Wozy bojowe, samoloty i okręty są już na stanowiskach. Żołnierze sprawdzają łączność i czekają na pierwsze rozkazy. To czas na ostatnie poprawki, bo już jutro zaczyna się „Anakonda” – polskie ćwiczenia, które po raz pierwszy zostały wpisane do programu szkoleń NATO.
W czwartej edycji ćwiczeń, w których uczestniczą żołnierze ze wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych, scenariusz przewiduje wybuch lokalnego konfliktu. Jak go rozwiązać, kiedy obszar działania jest olbrzymi i obejmuje aż pięć województw: zachodniopomorskie, pomorskie, lubuskie, kujawsko-pomorskie i wielkopolskie? Z tym zadaniem będą musieli poradzić sobie ćwiczący żołnierze, którzy w dzień i w nocy będą pokonywać lasy, jeziora i piaszczyste wybrzeże Bałtyku.
W tym roku z Polakami będą trenować natowskie Sojusznicze Siły Wzmocnienia.
– W ćwiczeniu wezmą udział żołnierze z Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód oraz grupy operacyjnej z Kanadyjskiej Brygady Zmechanizowanej, 18 Brygady Military Police i 630 Kompanii Military Police – mówi ppłk Mirosław Ochyra, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego. To nadaje „Anakondzie” wymiaru wielonarodowego. – Chodzi nie tylko o doskonalenie współpracy między wszystkimi rodzajami polskich sił zbrojnych, ale również między naszą armią a siłami sojuszniczymi – dodaje płk Ochyra.
W ćwiczeniach zostanie sprawdzony również sprzęt polskiej armii i umiejętności załogi. Na lądowe poligony wjedzie między innymi 90 transporterów opancerzonych i 60 czołgów. Powietrzne walki stoczy ze sobą 30 śmigłowców i 24 samoloty. Morskiego wybrzeża będzie chronić 20 okrętów.
„Anakondą-12” będzie dowodził gen. broni Edward Gruszka, dowódca operacyjny sił zbrojnych. Jego rozkazy będą wypełniać żołnierze Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej, Wojsk Specjalnych, Inspektoratu Wsparcia SZ, Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia i Żandarmerii Wojskowej.
autor zdjęć: Sebastian Kinasiewicz
komentarze