ORP „Arctowski” będzie reprezentował polską Marynarkę Wojenną podczas VI Międzynarodowego Salonu Morskiego w Sankt Petersburgu. Okręt zacumuje dziś w rosyjskim porcie. Przez kolejne dni będzie go można zwiedzać, załoga zaprezentuje jego wyposażenie, a także przedstawi dokonania polskiej hydrografii.
– Okręt wyszedł z Gdyni w niedzielę. W tej chwili powinien być jeszcze w morzu. Niebawem jednak zawinie do rosyjskiego portu – informuje kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik Marynarki Wojennej. W Sankt Petersburgu pozostanie przez cztery kolejne dni. W tym czasie załoga otworzy pokład dla zwiedzających. Będą oni mogli obejrzeć nowoczesny sprzęt pomiarowy, echosondy i sonary składające się na wyposażenie jednostki. A wszystko przy okazji VI Międzynarodowego Salonu Morskiego IMDS -2013, który organizuje minister Przemysłu i Handlu Federacji Rosyjskiej.
IMDS to jedna z największych tego typu imprez na świecie. Po raz pierwszy została zorganizowana na początku wieku. W ostatniej edycji, która odbyła się dwa lata temu, wzięło udział 409 wystawców z 30 państw. Do Sankt Petersburga zawinęło wówczas 35 okrętów z Rosji, USA, Niemiec czy Holandii. Ekspozycje odwiedziło 42 tysiące gości.
– Nasz okręt pojawi się tam po raz pierwszy, choć wcześniej braliśmy udział w podobnych targach organizowanych m.in. w Londynie. W 2006 roku zaprezentował się na nich ORP „Heweliusz” – wspomina kmdr por. Marek Czarnecki, zastępca dowódcy Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego MW – szef sztabu. Głównym celem wizyty w Sankt Petersburgu jest prezentacja polskiej bandery wojennej, a także możliwości i dokonań polskiej służby hydrograficznej.
W skład dywizjonu wchodzą trzy okręty, grupa kutrów i motorówek, specjalistyczne piony pomiarów hydrograficznych oraz radionawigacji, a także kompania zabezpieczenia. Działają one zarówno na rzecz Marynarki Wojennej, jak i na potrzeby polskiej służby hydrograficznej, więc także jednostek cywilnych. Załogi okrętów prowadzą pomiary głębokości akwenów morskich oraz poszukują zalegających na dnie tzw. przeszkód nawigacyjnych, aby wytyczyć bezpieczne szlaki żeglugowe. – Pierwszeństwo mają akweny płytkowodne, gdzie ograniczona głębokość oraz zalegające na dnie przeszkody nawigacyjne, takie jak wraki, mogą stanowić poważne utrudnienie dla bezpiecznej żeglugi okrętów i statków – podkreśla kmdr por. Czarnecki. Przyznaje on, że właściwie każde wyjście hydrografów w morze kończy się zlokalizowaniem nowego wraku. Czasem takie znalezisko odbija się szerokim echem.
Kmdr por. Czarnecki wspomina, jak jeszcze jako dowódca ORP „Heweliusz” brał udział w identyfikacji „Steubena”. Jednostka transportująca niemieckich uciekinierów z Prus Wschodnich została zatopiona w ostatnich dniach wojny przez radziecki okręt podwodny. Miejsce spoczynku wraku przez dziesiątki lat było owiane tajemnicą. – Szukał go nawet dr Robert Ballard, odkrywca wraku „Titanica”. Bezskutecznie. Na ślad „Steubena” trafiła dopiero załoga ORP „Arctowski”. Natomiast mój okręt otrzymał zadanie identyfikacji znaleziska, a więc sprawdzenia, czy zalegający na dnie wrak to właśnie ten statek – opowiada kmdr por. Czarnecki. Z pokładu ORP „Heweliusz” na dno w rejonie wraku został opuszczony pojazd podwodny. Poruszając się w kompletnych ciemnościach – wrak spoczywa na głębokości przeszło 60 metrów – metr po metrze filmował znalezisko, a obraz przekazywał na pokład. – W tym samym czasie załoga na bieżąco weryfikowała obraz z kamery pojazdu podwodnego z poszczególnymi elementami konstrukcyjnymi statku na „papierowym” projekcie technicznym „Steubena”, takimi jak lampy nawigacyjne, czoło nadbudówki, zejściówki, grzybki wentylacyjne, kluzy czy maszty – opowiada kmdr por. Czarnecki. – Odnalezienie „Steubena” było naprawdę dużym wydarzeniem hydrograficznym, także medialnym – dodaje.
Hydrografowie z Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego MW identyfikowali też prawdopodobnie największy wrak na Bałtyku – niemiecki lotniskowiec „Graf Zeppelin”, a ostatnio odnaleźli spoczywający na dnie wrak bombowca Junkers z okresu II wojny światowej.
I to między innymi o tym będą mogli posłuchać goście Salonu Morskiego w Sankt Petersburgu. – Naszym okrętom zdarzało się już gościć w Rosji. Procedura związana z wejściem do tamtejszych portów nie różni się od tej, której trzeba dopełnić płynąc choćby na zachód Europy – podsumowuje kmdr por. Czarnecki.
autor zdjęć: arch. ORP Arctowski
komentarze