o planach na czas po powrocie do domu. „Zdecydowałam wtedy, że zrobię coś ważnego razem z misyjnymi przyjaciółmi”, mówi.
Na realizację pomysłu trzeba było jednak trochę poczekać. Teraz była pielęgniarką na IX zmianie PKW Afganistan. „To był motor napędowy całej grupy zabezpieczenia medycznego w bazie. Nie ograniczała się do pracy w punkcie medycznym. Czasami wsiadała do wozu ewakuacji medycznej lub rośka bojówki i jechała poza bazę. Gdy było spokojniej, uczyła mniej doświadczonych ratowników. Ufaliśmy jej, przy niej czuliśmy się bezpieczniej”, wspomina ówczesny dowódca bazy ppłk Tomasz Biedziak.
Po zakończeniu IX zmiany została na kolejną turę, która wcale nie była spokojniejsza. O traumatycznych przeżyciach z czasów pobytu na wojnie mówi niewiele. W czasie 1250 godzin, które spędziła poza bazą, wiele było bardzo trudnych. Podczas jednego z patroli, w którym brała udział, pod rosomakiem wybuchł „ajdik”. Zginął st. szer. Rafał Nowakowski, a kilku żołnierzy zostało rannych. W trakcie innych wyjazdów często dochodziło do kontaktów ogniowych.
W bazie też nie było bezpiecznie. Kiedyś pocisk rakietowy trafił w namiot afgańskich tłumaczy. Medycy z Warriora prowadzili wówczas akcję reanimacyjną jednocześnie sześciu ciężko rannych… Chociaż Agnieszka Pasko tego nie zdradza, w takich chwilach towarzyszyła jej zapewne świadomość, że jej nieżyjący już tata, doświadczony lekarz wojskowy – oficer, byłby z niej bardzo dumny. Gdy przy różnych okazjach opowiada młodym ludziom o swoich przeżyciach, podkreśla, że nie robiła niczego nadzwyczajnego. „Nie jestem żadnym bohaterem. Miałam jednak możliwość służyć z bohaterami”, dodaje wówczas.
Z misji przywiozłam miłość
W kwietniu 2012 roku Agnieszka Pasko wróciła po dwóch wojennych turach do kraju, ale nie do pracy na oddziale chirurgicznym szpitala wojskowego w Ełku – postanowiła bowiem uzupełniać wykształcenie. Miała już ukończone studia pierwszego stopnia na kierunku pedagogika i promocja zdrowia, pedagogiczne studia magisterskie oraz doświadczenia wykładowcy akademickiego. Po misji uzyskała cywilny dyplom specjalisty kierunku zarządzanie oświatą oraz wojskowe uprawnienia topografa-artylerzysty. Niedawno w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni Agnieszka Pasko ukończyła kurs oficerów rezerwy.
Zmieniło się też jej życie prywatne. Oświadczył się jej kolega z IX zmiany. St. chor. Grzegorz Pasko służył w 1 Pułku Saperów, a na misji był dowódcą sekcji rozminowania. „Jak można odmówić komuś, kto w czasie patrolu wiele razy wysiadał z rośka i szedł sprawdzić, czy np. podejrzany pakunek przy drodze nie jest »ajdikiem«”, wyjaśnia żartobliwie Agnieszka. Ślub w 2012 roku odbył się w klimacie misyjnym. Podczas ceremonii w kościele, na ołtarzu oprócz precjozów liturgicznych i obrączek pary młodej przez całą uroczystość leżała afgańska chusta.
W końcu nadszedł czas na realizację pomysłów, które zrodziły się pewnego dnia w schronie bazy Warrior w trakcie ostrzału. Agnieszka Pasko pożegnała się z zespołem szpitala wojskowego i podjęła pracę dyrektora czterech szkół policealnych dla służb celnych, gdzie jednocześnie uczyła zarządzania. Przez cały czas razem z mężem utrzymywali kontakty z weteranami. Na tych koleżeńskich spotkaniach coraz częściej mówili o tym, że nie można zmarnować doświadczenia uczestników misji wojennych. „Po doświadczeniach w kierowaniu szkołami dla celników, mając doświadczenia jako wykładowca akademicki, postanowiłam otworzyć własną szkołę”, wspomina Agnieszka Pasko. Zwróciła się do władz Wschodnioeuropejskiego Instytutu Gospodarki, w którym była wykładowcą, o zgodę na otwarcie w jego strukturach niepublicznego liceum ogólnokształcącego o profilu wojskowym. Powstająca w 2014 roku placówka jako Centrum Edukacji Mundurowej została włączona w struktury Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku. Nauczycielami i instruktorami zostało wielu weteranów, pełniących służbę żołnierzy, a także funkcjonariuszy innych formacji.
Narybek dla armii
Założycielka szkoły i jej dyrektor wyjaśnia, że uczniowie Centrum Edukacji Mundurowej w trakcie nauki przechodzą konkretne szkolenie przygotowujące do pracy w służbach mundurowych. Absolwenci mają możliwość kontynuowania kariery wojskowej lub mogą mieć status rezerwistów po szkoleniu podstawowym i przysiędze wojskowej. „My łączymy szkolenie wojskowe z edukacją. Przygotowujemy młodzież do służby w wojsku, policji czy straży pożarnej, a jednocześnie zapewniamy naszym uczniom przygotowanie do egzaminu maturalnego”, powiedziała Agnieszka Pasko w jednym z wywiadów. W pierwszym roku naukę w liceum podjęło 60 uczniów. Edukacja odbywała się w trzech klasach, które w tej placówce nazywane są oddziałami. Teraz w CEM w ośmiu oddziałach uczy się 150 kadetów. Dziewięćdziesiąt procent z tych, którzy w 2014 roku rozpoczęli naukę, złożyło dokumenty o przyjęcie do wojskowych uczelni w całym kraju. Nieliczni, którzy wybrali drogę cywilną, zapewniają, że nie mają zamiaru zerwać kontaktów z wojskiem. Deklarują podjęcie służby w wojskach obrony terytorialnej i narodowej służbie rezerwowej.
Nauczycielom i uczniom Centrum Edukacji Mundurowej, które nosi imię mjr. Władysława Raginisa, bohatera wojny obronnej 1939 roku, przyświeca credo: „Ci, co swoją wiedzę i doświadczenie sprawdzili w praktyce, powinni szkolić następców”. I faktycznie tutaj doświadczeni żołnierze i weterani przygotowują młodzież do służby w armii. Niczym w jednostce wojskowej, z wykorzystaniem zasad regulaminów i dyscypliny prowadzone są wszelkie zajęcia z podstaw żołnierki. Strzelania, zajęcia taktyczne, z terenoznawstwa, łączności, sanitarne. Tutaj kształtuje się też w uczniach poczucie patriotyzmu i dumy narodowej. Centrum oczywiście utrzymuje kontakty z jednostkami i instytucjami wojskowymi. Młodzież uczestniczy w uroczystościach w koszarach i szkoli się na poligonach.
Edukacja w Centrum Edukacji Mundurowej jest na najwyższym poziomie, więc bez trudu, jako jedna z 50 placówek w kraju, otrzymała certyfikat uczestnictwa w pilotażowym programie MON-u dotyczącym wspierania wojskowych klas mundurowych w szkołach ponadgimnazjalnych.
Tekst pochodzi z dodatku specjalnego majowego miesięcznika „Polska Zbrojna” – „Kurier Weterana”. Można go czytać także w wersji elektronicznej.
autor zdjęć: arch. Agnieszki Pasko
komentarze