Zaczęło się! Głuchy wybuch granatu rozchodzi się po całym terenie. Liczymy głośno: jeden, dwa, chwila przerwy i dalej, trzy, cztery... I tak do trzynastu. Nagle cisza, która przedłuża się niepokojąco... W końcu „po radiu” idzie informacja: mamy niewybuch! – pisze kpr. pchor. rez. Mikołaj Klorek, doktorant Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który uczestniczy w szkoleniu rezerwy w 6 Batalionie Dowodzenia Sił Powietrznych w Śremie.
Piątek, 11 kwietnia
Niestety, wojsko nie lubi niespodzianek, więc skoro pobudkę zaplanowano na 4.00, to tak się stało. Bladym świtem ruszamy do Bydgoszczy, by się trochę „rozerwać”. Rzut granatem bojowym zawsze wywołuje zwiększony przypływ adrenaliny i na długo pozostaje w pamięci.
W programie szkolenia rzuty granatami RG-42 były przewidziane tylko dla mojej kompanii oraz kompanii zabezpieczenia. Obydwa pododdziały pod dowództwem kapitana Szymona Walkiewicza przystąpiły w chłodny kwietniowy poranek do zajęć. Szkolenie zabezpieczała kadra zawodowa 5 kompanii.
Zostaliśmy podzieleni na siedem grup. Najpierw powtórka materiałów szkoleniowych i przeróbka normy z indywidualnej ochrony przez skażeniami. Jak możecie się domyślać, to nie to, na co niecierpliwie czekaliśmy od samego rana. Szkolenie przedwstępne okazało się jednak niezwykle ważne. Przećwiczenie „na sucho” przygotowania do zadania i samego rzutu pozwoliło uspokoić drżenie rąk. W wojsku każde ćwiczenie musi być poprzedzone instruktażem BHP. Nacisk kadry, by zajęcia odbyły się w bezpieczny sposób jest bardzo duży. To się chwali!
Pierwsza piętnastka rusza do schronu. Reszta grup poza strefą niebezpieczną szkoli się na sucho. Zaczęło się! Głuchy wybuch rozchodzi się po całym terenie. Liczymy głośno: jeden, dwa, chwila przerwy i dalej, trzy, cztery... I tak do trzynastu. Nagle cisza, która przedłuża się niepokojąco... W końcu „po radiu” idzie informacja – Mamy niewybuch! Wzywamy patrol saperski!
No i po ćwiczeniach, pomyślałem. W oczekiwaniu na saperów korzystamy z pięknej pogody i „biwakujemy” na trawie. Współczujemy grupie rzucającej, bo oni cały czas siedzą w schronie. Wiadomo, bezpieczeństwo przede wszystkim! W końcu saperzy przyjeżdżają i wysadzają granat.
Rzuty znów ruszają z kopyta. Wszystkim kamień spada z serca, a chyba największy naszemu kapitanowi – ćwiczenie będzie zrealizowane i wycieczka na trasie Śrem – Bydgoszcz – Śrem nie pójdzie na marne.
W końcu nasza kolej, wprawdzie rozrywanie potencjalnego przeciwnika przez kadrę kompanii medycznej może troszeczkę kolidować z mottem lekarzy: Primum non nocere (przede wszystkim nie szkodzić), ale wróg, to wróg! Rzucamy aż huk idzie!
Film: Mikołaj Klorek
Prym wiodą nasze panie. Na czoło wysuwa się szeregowy rezerwy sanitariuszka Ilona Grygier. Nie dość, że trafia w pole za każdym razem, to na dodatek ma największe skupienie i chyba największą frajdę w „rzucaniu jajami”. Przerwa na działania saperów sprawia, że szkolenie przeciąga się do późnych godzin południowych. W końcu ostatnia seria rzutów. Kapitan ostrzega przed rozluźnieniem. Wszyscy są już zmęczeni i wtedy łatwo o błąd. Ćwiczenia kończą się sukcesem – wszyscy rezerwiści przeszkoleni. Najważniejsze, że zajęcia odbyły się bezpiecznie.
O 21.00 meldujemy się na kompanii. Padamy od nadmiaru świeżego powietrza i emocji…
autor zdjęć: Mikołaj Klorek
komentarze