moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Zwycięska bitwa pod Kockiem

„Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni” – napisał gen. Franciszek Kleeberg do żołnierzy, którzy brali udział w bitwie pod Kockiem. Wprawdzie Polacy niemal rozgromili niemieckie oddziały, jednak z powodu braku amunicji gen. Kleeberg został zmuszony do podpisania kapitulacji. Bitwa trwała cztery dni, od 2 do 6 października 1939 roku, i była ostatnią potyczką stoczoną przez regularne wojsko podczas kampanii wrześniowej.

Pułkownik Marian Porwit, podsumowując działania obronne w 1939 roku, stwierdził, że Polacy błędnie założyli, iż Wojsko Polskie będzie zdolne do samotnego starcia z niemieckim najazdem. Miało ono trwać do czasu, gdy sojusznicza ofensywa odciągnie poważne siły wroga z terenu Polski. Przyjęto również założenie, że polskie wojska nadal będą zdolne do współdziałania z sojusznikami. Ta mylna ocena doprowadziła do wielu bitew, właściwie z góry skazanych na porażkę. Przyjęcie właściwej oceny, że samotna walka Wojska Polskiego skończy się nieuniknioną klęską, a na sojuszników nie ma co liczyć, wpłynęłoby na charakter działań obronnych. Należało bowiem zaplanować wielką bitwę, widoczną dla współczesnych i utrwaloną w pamięci potomnych. Należało również przygotować się do stawiania oporu po początkowej klęsce. Pułkownik Porwit sugerował, że w tak wielkim starciu powinny wziąć udział „wszystkie zapasowe działa i wszelka broń, a powinna być wystrzelana cała amunicja”.

Wojna 1939 roku została przegrana. W świadomości społecznej utrwalono kilka miejsc, gdzie doszło do starć z agresorem. Zapamiętano Westerplatte jako symbol bohaterstwa, Warszawę jako symbol wysiłku bojowego wojska i milionowej ludności, Bzurę – bo była największą bitwą, i Kock – bo był bitwą ostatnią. Jednak ta ostatnia bitwa, stoczona pod Kockiem, była bitwą zwycięską.

Do bitwy pod Kockiem maszerowała Grupa Poleska, a później Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie”. Improwizowana Grupa Poleska, sformowana przez gen. bryg. Franciszka Kleeberga, była ostatnim walczącym z obydwoma agresorami zwartym związkiem operacyjnym Wojska Polskiego. Była tworzona w tym czasie, gdy inni dowódcy rozformowywali swoje jednostki i gdy dezercja była na porządku dziennym. Grupa ta wydaje się być fenomenem na tle innych jednostek podczas całej kampanii wrześniowej.

Formowanie jednostek Grupy rozpoczęło się 9 września na rozkaz Naczelnego Wodza. Generał brygady Franciszek Kleeberg, dowódca DOK IX dowodzący dotychczas ośrodkami zapasowymi, otrzymał polecenie sformowania na ich bazie batalionów zdolnych do utworzenia zapory na linii Brześć – Pińsk.

Największą jednostkę Grupy – Dywizję „Kobryń” formował w Słonimiu i Kobryniu płk Adam Epler. Po kilku dniach dysponował zorganizowanym związkiem taktycznym w sile ośmiu batalionów piechoty ze słabą artylerią. Kawalerię dywizyjną tworzył płk Anatol Dworenko-Dworkin, oficer armii gen. Bałachowicza z 1920 roku. Udało mu się przy zaporach wojskowych zamykających szosy zebrać grupę kawalerzystów i piechurów z oddziałów zwiadowców konnych, kilka taczanek, kuchnie polowe i wozy, i ostatecznie zorganizować szwadron liniowy i pluton cekaem. Jak ocenił dowódca dywizji, „trochę na zbója wyglądało to wojsko, ale – jak się okazało – wchodziliśmy w czasy, w których partyzanci Kmicica z >>Potopu<< mieliby szerokie pole do popisu. Wojsko było bitne, sprytne sprytem watah grasujących na szosach i chętne do pracy. Rozpoznawało pierwszorzędnie i nie bało się odchodzić daleko w kraj od dywizji”. Mobilizację dywizji zakończyło wcielenie plutonu Przysposobienia Wojskowego z Kobrynia w składzie 40 uczniów szkół średnich. Jak pisał płk Epler: „Byli radością naszego wojska, bili się, jak tylko bardzo młody chłopak bić się potrafi”.

Dywizja „Kobryń” miała swój własny aparat administracji cywilnej. Starosta kobryński po walkach o Kobryń odszedł z terenów swego starostwa z wojskiem, uważając się zawsze za starostę terenów zajmowanych przez Dywizję. Było to zgodne z zamiarem gen. Kleeberga tworzenia administracji na terenach zajmowanych przez Grupę Poleską.

22 września gen. Kleeberg podjął decyzję o marszu Grupy na zachód, na odsiecz Warszawie. 27 września powołał do życia Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie”. 28 września Dywizję „Kobryń” przemianował na 60 Dywizję Piechoty. Do SGO „Polesie” bez przerwy dołączały inne jednostki „idące na huk dział”. Były to m.in. improwizowana Dywizja „Brzoza” płk. Ottokara Brzozy-Brzeziny, polskiego Czecha, byłego twórcy i dowódcy artylerii w Legionach Polskich, przemianowana na 50 Dywizję Piechoty; Dywizja Kawalerii „Zaza” gen. bryg. Zygmunta Podhorskiego, w składzie Brygada Kawalerii „Plis” i „Edward”, oraz Podlaska Brygada Kawalerii gen. Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego.

Po upadku Warszawy na odprawie 28 września gen. Kleeberg tak uzasadnił swoją decyzję kontynuowania walki: „To nie jest jakaś desperacka decyzja, ona ma sens polityczny. Trzeba przedłużać tę wojnę. Demonstrować światu, że Hitler nie podbił Polski w 18 dni, jak się chełpi. Myślałem o Puszczy Solskiej na południe od Lublina. Ale w Lublinie Sowieci, z którymi nie chcę się bić. Więc pozostają Góry Świętokrzyskie”. Po drodze zamierzano uzupełnić amunicję w arsenale Rzeczypospolitej, w składach pod Dęblinem (Stawy).

SGO „Polesie” toczyła walki zarówno z ustępującymi na linię demarkacyjną (Narew, Wisła, San) oddziałami Wehrmachtu, jak i z postępującymi oddziałami „wyzwolicielskiej” Armii Czerwonej. Podczas tego marszu znajdowała się w pewnej pustce operacyjnej między wojskami koalicji hitlerowskiej.

Na zachód od Bugu 29 września pod wsią Jabłoń i 30 września pod wsią Milanów żołnierze 60 DPRez stoczyli dwie walki z „wyzwoleńczą” Armią Czerwoną. Kilkudziesięciu radzieckich jeńców, wziętych do niewoli pod Jabłonią, wcielono na ich prośbę jako ochotników do pododdziałów Dywizji.

Do ostatniej bitwy regularnych wojsk w 1939 roku doszło pod Kockiem. 2 października SGO „Polesie” starła się z 13 DPZmot, a od 4 października walczyła również z 29 DPZmot. Bitwa trwała cztery dni. 29 DPZmot była blokowana przez Podlaską Brygadę Kawalerii. W tym czasie pozostałe dywizje SGO „Polesie” walczyły z 13 DPZmot. Po południu 5 października 13 DZmot zaczęła się wycofywać z zajmowanych pozycji. Wieczorny meldunek kwatermistrza SGO płk. Stawiarskiego przekreślił plany rozbicia następnego dnia 29 DPZmot. Meldunek był krótki: „Do dział pozostało po 20 pocisków, do karabinów zero. Brak środków opatrunkowych”. W tej sytuacji dowódca SGO „Polesie” podjął decyzję o kapitulacji.

5 października o godzinie 16.30 gen. Kleeberg wydał ostatni rozkaz dla żołnierzy SGO „Polesie”, który miał zostać przeczytany przed frontem wszystkich oddziałów. Warto przytoczyć ten tekst (ocenzurowany w czasach PRL przez Wojskowy Instytut Historyczny im. Wandy Wasilewskiej) jako przykład zachowania się dowódcy wobec swoich oddziałów w obliczu kapitulacji:

Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które się oparły w Kowlu demoralizacji – zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca. Chciałem iść najpierw na południe – gdy to się stało niemożliwe – nieść pomoc Warszawie. Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej, najpierw z bolszewikami, następnie w 5-dniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami.

Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła!
Powyższy rozkaz przeczytać przed frontem wszystkich oddziałów.
Dowódca SGO "Polesie"
(-) Kleeberg
gen. bryg.

ppłk Andrzej Łydka z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, znawca i miłośnik historii

dodaj komentarz

komentarze


Foch stawia warunki
 
Budynki jak z klocków
„Baltic Sentry” na polskich wodach
Zasady doręczania powołań – co się zmieniło?
Szachownica dla F-35 w nowej odsłonie
Szer. rez. Jakub Szymański mistrzem Europy
Pierwsze drony MALE w Wojsku Polskim
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Waszyngton mówi Moskwie „sprawdzam”. Co zrobi Władimir Putin?
Niezawiniona śmierć niezłomnego gen. Fieldorfa
Adam Małysz i Sebastian Chmara o współpracy z wojskiem
Szefowie obrony debatowali w Paryżu
Inwestycja MON-u szansą dla lokalnej społeczności
„Aleo Mout”, czyli odzyskać miasto
Polska i Litwa – łączy nas bezpieczeństwo
Różne oblicza Warmate’a
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Pod polskim dowództwem
Nowe odkrycia na Westerplatte
Przebiegła, dywersyjna operacja Rosjan na ukraińskich tyłach
Zginęli, bo walczyli o wolną Polskę
Kłopotliwe pamiątki na morskim dnie
Zapiski z „Dzika” – unikat w Muzeum MW
Mieliśmy rok rekordowych podwyżek. Czy będzie powtórka?
Czas na armię rezerwistów
Zmiana warty na Sycylii
Panczeniści nie zawiedli
Wicepremier Kosiniak-Kamysz na spotkaniu ministrów obrony E5
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wojskowe emerytury w górę
Szwedzkie Gripeny włączą się w ochronę sojuszników
Pilnujemy bezpieczeństwa na Bałtyku
Transport 12 czołgów K2 w Polsce
Pokój w Ukrainie bliżej? Amerykanie są dobrej myśli
Podziękowania dla niezwyciężonych
Medalowy weekend reprezentantów Wojska Polskiego
Polski rząd z dyplomatyczną ofensywą
Nowy inspektorat w Dowództwie Generalnym
WOT uczy się wspinaczki od kpr. Mirosław
Trzy kierunki ku bezpieczeństwu
Misje w pigułce
Inżynierowie od UBM
Polskie holowniki dla szwedzkiego wojska
Walka w półcieniu
Czas przełomu
Fabryki schronów wzmocnią „Tarczę Wschód”
Trio na medal
Szybkość reakcji i bezpieczeństwo to podstawa
Premier Tusk: Zaczynamy wyścig o bezpieczeństwo
Pancerni z Braniewa i ich Czarne Pantery
Nowa brygada na horyzoncie
„Feniks” w Niedźwiedzicy
Strzelanie w Orzyszu, czyli Leopardy w akcji
30 mld zł z KPO na wydatki na obronność
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prezydent Duda z wizytą w NATO
„Ostatnia szarża”, czyli ułani kończą w wielkim stylu
Sojusz na niepewne czasy
1 Brygada Pancerna zdobywa teren zurbanizowany
Półmaraton Komandosa – pękła bariera tysiąca
Wojsko zaprasza na poligon
Przerwany lot „Orlika”
Potrzeba wsparcia i dialogu
Hugin, podpora Kormorana

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO