#ObliczaArmii – To była jedna z najtrudniejszych polskich misji humanitarnych. I trochę zapomniana, bo dziennikarzy nie interesowała operacja, w której nie polała się polska krew – wspominał ppłk Sławomir Ratyński podczas „Wieczoru z Weteranem”. W Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa opowiadał o smakach i zapachach Afryki oraz o żołnierskiej misji w Czadzie.
Wczoraj wieczorem pokazał 43 fotografie, by przybliżyć gościom ten mało znany kraj, dotknięty krwawym konfliktem i jednym z największych kryzysów humanitarnych na świecie. Była to także opowieść o żołnierzach polskiego kontyngentu wojskowego, którzy na trzech zmianach spędzili w Czadzie łącznie 18 miesięcy – od lipca 2008 do grudnia 2009 roku.
– Żeby zrozumieć konflikt w Czadzie, trzeba spojrzeć na sąsiedni Sudan – tłumaczył ppłk Ratyński. Na pograniczu tych dwóch państw od lat działają liczne grupy rebeliantów, walczące z regularną armią oraz atakujące ludność cywilną. W 2003 roku wybuchł konflikt w zachodniosudańskim Farfurze. Arabskie milicje dżandżawidów dokonywały tam brutalnych czystek etnicznych na terenach zamieszkanych przez czarnych Afrykanów. Zginęło prawie 300 tysięcy osób, a około 2,5 miliona musiało opuścić swoje domy. To dlatego pod koniec 2007 roku społeczność międzynarodowa zdecydowała o wysłaniu tam sił pokojowych – początkowo była to misja Unii Europejskiej, potem Organizacji Narodów Zjednoczonych.
– I była to jedna z najtrudniejszych polskich misji humanitarnych – wspominał ppłk Ratyński. W Czadzie nie ma wody, elektryczności i dróg, a temperatura sięga w cieniu 40 stopni Celsjusza. W takich warunkach żołnierze z 1 Batalionu Rozpoznawczego jeździli na 20–30-kilometrowe patrole wokół obozów dla uchodźców. Zabierali zapas wody, aby wykonać zadanie i wrócić.
Ale – jak sądzi żołnierz – jest to także misja trochę zapomniana. Przyznał, że operacja w Czadzie była bezpieczniejsza niż w Iraku czy Afganistanie, nikt podczas niej nie zginął. Jednak żołnierze działali w zabójczym klimacie, gdzie występuje duże zagrożenie bakteriologiczne. – Próbowałem zainspirować polskich dziennikarzy, aby zainteresowali się tą operacją, ale usłyszałem, że dopóki nie będzie krwi, temat ich nie interesuje. Dla polskich mediów priorytetem był Irak i Afganistan. W Czadzie nie było wojny, lecz misja, która miała utrzymać kruchy pokój w regionie – mówił.
Do zadań polskich żołnierzy podczas misji należało m.in. monitorowanie sytuacji w rejonie, w tym kontrola osób i obiektów. Chronili też pracowników ONZ i personel organizacji humanitarnych oraz współdziałali z lokalnymi władzami. – Gdy pojawili się nasi żołnierze w błękitnych hełmach, poprawiło się bezpieczeństwo – podkreślił ppłk Ratyński, który spędził dziewięć miesięcy na III zmianie PKW w Czadzie. Opowiadał także o projektach, jakie w ramach współpracy cywilno-wojskowej realizowali polscy żołnierze. Między innymi wyremontowali szkołę w Iribie, wspierali miejscowy szpital, budowali studnie, naprawiali drogi i przejazdy przez rzeki pojawiające się w porze deszczowej.
Ppłk Ratyński opowiadał także o obliczu Afryki, która ma smak najsłodszych i soczystych owoców oraz zapach kardamonu i innych przypraw, piętrzących się na bazarach. Jest także kolorowa – ze zdjęć biły żywe barwy kobiecych strojów.
To było drugie spotkanie w cyklu „Wieczór z Weteranem”. Pierwsze odbyło się pod koniec września – Jacek Matuszak, pracownik wojska, wspominał misje w Iraku i Afganistanu, na które wyjeżdżał aż sześć razy.
– Spotkania te są okazją do zapoznania osób niezwiązanych z wojskiem z działalnością żołnierzy poza granicami kraju. Chcemy im przybliżyć to, jak wygląda służba z dala od ojczyzny. Weterani mogą się podzielić swoimi wspomnieniami i przeżyciami, więc dla nich jest to także forma terapii – mówi Stanisław Ekiert, szef zespołu informacyjno-konsultacyjnego w Centrum Weterana. Na spotkanie może przyjść każdy. Na kolejnych „Wieczorach z Weteranem” – zawsze w ostatnią środę miesiąca o godz. 17.30 – pojawią się uczestnicy innych misji.
autor zdjęć: ppor. Robert Suchy, ppłk Sławomir Ratyński, Małgorzata Schwarzgruber
komentarze