Amerykański koncern zbrojeniowy Raytheon podpisał z natowską agencją NSPA-NATO Support and Procurement Agency kontrakt na modernizację zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot. Państwem, które unowocześni swoją broń do najnowszego standardu „3+”, są Niemcy. Wartość umowy to 105,5 mln dolarów. Ktoś powie, że nie ma czym się emocjonować, bo kontrakty zbrojeniowe sięgają miliardów. Wystarczy wspomnieć sumę 34 mld dolarów, jakie zapłacą Amerykanie za 478 samolotów F-35. Wydanie stu milionów nie jest wielkim wydarzeniem, jednak relatywnie nieduża wartość umowy nie oznacza, że jest ona mało ważna. Wręcz przeciwnie!
Fakt, że Niemcy będą przynajmniej do 2035 roku używać prawie identycznych systemów antyrakietowych, jakie w 2022 roku dotrą do Polski, to więcej niż dobra wiadomość. Zarówno dla naszego kraju, jak i całej wschodniej ściany NATO. Siłą Sojuszu Północnoatlantyckiego jest bowiem wspólnota, interoperacyjność, identyczne procedury oraz podobne (jeśli nie takie same) systemy uzbrojenia.
Obecnie w naszym rejonie Europy bronią zdolną strącać wrogie pociski balistyczne oraz manewrujące dysponują tylko Niemcy oraz Amerykanie, jeśli akurat ćwiczą nad Renem, Wisłą albo u Bałtów. Czy to wystarczy Sojuszowi na wypadek konfliktu? Wątpię. Właśnie dlatego nie tylko Polska, ale także Rumunia i nienależąca do NATO Szwecja w najbliższych latach będą wprowadzać do służby zestawy antyrakietowe Patriot. Wszystkie w najnowszej konfiguracji „3+” (Polska dodatkowo z systemem dowodzenia IBCS), czyli takie, które mogą używać nie tylko klasycznych pocisków GEM-T o zasięgu około 160 km z głowicami odłamkowymi, ale również najnowszych rakiet do zestawów Patriot, czyli PAC-3 MSE, które w odróżnieniu od innych modeli nie tylko niszczą cele energią kinetyczną, ale mogą także manewrować przy przeciążeniach sięgających 30 G. Ma to niebagatelne znaczenie szczególnie przy zwalczaniu nisko lecących rakiet manewrujących.
Niemcy zdecydowali się na modernizację swoich zestawów Patriot do standardu „3+” właśnie po to, aby wprowadzić do służby pociski PAC-3 MSE (w lipcu podpisali wart 400 mln dolarów kontrakt na zakup 50 takich pocisków). W starszych wersjach wyrzutni Patriot nie mogli ich bowiem używać.
Reasumując, wspólna broń to wspólna siła. Kiedy my, Niemcy, Szwedzi, Rumunii oraz Amerykanie, a być może także Grecy, Holendrzy i Hiszpanie (którzy również mają w uzbrojeniu Patrioty), staniemy razem na polu walki, dużo łatwiej będzie zorganizować sojuszniczą logistykę. Mówiąc kolokwialnie podzielić się zapasami amunicji, gdy zajdzie taka potrzeba. A pewnie zajdzie, bo dostawy amunicji zza oceanu naprawdę mogą mieć opóźnienia w czasie wojny.
Na marginesie warto wspomnieć również o tym, że Polska na niemieckiej modernizacji zestawów Patriot skorzysta jeszcze w inny sposób – gospodarczy. W unowocześnionych wyrzutniach znajdą się bowiem elementy produkowane w polskich firmach. Na pewno wytwarzanie przez Teldat podzespoły systemu łączności oraz być może także anteny IFF produkowane przez PIT-Radwar. Mały sukces, a cieszy.
autor zdjęć: Peter Müller / Luftwaffe
komentarze